Magazyn koscian.net
2006-08-02 10:03:09Prawie minister
Poseł Bernard Ptak został okrzyknięty przez dziennik ,,Fakt’’ ministrem głupoty. Padł ofiarą prowokacji dziennikarskiej.
,,Choć o wojsku nie ma zielonego pojęcia, to bez mrugnięcia okiem uwierzył nam, że został wiceministrem obrony’’ - pisze ,,Fakt’’. – Bardziej bym się nadawał na ministra sztuki – odpiera atak poseł.
Tymczasem poseł Bernard Ptak nie będzie ministrem żadnego z resortów. Nominacji nie było. Był za to telefon w niedzielę i wizyta delegacji w poniedziałek. Do tego momentu relacja gazety i posła są zbieżne. Potem znacznie się różnią.
,,- Jestem kandydatem na ministra? – pytał zaskoczony. Ale tylko przez chwilę się wahał. – Mam średnie wykształcenie, skończyłem policealne studium prawa i administracji. Z wojskiem mam tyle wspólnego, że w nim byłem. W latach 1975-77 służyłem w jednostce piechoty zmechanizowanej. Mam stopień starszego szeregowego. To zbyt małe kwalifikacje – wydukał w końcu. Czyli spasował? Nie!’’
Poseł Ptak zgodził się przyjąć wyzwanie, o ile jest to polecenie partyjne.
Następnego dnia do biura poselskiego miała przybyć delegacja z Warszawy. I przyjechała. Poseł wyprosił dziennikarzy, odebrał telefon rzekomo z kancelarii premiera i z zadowoleniem przyjął nominację – tak opisuje to gazeta.
,,- Skoro zgodziłem się być politykiem, to trudno nie przyjmować wyzwań – mówi z miną, jakby wygłaszał expose’’ – relacjonuje ,,Fakt’’ Z artykułu ,,Faktu’’ wynika jasno, że poseł naprawdę uwierzył w taką nominację.
Wpuszczony w maliny nasz reprezentant twierdzi jednak, że to on nabrał dziennikarzy udając, że dał się nabrać.
- Chyba za dobrze zagrałem, bo mi uwierzyli – twierdzi teraz poseł Ptak. – Ja myślałem, że to taki żart. Podszedłem do tego z humorem. Nie podejrzewałem, że można człowieka tak potraktować – mówi rozgoryczony.
Twierdzi, że zaraz po niedzielnym telefonie dzwonił do premiera Leppera.
- Benek, wpuszczają cię. To prowokacja – powiedział mi Lepper. Wiedziałem, że to kit. Ale tą rozmową telefoniczną dałem się już wciągnąć. Podałem swoje dane, bo myślałem, że to telefon z kancelarii premiera. Ale potem już tylko blefowałem – tłumaczy Ptak.
Cała Polska zrywa boki Na zdjęciu w następnym numerze ,,Faktu’’ mieszkaniec Leszna puka się w czoło. Z zapędów posła Ziemi Kościańskiej na ministerialny stołek śmieje się też mieszkanka Krakowa. Przedstawiono go jako naiwniaka pazernego na władzę. ,,Cała Polska śmieje się z ministra głupoty’’ – krzyczy tytuł, który zajmuje pół strony w gazecie.
Do śmiechu jednak wcale nie jest wyborcom posła Ptaka. W rodzinnej gminie Krzywiń głos na niego oddało prawie tysiąc osób, czyli bez mała 70 procent głosujących. To jeden z najlepszych wyników w kraju.
- Nie spotykam kpiących uśmieszków, raczej kiwają głowami nad perfidią dziennikarzy – mówi Ptak.
- Ja w to nie wierzę – mówi Leszek Jagiełło, prezes Spółdzielni Solidarna Grupa Rolników ,,Lubiń’’, o którą poseł Ptak walczył razem z rolnikami. To właśnie ta walka dała mu tak duże poparcie wyborców. – Myślę, że chciano go oczernić – dodaje Jagiełło.
Artykułów w ,,Fakcie’’ nie czytał. Żniwa pochłonęły go tak bardzo, że na czytanie gazet nie miał czasu. O czym napisali dziennikarze ,,Faktu’’ dowiedział się od innych rolników. To, że w czoło puka się na łamach ,,Faktu’’ leszczyniak, a nie któryś z sąsiadów posła Ptaka, to nie przypadek. W Lubiniu dziennikarze ,,Faktu’’ nie znaleźli nikogo, kto by złe słowo o pośle powiedział.
- To są koszty bycia osobą publiczną, a ja, okazuje się, nie mam doświadczenia w kontaktach z takimi mediami. Dałem się wpuścić w maliny, to mam. Tylko dzieci mi żal. One tak to przeżywają. Tato, straszne rzeczy o tobie piszą – mówi córka. ,,Fakt’’ uderzył nie tylko we mnie, ale i moich bliskich – mówi poseł. Jak dalej tłumaczy, jasnym jak słońce dla niego było, iż jest do blef, bo: - Przecież taki minister musi przynajmniej równo przed poborowymi przedefiladować. A ja nie mogę. Jak to tak, o lasce? – tym razem w głowę puka się poseł Ptak. – To oczywiste, że się nie nadaję. Dziennikarze największego polskojęzycznego brukowca uwierzyli, że inwalida drugiej grupy poruszający się przy pomocy kul, zgodzi się zostać ministrem obrony narodowej – idiotyzm. Bardziej bym się nadawał na ministra sztuki, bo jak się okazało niezły ze mnie aktor.
Jak dowodzi dalej, rzekomy pęd do władzy z finansowego punktu widzenia by mu się nie opłacił, bo wiceministrowie zarabiają mniej, niż wynosi poselska dieta. Obu funkcji nie mógłby zaś łączyć, bo wyklucza to uchwała klubu parlamentarnego Samoobrony. Po kilku dniach od prowokacji poseł Ptak wietrzy spisek.
- To jakaś zorganizowana akcja. Parę miesięcy temu ,,Nie’’ pisało, że umorzono mi długi, a nie umorzono mi do tej pory niczego. Kilka tygodni temu ,,Życie Kalisza’’ informowało, że rzekomo mój syn Adam będzie kierował kaliskim oddziałem Agencji Restrukturyzacji i Modernizacji Rolnictwa, a mój syn ma dopiero... 11 lat! Teraz ,,Fakt’’ pisze, że zgodziłem się być wiceministrem. A to nieprawda, bo niczego takiego nie podpisałem. Nie jestem zwolennikiem spiskowej teorii dziejów, ale trudno mi uwierzyć, że za tymi niegodziwościami nikt nie stoi. Takich nagonek, sądzę, będzie więcej. Jestem przekonany, że to było na zlecenie polityczne. Ktoś boi się skuteczności moich starań o zmianę kryminogennej ustawy o obrocie ziemią. Uderzyłem w mafię ziemską! - mówi odzyskawszy animusz.
,,Fakt’’ wybór Ptaka na ofiarę prowokacji tłumaczy jego brakiem doświadczenia parlamentarnego. I co z tego? Na pewno nie mamy ministra. Poseł Ptak zaś z nikomu nieznanego, stał się na jeden dzień gwiazdą. O prowokacji ,,Faktu’’ mówiono nawet w popularnym programie ,,Szkło kontaktowe’’ w telewizji TVN24. Ktoś napisał o nim limeryk. Szkoda tylko, że sławę nasi parlamentarzyści zyskują albo w związku z długami (były poseł Tadeusz Myler), albo ich umorzeniami (poseł Ptak), albo z etykietką ,,minister głupoty’’ właśnie. Wnioski z prowokacji ,,Faktu’’ wysuwamy zgoła inne niż autorzy oszustwa. Bo jeśli poseł uwierzył w taką nominację, to może ona jest prawdopodobna? W końcu, według niego samego, dyskwalifikuje go tylko laska (sic!).
ALICJA MUENZBERG
GK nr 30/2006