Magazyn koscian.net

12 lipca 2011

Przegląd na oko fikcyjny

Stan techniczny przyczepy rolniczej należącej do Antoniego A. diagnosta w stacji technicznej w Koszanowie ocenił... na oko. Wyszło, że przyczepa jest w stanie idealnym, co zostało natychmiast potwierdzone stosownym wpisem w dowodzie rejestracyjnym


    Sprawa wyszła na jaw w 2008 roku przy okazji afery łapówkarskiej, na trop której wpadli kościańscy policjanci. Ustalili, że w stacji diagnostycznej w Koszanowie dokonywano fikcyjnych przeglądów technicznych. Od stycznia do kwietnia 2008 roku skorzystało z tego co najmniej 12 osób, głównie rolników, właścicieli pojazdów rolniczych. Prokuratura oskarżyła dwóch diagnostów pracujących w stacji. Potwierdzali oni w dowodach rejestracyjnych dobry stan techniczny pojazdów, choć tak naprawdę pojazdów nie sprawdzali. Obaj zostali przez Sąd Rejonowy  w Kościanie skazani na kary więzienia w wysokości roku i 10 miesięcy w zawieszeniu na 5 lata. Jeden  ma dodatkowo zapłacić grzywnę w wysokości 3000 zł. Obaj muszą zapłacić po 900 zł kosztów sądowych i zwrócić Skarbowi Państwa nielegalne korzyści majątkowe. Kwoty nie są powalające: 1025 zł jeden i 682 zł i 50 groszy drugi.
   
Wyrok zakończył tylko jeden z dwóch wątków całej sprawy. Diagności  odpowiadali przed sądem za przyjmowanie łapówek, choć z akt sprawy wynika, że nie było to łapówkarstwo w potocznym rozumieniu tego słowo. Łapówka to przecież coś co dodatkowo trzeba zapłacić za załatwienie jakiejś sprawy. Tymczasem diagności za wpisy do dowodów kasowali zgodnie z oficjalną taryfą. Inna sprawa, że dzięki temu zwiększali obrót stacji, a co za tym idzie także zarobek. Bo stacja diagnostyczna owszem zarabia na przeglądach, ale tylko tych zakończonych wpisem do dowodu rejestracyjnego. Ktoś kto przyjedzie na stację z pojazdem, który nie przejdzie przeglądu, nie płaci przecież za wykonaną przez diagnostę pracę.
   
Tak czy inaczej diagności odpowiadali  jednak za łapówkarstwo. A jak wiadomo w tego typu sprawach karze podlegają nie tylko ci, którzy łapówki inkasują, ale też  ci, którzy je wręczają. .
   
Jak już wiemy w tym przypadku było to 12 osób, głównie mieszkańców okolicznych wsi. Dziesięciu spośród nich od razu przyznało się do winy i dobrowolnie poddało karze. Dwóch rolników poszło natomiast w zaparte twierdząc, że żadnej łapówki nie wręczali, że po prostu zapłacili za dokonane w stacji diagnostycznej w Koszanowie przeglądy techniczne.
   
Antoni A. na przegląd pojechał razem z synem. On jechał autem, syn ciągnikiem z przyczepą. Ojciec wszedł do biura diagnostów, syn czekał w traktorze na dworze.
    - Ojciec zabrał dowód rejestracyjny i kazał mi czekać - zeznał A.-junior.
    - To prawda - potwierdza A.- senior. - Zabrałem dowód i poszedłem do biura. Było tam trochę ludzi. Powiedziałem diagnoście, o co chodzi i dałem mu dowód rejestracyjny od mojej przyczepy. Zabrał go i wyszedł. A ja zostałem w  biurze. Siedziało tam też takich dwóch panów i trochę żeśmy sobie pogadali. A potem diagnosta wrócił i oddał mi dowód rejestracyjny z wpisem i pieczątką. Zapłaciłem tyle, ile się należało i pojechaliśmy do domu.
   
Taka była jego linia obrony: był święcie przekonany, że przegląd został dokonany i za niego zapłacił. To było proste i  trudne do obalenia tłumaczenie, choć bez cienia wątpliwości policjanci ustalili, że diagności przeglądu przyczepy nie dokonali. Potwierdził to zresztą syn Antoniego A.
    - Siedziałem w kabinie i czekałem na ojca - mówił. - Po chwili przyszedł jakiś mężczyzna, obszedł przyczepę dookoła, obejrzał i poszedł sobie. Po chwili wrócił tata z podbitym dowodem.     
    Wiadomo tymczasem, że przegląd techniczny przyczepy wymaga, by wjechać nią na halę stacji diagnostycznej.  Tam na tak zwanych rolkach sprawdzane są jej hamulce i zawieszenie, kontrolowane są też światła. Zajmuje to nawet godzinę czasu. Nikt w ten sposób przyczepy Antoniego A. nie kontrolował.
    - Ale dopiero po wielu dniach, zupełnie przez przypadek, w luźnej rozmowie z synem dowiedziałem się, że diagnosta nie zrobił takiego przeglądu - tłumaczył rolnik A. przed sądem.
   
Przypadek  Janusza J. z Brońska był nieco inny. Początkowo w śledztwie  przyznał się do winy, ale potem odwołał wszystko. Policjanci trafili do niego po  analizie nagrań z monitoringu ze stacji diagnostycznej. Po prostu przeglądając taśmy zauważyli, że był na stacji po wpis do dowodu rejestracyjnego, ale pojawił się tam bez przyczepy, co ewidentnie sugerowało jakiś przekręt. Janusz J. tłumaczył to w ten sposób:
    - 9 kwietnia pojechałem po żwir ciągnikiem z przyczepą - mówił. - Po drodze zajechałem na stacje, żeby zrobić przegląd. Normalnie wjechałem z przyczepą do hali i na rolki, a potem okazało się, że zapomniałem dowodu rejestracyjnego przyczepy. Umówiłem się, że z dowodem wpadnę następnego dnia, tylko po wpis. I tak było. Dlatego mam wpis z datą 10 kwietnia, chociaż faktycznie przeglądu dokonano 9 kwietnia.
   
Obie linie obrony były interesujące i, jak się wydawało, skuteczne. Sąd Rejonowy w Kościanie, przed którym stanęli obaj rolnicy, uniewinnił ich od zarzutu wręczenia łapówki. Na tym wyroku się jednak sprawa nie zakończyła, bo apelację od niego złożył prokurator, a Sąd Okręgowy w  Poznaniu uchylił wyrok i sprawę skierował do ponownego rozpatrzenia. Uznał bowiem, że sąd I instancji jednak zbyt ufnie podszedł do zeznań Antoniego A. To dziwne, że człowiek, który nieraz jeździł ze swoimi pojazdami na przeglądy nie zorientował się, że przegląd nie został wykonany. Z kolei wersja przedstawiona przez Janusza J., zdaniem sądu w Poznaniu, nie ma wielkiego znaczenia dla sprawy. Bo nawet jeśli mówił  prawdę, to oznaczało, że wpis w dowodzie rejestracyjnym jego przyczepy i tak potwierdzał nieprawdę. Bo skoro przegląd został wykonany 9 kwietnia, to diagnosta nie miał prawa dokonywać wpisu z późniejszą datą. No bo skąd mógł mieć pewność, że w ciągu tego jednego dnia przyczepa nie uległa na przykład awarii?
   
Sąd Rejonowy w Kościanie po raz drugi rozpatrywał więc sprawę dwóch rolników. Tym razem uznał ich winę i skazał ich na grzywnę, obu po 500 zł. Wyrok nie jest prawomocny. Janusz J. poprosił o pisemne uzasadnienie, co może sugerować, że będzie składał apelację.  (kan)

PS Imiona i inicjały zostały zmienione

GK 27/2011

Już głosowałeś!

Zobacz także:


Komentarze (3)

w dniu 13-07-2011 08:28:37 napisał:
zgłoś komentarz
×
Zgłaszasz poniższy komentarz:

Hm....

Hm....

w dniu 19-07-2011 05:37:34 napisał:
zgłoś komentarz
×
Zgłaszasz poniższy komentarz:

Wielkie brawa dla "stróżów prawa". W statystykach ładnie wyglądają wykryte afery korupcyjne, jest o czym pisać. Szkoda TYLKO ŻE NIE BIORĄ ZA DUPĘ SWOICH KOLEGÓW Z DROGÓWKI TAM TO KASA LECI. Pozdrawiam cały Polski wymiar nie sprawiedliwości.

Wielkie brawa dla "stróżów prawa". W statystykach ładnie wyglądają wykryte afery korupcyjne, jest o czym pisać. Szkoda TYLKO ŻE NIE BIORĄ ZA DUPĘ SWOICH KOLEGÓW Z DROGÓWKI TAM TO KASA LECI. Pozdrawiam cały Polski wymiar nie sprawiedliwości.

w dniu 16-08-2011 18:11:14 napisał:
zgłoś komentarz
×
Zgłaszasz poniższy komentarz:

12 podbić dowodów Wielka afera. A sprzedanie i rozbiór cukrowni, metalchemu, rzeźni , tytoniowych to było nic. To nie afera

12 podbić dowodów Wielka afera. A sprzedanie i rozbiór cukrowni, metalchemu, rzeźni , tytoniowych to było nic. To nie afera

STOP HEJTOWI - PAMIĘTAJ - NIE JESTEŚ ANONIMOWY!
Jeśli zamierzasz kogoś bezpodstawnie pomówić, wiedz, że osobie pokrzywdzonej przysługuje prawo zgłoszenia tego faktu policji, której portal jest zobligowany wydać numer ip Twojego komputera: 3.145.164.47

Internauci piszący komentarze ponoszą za nie pełną odpowiedzialność karną i cywilną. Redakcja zastrzega sobie prawo do ingerowania w treść komentarzy lub ich całkowitego usuwania jeżeli: nie dotyczą one artykułu, są sprzeczne z zasadami współżycia społecznego, naruszają normy prawne lub obyczajowe.

Dodaj komentarz
Powrót do strony głównej
×

Dodaj wydarzenie

Wydarzenie zostanie opublikowane po zatwierdzeniu przez moderatora.

Dane do wiadomości redakcji
plik w formacie jpg, max 5 Mb
Zgłoszenie zostało wysłane - zostanie opublikowane po akceptacji administratora.
UWAGA: W przypadku imprez o charakterze komercyjnym zastrzegamy sobie prawo do publikacji po uzgodnieniu ze zgłaszającym opłaty za promowanie danego wydarzenia.