Magazyn koscian.net
2010-06-01Przepychanki na targowisku
Takiego bałaganu jeszcze nie widziałem na żadnym targowisku – stwierdza mężczyzna handlujący na targu w Śmiglu. - Od czterech, pięciu lat, co chwilę wprowadzają jakieś zmiany. Zmiany są konieczne, żeby zaprowadzić porządek – odpowiada Feliks Banasik, kierownik Zakładu Gospodarki Komunalnej i Mieszkaniowej w Śmiglu, któremu podlega plac targowy
Duże targowisko - duży problem
Dwa i pół hektara - taką powierzchnię ma plac targowy w Śmiglu. Zainteresowaniem i kupujących, i sprzedających cieszył się od zawsze. Od 2005 roku jest utwardzany. Kostkę położono już na dwóch hektarach. W tym roku prace mają się zakończyć. Przy granicy placu zgromadzono materiał. Kostka już czeka na ułożenie
- Gdyby kilka lat temu ktoś mi powiedział, że to się tak rozwinie, to bym nie uwierzył. Myślałem, że targ będzie cieszył się coraz mniejszym zainteresowaniem – przyznaje Feliks Banasik, kierownik Zakładu Gospodarski Komunalnej i Mieszkaniowej w Śmiglu. W zakładzie pracuje od sześciu lat. Targowisko obserwuje od dawna. Mieszka w Śmiglu. - W każdą środę jest tu około pięciuset podmiotów, a kupujących pewnie dwa razy tyle.
Nakłady ponoszone przez gminę na utwardzenie targowiska zwracają się. Do budżetu wpływa rocznie około 350 – 400 tysięcy złotych. Duże targowisko rodzi jednak sporo problemów. I nie chodzi tylko o zakorkowane ulice w środowe przedpołudnia. Funkcjonowaniu największego w okolicy targowiska przyjrzała się Komisja Rewizyjna Rady Miejskiej Śmigla. Po przeprowadzeniu kontroli sformułowano kilka wniosków. Zalecono: ponumerowanie stanowisk, pobieranie opłat po wjeździe na targowisko oraz wprowadzenie opłat abonamentowych i obowiązku zachowywania dowodów wpłaty do kontroli. Ze względu na przedłużającą się zimę, z wprowadzeniem zaleceń w życie śmigielski ZGKiM musiał się wstrzymać. W kwietniu zarządca targowiska zaczął wprowadzać zmiany. Nowe rozwiązania trafiły na opór handlujących.
Bój o miejsca
Środa, ok. 9.30. Alejkami wśród straganów przemieszczają się ludzie. Niektórzy szukają czegoś konkretnego. Inni zwyczajnie się rozglądają. W namiotach trwają przymiarki. Ktoś przegląda się w lustrze. Spokój to tylko pozory. Handlujący często rozmawiają o nowym podziale targowego placu.
- Tu miał być zieleniak, a co jest? Sztuczne kwiaty, perfumy, Bułgarzy stoją z odzieżą – mówi wskazując na ciąg straganów wzdłuż ulicy Skarżyńskiego jeden z handlujących. W Śmiglu handluje od 18 lat. Tak jak większość jego kolegów, w tygodniu odwiedza jeszcze kilka innych targowisk. - Albo niech wszystkich wyrzucą, albo niech zostanie tak, jak było. Takiego bałaganu jak tutaj, to na żadnym targowisku nie widziałem.
Jego zdanie podziela właściciel straganu obok:
- Miały być warzywa i owoce, to niech zrobią tu porządek.
- Stoimy na miejscu kolegi. Jak wróci, to nie wiem, gdzie się ustawimy – stwierdza sprzedawca odzieży. Ulokował się na utwardzonej części placu. Potwierdza, że w związku z wprowadzanymi zmianami, pojawiło się zamieszanie. - Tak nie można. Przecież to jest nasza praca.
Kierownik Banasik uważa, że zmiany są konieczne ze względu na dużą liczbę ludzi i ich bezpieczeństwo. Granice placu zostały wyraźnie zaznaczone słupkami lub sporej wielkości kamieniami. Pozostawiono tylko trzy wjazdy na plac od ulic Skarżyńskiego i Matejki oraz al. Bohaterów.
Wzdłuż al. Bohaterów mają być tylko stoiska z płodami rolnymi. Od Skarżyńskiego – zieleniak. Na pozostałej części produkty przemysłowe i odzież.
- Informacje przekazaliśmy handlującym już wcześniej. Uprzedziliśmy, co zamierzamy zrobić. Pas wzdłuż ulicy Skarżyńskiego jest wyłożony płytkami. Wymaga jeszcze poprawek. Przeznaczony jest pod handel warzywami i owocami – zapowiada Feliks Banasik. - Są ludzie, którzy handlują innymi produktami i stoją tam od lat. Będziemy z nimi rozmawiać.
Nierówne szanse?
Miejsca na placu utwardzonym są dokładnie wydzielone. Jest ich 353. Z taką dokładnością nie da się wyliczyć ilości miejsc na części nieutwardzonej. Tam najczęściej swoje stoiska ustawiają obcokrajowcy. Nie kłócą się o stanowiska. Stoiska stawiają tam, gdzie jest kawałek wolnej przestrzeni. Na brak zainteresowania swoim towarem nie mogą narzekać. To często jest solą w oku dla rodzinnych handlarzy.
Nieutwardzona część targowiska żyje innym życiem. Jest ciaśniej i głośniej. Co chwilę słychać nawoływania, „koszulki za pięć złotych”, „tanio”, „ładne dżinsy, tylko dziesięć złotych”, „pani przymierzy, będzie pasować”...
- Bułgarzy są chyba w jakiś szczególnie sposób traktowani. Stają gdzie chcą. Nie wiadomo, czy w ogóle płacą – stwierdza jeden z miejscowych handlarzy.
- Płacą jak wszyscy – odpiera zarzuty zarządca targowiska. - To nie tylko Bułgarzy, ale też Rumuni. Nie możemy zakazać im handlowania. Wykupują tańsze miejsca. Sprawiają problemy, ale radzimy sobie. I wśród Bułgarów i wśród Polaków są osoby „niesforne”.
O tym, że obcokrajowcy nie są traktowani w inny sposób świadczyć mają mandaty wystawione przez Straż Miejską za handel w miejscach do tego nie przeznaczonych. Obcokrajowcy wypracowali sobie metodę na przyciąganie klienta. Nie rozkładają pojedynczych stoisk. Stają w grupie.
A po co ich tu tyle?
Głównym celem wprowadzenia zmian było uszczelnienie systemu pobierania opłat. Próbowano pobierać je przed wjazdem na targowisko. Okazało się, że zajmuje to za dużo czasu i powoduje zakorkowanie miasta. Wypracowano inne rozwiązanie. Każdy z handlujących do godz. 10 musi samodzielnie pofatygować się i uiścić opłatę. Po godz. 10 na targowisku rozpoczyna się kontrola. „Patrol” składa się ze strażnika miejskiego i pracownika ZGKiM.
- Wcześniej nasz pracownik chodził i pobierał opłaty. Zdarzało się, że niektórzy handlujący zdążyli wcześniej zniknąć. Teraz nikt nie jest w stanie wyjechać bez zapłacenia. Przy każdym z wyjazdów stoi pracownik – wyjaśnia Banasik. - Od kwietnia szczegółowo kontrolowane są stanowiska i opłaty.
Jeżeli handlujący zajmuje więcej miejsca niż deklarował, musi dopłacić. Na początku handlującym zwracano uwagę, z czasem zaczęto podchodzić do tego bardziej restrykcyjnie.
Jeden z handlujących narzeka, że taki system poboru opłat utrudnia pracę:
- Muszę zostawić towar i iść do tej budki przy wjeździe. Nie zawsze da się to załatwić bez kolejki.
- To żaden argument – stwierdza kierownik śmigielskiego ZKGiM. - Punkt poboru opłat jest czynny od godziny szóstej. Można to zrobić przed rozłożeniem towaru.
Wraz z wprowadzeniem nowych porządków zwiększyła się ilość pracowników obsługujących targowisko. Trzech kontroluje wyjazdy, dwóch obsługuje kasę, dwóch monitoruje parkingi od strony ul. Tadeusza Kościuszki. Do tego dochodzi dwóch strażników miejskich. Okolice targowiska patroluje także policja.
- A po co tu strażnicy miejscy. Czy oni są od pobierania opłat? Powinni chyba pilnować porządku w mieście? - ocenia handlujący.
Zgodnie z kodeksem karnym tylko strażnik lub policjant mogą nałożyć karę porządkową. A to karanie chyba najbardziej nie podoba się handlującym. (h)
gazeta kościańska 21/2010
Zgłaszasz poniższy komentarz:
Muszę się jutro przyjrzeć , ale czy wiecie że na ubikacjach obok targowiska jest lub był napis "dla handlujących art.spożywczymi", a gdzie załatwiała się reszta?