Magazyn koscian.net
2004-05-04 15:53:10Przykład posła Mylera
Jak podaje dziennik „Fakt”, posłowie w tej kadencji nabrali łącznie aż 42 mln zł kredytów! Średnio daje to prawie 100 tys. na głowę. Portal Onet.pl streszczając publikację dziennika tak przedstawił ten problem:
Tak złego Sejmu dotąd nie mieliśmy. Partie, które wprowadziły najwięcej posłów, dziś mogą w Sejmie nie znaleźć się w ogóle. Albo będzie ich reprezentować zaledwie kilkunastu dzisiejszych liderów - stwierdza „Fakt”.
Przyszłość większości posłów wygląda więc czarno. I to nie tylko ze względu na politykę, ale ich własne portfele. Z 460 urzędujących posłów 233 ma kredyty. Różne - od 10 tys. do kilku milionów zł. Większość posłów zaciągnęło pożyczki od razu po tym, jak zostali wybrani.
Za pożyczone pieniądze parlamentarzyści kupują auta i mieszkania albo budują domy. Niektórzy rozwijają swoje firmy. I dla tych koniec posłowania może być w miarę znośny - wrócą do swoich interesów. Tak jak absolutny kredytowy rekordzista, poseł SLD Tadeusz Myler (55 l.). Jest winny bankom ponad 3,5 mln zł! „Firma się rozwija, mam już dwa salony samochodowe. Te kredyty wziąłem na wykończenie inwestycji. Do spłacenia pozostało mi niewiele” - tłumaczy.
To jednak nie przeszkadza mu, razem z innymi kolegami z SLD, występować przeciw rozwiązaniu Sejmu. „Byłoby to szkodliwe dla skarbu państwa” - tak to tłumaczy.
Średnia poselska pensja wraz z dodatkami wynosi 11 tys. zł. Takie pieniądze pozwalają spłacać bez problemu kredyty. Nic więc dziwnego, że posłowie rękami i nogami będą trzymać się poselskich stołków. Bo niewielu na Wiejskiej ma plan awaryjny. A wielu, jak Renata Beger z Samoobrony (959 tys. zł długu), już czuje na plecach oddech komornika - konkluduje „Fakt”.
***
Jak wiemy, posłowie odrzucili wniosek o samorozwiązanie Sejmu. Szkoda, że parlamentarzysta z naszego powiatu pojawia się w ogólnopolskich mediach tylko wówczas, gdy przedstawiany jest ranking najbardziej zadłużonych oraz najmniej aktywnych posłów. (z)
GK nr 18/2004