Magazyn koscian.net
2004-02-24 15:05:28Psie pole w centrum Kościana
Suche bułki, chleb, kręgosłup z żebrami, łopatka, martwe koty, a obok papiery, folie, gruz, zielsko. To posesja nr 17 przy ulicy Surzyńskiego w Kościanie. Śmierdzi z niej padliną
Pilnują jej cztery psy. - Do czwartku teren ma być posprzątany, a do piątku opuścić go mają psy - orzekł Maciej Szymczak, komendant Straży Miejskiej w Kościanie.
Przed wojną posesja należała do właściciela młyna. Po wojnie garaże tu miał UB, a obok funkcjonowała Energetyka. UB przeprowadziło się ostatecznie za posterunek milicji, a Energetyka wybudowała sobie siedzibę przy ulicy Północnej. Od kilku lat swych sił nie próbują tam już prywatni przedsiębiorcy. Przez kilka miesięcy pomieszkiwała tam rodzina eksmitowana z chałupki przy Alejach Kościuszki (w miejscu obecnego parkingu przed pawilonem handlowym przy Urzędzie Miejskim). Wprowadzili się tam z psem.
- Kajtek na niego wołali. To ten biały. Bawił się z dziećmi. Potem rodzina się stąd wyniosła, a pies został. Na początku właściciele przyjeżdżali do niego regularnie. Potem coraz rzadziej, a ostatnio w ogóle ich nie widuję - wyjaśnia Maria Rost, mieszkanka kamienicy nr 19.
Psów przybywało. Latem doczekały się kilkunastu szczeniąt.
- Dokarmiały je dzieci z kamienic. Przechodziły jakoś przez płot. Bawiły się ze szczeniętami... Psy nie robiły im krzywdy. Potem chyba rodzice się dowiedzieli o tym, albo ktoś znów doniósł do Urzędu Miasta, bo dzieci przestały przychodzić, ale za to młode zabrano - przypomina sobie Wojciech Rost.
- Straż Miejska interweniowała w sprawie psów dwukrotnie. To nie są bezpańskie psy. Ich właścicielka mieszka w Śródmieściu i karmi zwierzęta regularnie - twierdzi Maciej Szymczak, komendant Straży Miejskiej w Kościanie. - Brama jest zamknięta. Teren jest szczelnie ogrodzony, a że psy szczekają, to chyba normalne. Jeszcze trzy miesiące temu był problem, bo brama wisiała na jednym zawiasie, ale ją naprawiono. Psom nie dzieje się krzywda. Mają uchylone drzwi do hali i tam w jednym z pomieszczeń swoje legowisko. Mają lepiej, niż niejeden pies przy budzie...
Za bałagan na posesji zdaniem komendanta nie ma kogo ukarać, bo nie wiadomo kto jest jej właścicielem. Była firma, ale upadła i nawet komornikowi z Zielonej Gry nie udało się ustalić, gdzie znajduje się jej właściciel. Psy istotnie nie wyglądają na niedożywione i poza kobietą, której psy zębami uszkodziły torebkę, poszkodowanych przez czworonogi spod „siedemnastki” chyba nie było. Ich plac wybiegowy jednak przypomina makabryczne śmietnisko. Obok gruzów, butelek, papierów, folii i połamanych chwastów leżą kości piszczelowe, kręgosłupy z żebrami, łopatki, suche bułki, kawałki chleba a obok domowe śmieci. Lada tydzień śmietnisko przykryje natura. Zarośnie zielskiem. Zdaniem komendanta śmiecą najbardziej sąsiedzi posesji numer 17.
- Mieszkańcy ulicy nie wiedzą, że właścicielka psów o nie dba i rzucają im przez płot jedzenie. Psy nie są w stanie tego zjeść. Latem psujące się mięso strasznie śmierdzi - twiedzi komendat Szymczak. Sąsiedzi mają jednak inne zdanie na ten temat.
- Widziałam, jak latem właściciel psa przyhamował przed posesją autem i przez otwarte okno rzucił w reklamówce jedzenie psom. Tylko jedzenie. Wodę całymi wiadrami nosili ludzie z sąsiedztwa - opowiada w sklepie jedna z kobiet.
Dopiero po interwencji ,,GK’’ straż miejska działa błyskawicznie. Okazuje się, że psy nie są szczepione i nikt nie płaci za nie podatku. Właścicielkę Kajtka odwiedzali ludzie, którzy nie mieli co zrobić z psami, a ona pozwalała, by te mieszkały z jej dawnym pupilem. Tak powstało stadko 4 psów. Zobowiązała się jednak do czwartku posprzątąć posesję, a do piątku znaleźć wszystkim psom nowy dom. Panią Kajtka ukarano mandatem.
ALICJA MUENZBERG
GK 8/2004 25.02.2004