Magazyn koscian.net
2003-10-29 11:49:43Puchar za Wiedeń-Budapeszt w Widziszewie
Od trzech lat małżeństwo Hanny i Henryka Gryczów z Widziszewa prowadzi Team Grycz. Ich grupa skupia pięciu wyczynowych biegaczy z całej Polski.
Opłacają im wpisowe, dbają o wyżywienie i noclegi, wożą ich też na zawody. Są w Polsce pionierami takiego sponsoringu. - Są menadżerowie, którzy jeżdżą z zawodnikami po świecie, biorą za to pieniądze i z tego żyją, a my na odwrót - wyjaśnia Hanna Grycz. Team Grycz reprezentują: Andrzej Świętek (zawodnik i trener) z Leszna, Tomasz Chawawko z Dębna, Ewa Napierała z Racotu, Alicja Rybińska i Maciej Łucyk.
- Mąż pracował z jednym z zawodników, którego firma przestała sponsorować. Nie było nikogo kto by mu pomógł. Poprosił wówczas męża o zawiezienie na zawody i pomoc. I tak to się zaczęło - wspomina Hanna Grycz. - Powoli dołączali do teamu inni sportowcy. Często na zawodach podchodzą do nas i proszą o pomoc. W ten sposób team się rozrasta.
- Mówi się, że Widziszewo słynie z biegaczy. Mieszkamy tu zaledwie od pięciu lat - dorzuca pan Henryk.
Zawodnicy Team Grycz startują przede wszystkim w maratonach i półmaratonach. Głównie za granicą. W ciągu roku zaliczają starty w kilkunastu biegach. Wpisowe, które pokrywają Gryczowie, kosztuje od 5 do 100 €. Pan Henryk prowadzi własną firmę usługową, a jego żona zajmuje się domem i wychowaniem trójki dzieci.
- Naszym zadaniem jako sponsorów jest organizowanie wyjazdów na zawody. Ja zajmuję się zapisami na bieg i załatwieniem noclegów, a mąż wsiada w samochód i wiezie biegaczy na zawody. Pomaga im też na miejscu - podaje wodę na trasie, przygotowuje jedzenie - tłumaczy pani Hanna. - Natomiast naszym zawodnikom nie płacimy. Zresztą jak się dobrze biega, to z wygranych można żyć, nie trzeba pracować. Mamy mały, 5-osobowy samochód. Ustaliliśmy, że zawodnika z najgorszym wynikiem nie zabieramy, więc wszyscy się starają.
Poza tym zawodnicy otrzymują koszulki, spodenki i dresy z nazwą teamu. Logo grupy wymyślili wspólnie małżonkowie. Od kilku lat Gryczowie są współorganizatorami biegu ,,Sokoła’’ rozgrywanego w kwietniu w Bukówcu Górnym.
Pierwszym sukcesem Teamu Grycz było ubiegłoroczne zwycięstwo Andrzeja Świętka w maratonie w Dreźnie. Później nastąpiły kolejne triumfy: zwycięstwa 29-letniego Tomasza Chawawko w 50-kilometrowym biegu w Romagne we Włoszech, w maratonie w Münster, biegu w Dreźnie. Ten najlepszy zawodnik Teamu Grycz zajął także drugie miejsce w maratonie kopenhaskim i trzecie w Biegu Pokoju Pamięci Dzieci Zamojszczyzny. W 2002 r. w maratonie rozgrywanym w czeskim Chribsky przegrał tylko z Etiopczykiem Serbessa Mulugeta. Przed kilkoma dniami Tomasz Chawawko wygrał pięciodniowy supermaraton z Wiednia do Budapesztu. Trasa prowadziła z Wiednia przez Sopron, Gyor, Tata, Budakeszi do Budapesztu i wiodła przez 14 austriackich oraz 39 węgierskich miejscowości. Zwycięzca pokonał 352-kilometrową trasę supermaratonu w czasie 25:57.37.
- Był to pierwszy supermaraton Tomka. Przygotowywał się do niego przez cały 2003 rok, startując w wielu maratonach w kraju i za granicą - informuje pani Hanna. - Tomek lubi długie dystanse. Jest aż zachłanny na bieganie.
- Tomasz sam sobie organizuje treningi - dodaje pan Henryk. - Często gości u nas w domu. Kiedyś jadąc z Jeleniej Góry zahaczył o Widziszewo. Było około godziny dwudziestej. Wypił herbatę, przebrał się i poszedł na trening. I przebiegł sobie 35 km. Pogoda nie ma dla niego znaczenia. Biegnie bez względu na to, czy pada, czy jest śnieg czy mróz. Zanim nas poznał bywało, że w drodze na bieg nocował po stodołach, bo nie było go stać na noclegi - zdradza.
Pierwsze sukcesy ma na swoim koncie także 20-letnia Alicja Rybińska, która Team Grycz reprezentuje dopiero od miesiąca. W tym roku wygrała w Niemczech coup składający się z dwóch półmaratonów. A w ubiegłą niedzielę wystartowała w Wiedniu w pierwszym zagranicznym maratonie. Nic też dziwnego, że w domu państwa Gryczów rośnie kolekcja pucharów, medali, dyplomów i podziękowań. Starty zawodników Teamu Grycz utrwalane są na taśmach video oraz w albumach fotograficznych. Na szczęście - jak mówią Gryczowie - team nie ma na swoim koncie żadnych większych porażek.
- Wiem, że dla Tomka druga czy trzecia lokata to porażka, ale my tego tak nie odbieramy. Jeśli zawodnik jest na pudle, to jest dobrze - zapewnia pani Hanna. - Nie ściągamy zawodników na siłę, nie podkupujemy z innych klubów. Jesteśmy otwarci. Czekamy na tych, którzy sami zechcą do nas przyjść.
W ciągu trzech lat sponsorowania biegaczy zdarzyło się wiele zabawnych historii. Najchętniej jednak Gryczowie wspominają ubiegłoroczną przygodę, jaka zdarzyła im się w Niemczech.
- Jechaliśmy na maraton do Drezna. Nie załatwialiśmy wtedy hotelu, bo Andrzej zapewniał nas, że zna tam tani hotel. Dzień przed startem przyjechaliśmy do Drezna, odebraliśmy numery startowe i ruszyliśmy do hotelu. Pierwszym problemem było rozkopane miasto i mnóstwo objazdów. Krążyliśmy 3 godziny wokół Drezna - wspomina ze śmiechem pani Hanna. - Okropnie było zimno, chociaż jak wyjeżdżaliśmy z Polski to był upał. Podjechaliśmy do hotelu, a tam wszystkie światła pogaszone, drzwi zamknięte, a na nich kartka z napisem ,,Remont’’. Nockę więc spędziliśmy w samochodzie, bo nigdzie nie było wolnych miejsc.
- I Andrzej wygrał, choć w drodze na miejsce zbiórki przypomniało mu się, że zapomniał butów startowych - dodaje pan Henryk. - Mimo pechowego początku, zakończenie było szczęśliwe.
Marzeniem Gryczów jest start Tomka Chawawki na mistrzostwach świata w biegu na 100 km, które będą rozgrywane jeszcze w tym roku w Tai-Pei na Tajwanie. Koszty tej wyprawy przerastają jednak możliwości finansowe Gryczów. Małżonkowie liczą jednak, że uda się zebrać niezbędną kwotę. Do przyszłorocznego startu w mistrzostwach Europy weteranów w Danii przygotowuje się Andrzej Świętek. Sponsorzy liczą, że stanie na pudle. W planach jest też zakup większego samochodu, bowiem w pięcio- i sześciosobówkę nie mieszczą się już wszyscy.
- I żeby syn zaczął biegać, bo gra tylko w piłkę, a możliwości ma duże - mówi śmiejąc się pan Henryk.
- Będziemy się starali, by nasi zawodnicy wygrali eliminacje i startowali w mistrzostwach Polski - dorzuca żona. - To ważne, by zaistnieli w kraju, bo przyznać trzeba, że jesteśmy znani głównie za granicą.
11-letnia córka Gryczów, Sylwia zaraziła się bieganiem na długich dystansach. Natomiast synowie państwa Gryczów 14- i 15-latkowie grają w miejscowej drużynie piłkarskiej Polccoper. Uczennica Szkoły Podstawowej w Przysiece Starej ma na swoim koncie już kilka startów w polskich i zagranicznych biegach, m.in. w Dreźnie, w Schwarcenbachu. W Dreźnie w biegu na dystansie 3800 m, na 83 biegaczki była 20.
- To duży sukces. Zakładaliśmy z trenerem, by Sylwia przebiegła całą trasę w równym tempie, bez zrywów. Pobiegłem razem z nią. Biegła by szybciej, gdybym jej nie wstrzymywał. Finiszowała przede mną i śmieszna sytuacja, ścigała się z prawie dwumetrową dziewczyną. Szkoda, że nie zdążyłem wyjąć kamery - opowiada z dumą tata.
Gryczowie są zachwyceni organizacją biegów dla dzieci i dorosłych poza granicami kraju. Z uśmiechem wspominają drezdeński bieg, gdzie po zwycięstwie Tomasza Chawawko otoczył ich tłum dziennikarzy proszących o wywiad.
- To piękne, że potrafią uhonorować nie tylko zwycięzcę, ale i team, który reprezentuje - zachwyca się pani Hanna. - Tam potrafią zachęcić dzieci i młodzież do biegania. Możemy się dużo nauczyć.
Sponsorowanie sportu wymaga od Gryczów poświęceń. Starają się jednak robić wszystko, by rodzina na tej sportowej pasji nie cierpiała. W tym roku np. musieli zrezygnować z rodzinnych wczasów, ale udało im się odłożyć pieniądze i otynkować dom.
Na pytanie czego można im życzyć, pani Hanna odpowiada: - Byle było tak jak teraz. Byle pieniędzy nie brakowało i było nas stać na sponsorowanie biegaczy. No i byle nie trzeba było więcej rezygnować z wczasów - dodaje z uśmiechem.
KARINA JANKOWSKA