Magazyn koscian.net
2005-01-20 09:19:56Racot w Warszawie
- Zaproszenie na Galę Mistrzów Sportu, to wyróżnienie za gorący doping polskich sportowców na wszystkich ważniejszych imprezach sportowych. Ale lepiej kibicować na prawdziwych zawodach – zapewniają gimnazjaliści ze stuosobowej grupy z Racotu, których przed dwoma tygodniami mogliśmy oglądać w telewizyjnej ,,Jedynce’
Podczas Gali Mistrzów Sportu wręczono nagrody dziesięciu najlepszym sportowcom 2004 roku. Plebiscyt ,,Przeglądu Sportowego’’, ,,Tempa’’ i Telewizji Polskiej rozstrzygnięto już po raz siedemdziesiąty. W trakcie gali wręczono również nagrody dla: najlepszego trenera roku, największego wydarzenia sportowego w Polsce w 2004 roku, najlepszej drużyny roku oraz najlepszego polskiego zawodnika paraolimpiady w Atenach. Galę prowadzili Joanna Liszowska i Olaf Lubaszenko. A na scenie pojawiali się m.in.: Dariusz Michalczewski, Joanna Kurowska, Hanna Śleszyńska, Marian Opania, Wiktor Zborowski, Marcin Daniec, Marcin Wolski. Ponieważ był to jubileuszowy plebiscyt przypomniano wszystkich dotychczasowych laureatów m.in.: Irenę Szewińską, Ryszarda Szurkowskiego, Elżbietę Krzesińską, Józefa Łuszczka, Lecha Piaseckiego, Rafała Kubackiego, Pawła Nastulę, Renatę Mauer-Różanską. Na trybunach nie zabrakło słynnego Bobo uznawanego za króla polskich kibiców.
- Siedziałam koło mojej imienniczki Ani Rogowskiej, a w Atenach miałam okazję kibicować jej jak zdobywała medal olimpijski – wspomina drugoklasistka Ania Homska. Siedziała w pierwszym rzędzie głównej trybuny wraz z pozostałą piątką szczęśliwców, która wyjechała by kibicować na Igrzyskach XXVIII Olimpiady w Atenach. – Joanna Kurowska wzięła ode mnie biało-czerwony szal z napisem ,,Polska’’.
- Największe wrażenie wywarła ilość gwiazd sportu i telewizji. Nie było mowy o żadnym gwiazdorstwie. I Otylia, i Robert Korzeniowski, i Sylwia Gruchała podchodzili i dziękowali nam. To było bardzo miłe. Taka okazja może się już nie powtórzyć – stwierdza Paweł Kaczmarek, dyrektor SP w Racocie, który wylosował miejsce na głównej trybunie. Racocki paparazzi Artur Opas, któremu nie udało się wylosować miejsca na trybunie za to zebrał autografy dziesięciu laureatów plebiscytu i wykonał aż 150 zdjęć.
Racocka młodzież najbardziej ubolewała nad reżyserskim zakazem używania gwizdków i dzwonków, które zawsze biorą ze sobą na stadiony.
- Mówili, że zagłuszamy orkiestrę – przytaczają słowa Konrada Sztuki, drugiego reżysera.
- Niestety, nie uwzględniono w scenariuszu naszych piosenek, okrzyków i flag z napisem ,,Racot’’, a było już za późno na wprowadzanie zmian. Telewizja wyposażyła nas w tabliczki z hasłami - dodaje dyrektor Wojciech Ziemniak. Mimo zakazu kibicom udało się pokazać szal z napisem Racot. – Na cześć nagrodzonych sportowców krzyczeliśmy ,,dziękujemy’’. Podobało się to wszystkim laureatom. Mówi się, że była to najlepsza gala z dotychczasowych.
Dopiero kiedy zgasły jupitery i wyłączono kamery, racoccy kibicie zaczęli śpiewać. Wtórowali im widzowie, którzy jeszcze nie opuścili sali. Podziękowania za dobrą robotę złożył reżyser Janusz Zaorski. Olimpijczycy Robert Korzeniowski i Sylwia Gruchała dziękowali kibicom za doping w Atenach. Był też czas na zrobienie zdjęć i zebranie autografów. Sportowcy podpisywali się na czapkach i koszulkach. Nie zdarzyło się, by ktoś odmówił.
Sama Gala trwała 90 minut, natomiast próby aż pięć godzin.
- Ciężko było – zdradza Kasia Buchowska z pierwszej klasy gimnazjum. – Siedzenia były bez oparć, więc po kilku godzinach siedzieliśmy skuleni, a do tego nie można było rozmawiać. Ale warto było. Przynajmniej obejrzeliśmy program z zupełnie innej strony.
- Byliśmy zmęczeni, bo o czwartej rano wyjeżdżaliśmy z Racotu – dodaje pierwszoklasista Jakub Dobraś. - Za Sochaczewem dyrektor sprawił nam miłą niespodziankę – czekało na nas śniadanie w firmie Master Food. Były wędliny, soki, koktajle, czekolada na gorąco i jabłka. Nie byliśmy w stanie tego zjeść - wspomina. - Prosto z autokaru poszliśmy na próbę. W ciągu pięciu godzin próby była tylko jedna dziesięciominutowa przerwa. Potem czas na odświeżenie się i na godzinę 19 musieliśmy być w Sali Kongresowej.
Kibicie pod czujnym okiem drugiego reżysera ćwiczyli rytmiczne oklaski, meksykańską falę, wstawanie na wejście sportowców. Nagradzani sportowcy siadali wśród młodzieży. Na wyciągnięcie ręki mieli Otylię Jędrzejczak zwyciężczynię jubileuszowego Plebiscytu, Roberta Korzeniowskiego, Roberta Sycza i Tomasza Kucharskiego, Sylwię Gruchałę, Annę Rogowską, Agatę Wróbel i Mateusza Kusznierewicza. Wśród nagrodzonych zabrakło jedynie Adama Małysza, Jacka Krzynówka i Tomasza Sikory.
- Jeszcze nie widziałam tylu sportowców i aktorów w jednym miejscu. Mam autografy i zdjęcia. Niesamowite przeżycie – stwierdza drugoklasistka Paulina Fabiś, która siedziała na głównej trybunie.
Wśród sportowców był też 72-letni Jerzy Pawłowski, jeden z najsłynniejszych szermierzy wszech czasów, sześciokrotny uczestnik IO, indywidualny złoty medalista olimpijski z Meksyku. Kilka dni później Polskę obiegła wieść o jego śmierci.
- Stał przede mną. Taki siwy pan z laską. Odwracał się i uśmiechał do nas, kiedy krzyczeliśmy ,,dziękujemy!’’ – wspomina Ania.
Z głównej trybuny na boczną musiał przenieść się Jakub, ale jak podkreśla, na bocznej też była gorąca atmosfera. Najmniej młodzieży podobało się zaplecze Sali Kongresowej.
- Było ciasno, mało nowocześnie i zdecydowanie za mało było toalet, do których ustawiały się olbrzymie kolejki – wyliczają gimnazjaliści.
Grupa kibiców z Racotu zakwaterowana była w hotelu Aramis na Stegnach, w pokojach dwu i trzyosobowych. O godz. 10 grupa wyruszyła w drogę powrotną. Odwiedzając po drodze Niepokalanów.
- Ten występ, to ładne zakończenie roku olimpijskiego i jednocześnie mocny początek nowego 2005 – stwierdza dyrektor Ziemniak.
W tym roku racockich kibiców czekają m.in. wyjazdy do Bydgoszczy na festiwal skoku wzwyż i o tyczce, gdzie dopingować będą Anię Rogowską oraz do Madrytu na Halowe Mistrzostwa Europy. Gimnazjaliści przygotowują się również do najważniejszej imprezy w życiu szkoły – przekazania sztandaru.
KARINA JANKOWSKA
GK nr 3/2005