Magazyn koscian.net

2004-02-10 14:44:56

Radość była taka, że trudno ją opisać

W sobotę, 27 stycznia 1945 roku, o godzinie 17 na kościańskim ratuszu zawisła flaga biało-czerwona. Skończyła się hitlerowska okupacja. Minęło 59 lat i 15 dni. Kto i co dziś pamięta z tamtych dni?

Henryk Szłapka z Kiełczewa: Świąt już wtedy nie było. Był popłoch. Pracowałem jako niewolnik u Niemca w Sierakowie. Miałem 20 lat. Pamiętam jak odwoziłem go furmanką na dworzec kolejowy. Dostał powołanie do wojska. Powiedział: róbcie w gospodarstwie tak, jak dotąd. Za dwa, trzy tygodnie będę z powrotem. Do widzenia - powiedział. Miał w oczach łzy. Nie wrócił. Wszyscy Niemcy pod koniec grudnia otrzymali nakaz przygotowania się do wyjazdu. W styczniu zaczęli ucieczkę. Nas, parobków gospodyni wzięła ze sobą. Przez most na Odrze pod Sulechowem przeprawiano się bardzo powoli. Wóz stał przy wozie. Za mostem, za Odrą, nie będzie już szans na powrót do domu - szeptali sobie parobkowie. Uciekliśmy. Dwie doby spędzliśmy w stogu, bez jedzenia i picia, aż konwój uchodźców przejechał. Potem Armia Czerwona przetrzymała nas około tygodnia pod Sulechowem. Gdy wróciłem do domu, Kościan był już wolny.
 Czesława Spychała z Kościana: Mieszkaliśmy na obecnej ulicy Poznańskiej pod numerem 18. Pamiętam jak wóz przy wozie jechały przez kilka dni pod naszymi oknami wozy uciekających Niemców. Nocowali u nas w domach. Starsznie złożeczyli Hitlerowi: ,,Oby w godzinie śmierci widział te obrazy, oby widział ich nieszczęście i nie mógł skonać’’. Niemka zatrzymała się koło nas i dopytywała o szpital. Trzymała na rękach becik z dzieckiem, a obok niej stał chłopczyk. Może ośmioletni. Jego spodni nie było widać. Na nogach i wokół pasa wszędzie miał grubą warstwę lodu. W szpitalu okazało się, że dziecko nie żyje. Zrozpaczona kobieta musiała je tu zostawić, na polskiej ziemi, a sama wróciła na wóz, by uciekać z żyjącymi dziećmi.
 Ludwik Beba: ,,27 stycznia potężne detonacje wysadzonych mostów na Obrze wyrywają okiennice, tłuką szyby, sypie się gruz, tynk. I wreszcie na drodze wzdłuż Obry, od basenu do miasta, pędzą skulone postacie. To radzieccy żołnierze. Po chwili pod budynkiem szpitala zakaźnego ukazuje się żołnierz radziecki. Wybiegamy go przywitać, ale on nas spycha do bramy krzycząc, że ,,germańcy strzelają’’. Była godzina 16.30. Jesteśmy wolni! To okropne 5 lat minęło! Jakie dziwne uczucie - przecież jesteśmy wolni. Nie do uwierzenia, ale to prawda’’. (cytat z zapisków przytoczonych w książce Romana Potoka ,,Ludwik Beba (życie i dzieło)’’)
 Czesława Spychała z Kościana: - Radość była ogromna. Baliśmy się, że jakiś nabój wpadnie do mieszkania przez okno, więc zastawiliśmy je stołem. Czy to by pomogło, nie wiem, ale czuliśmy się bezpieczniej. W sąsiedniej kamienicy przez okno wpadł nabój. Pamiętam taki obraz: strzelanina od strony wodociągów. Widzę, jak ginie niemiecki żołnierz. Jak leży po drugiej stronie ulicy. To był tak zwany Volkssturm. Potem na koniu wjechał oficer radziecki z szablą. A z domu wis a wis wybiegła młoda dziewczyna z kwiatami. Zamachnął się na nią szablą, skuliła się, cofnęła na krok, a potem uciekła. Myślę, że ją zrugał. Jeszcze trwały walki. Nie był to czas na kwiaty. A może obawiał się, że ma granat? Wyzwolenie było radosne, choć towarzyszyły mu pojedyncze, ale makabryczne sceny. Ludzie mieszkający przy ulicy Gostyńskiej opowiadali, że jeden z Niemców padł przed nadciągającą Armią Czerwoną na kolana na środku drogi, rzucił broń, podniósł ręce i pokazywał zdjęcie żony i dzieci. Zastrzelili go.
 Czesław Uczka z Sepienka: Wyzwolenie zastało mnie w Konojedzie. Tam mieszkałem z rodzicami. Trzeba pamiętać, że te okolice wyzwolono wcześniej niż Kościan, już w połowie stycznia. Pamiętam, Sowieci zatrzymali się pod figurą, wyciągnęli harmoszki i zaczęli grać. Wtedy napadli na nich Niemcy. Zabili dwóch. Potem armia się pozbierała i pojechała dalej, a my jeszcze dwa dni oglądaliśmy kawalkady czołgów jadących od Granowa. Ludzie reagowali na nich bardzo różnie. Jedni się cieszyli, inni bardziej się bali.
  Według szacunku autorów ,,Kalendarium miasta Kościana’’ uprowadzono jako woźniców i kierowców około 50 mieszkańców Kościana. Nie wszyscy wrócili do domów. W ostatnich godzinach przed wyzwoleniem życie straciło jeszcze co najmniej 5 mieszkańców Kościana: Pelagia Buszkiewicz, Stanisław Słodowy, Alojzy Bartkowiak, Zofia Trąbka i Karl Weibel. Wieczorem 27 stycznia zaczął działać szpital.

Zebrała Alicja Muenzbreg

* Niemieckie wojska wkroczyły do Kościana 7 września 1939 rok. Nie napotkały oporu. Następnego dnia Niemcy oficjalnie przejęli władzę nad miastem i wrócili mu pruską nazwę Kosten. Kilku mieszkańców miasta (Polaków) powitało ich w ratuszu kwiatami, chlebem i solą. 15 września ulice nosiły już niemieckie nazwy. Pierwszą ofiarą okupacyjnego terroru był Piotr Dziamski, robotnik z cukrowni zastrzelony w czasie godziny policyjnej. Wracał z pracy. 
* 27 stycznia o godzinie 3.30 Armia Czerwona zaczęła przygotowania do ataku. O godz. 10 natarła na Kurzą Górę i Kiełczewo. Niemcy czekali na atak w rowie przeciwpancernym wzdłuż linii kolejowych Kościan-Gostyń i Kościan-Grodzisk. Kiełczewo wyzwolono już o 13.30. W Kościanie walki trwały do godz. 17. Niemiecką obronę stanowił batalion piechoty (4 kampanie, 8 oficerów i 594 podoficerów i żołnierzy) oraz 534 członków straży miejskiej i wiejskiej

za ,,Kalendarium miasta Kościana’’

Już głosowałeś!

Zobacz także:


Komentarze (0)

STOP HEJTOWI - PAMIĘTAJ - NIE JESTEŚ ANONIMOWY!
Jeśli zamierzasz kogoś bezpodstawnie pomówić, wiedz, że osobie pokrzywdzonej przysługuje prawo zgłoszenia tego faktu policji, której portal jest zobligowany wydać numer ip Twojego komputera: 3.14.134.18

Internauci piszący komentarze ponoszą za nie pełną odpowiedzialność karną i cywilną. Redakcja zastrzega sobie prawo do ingerowania w treść komentarzy lub ich całkowitego usuwania jeżeli: nie dotyczą one artykułu, są sprzeczne z zasadami współżycia społecznego, naruszają normy prawne lub obyczajowe.

Dodaj komentarz
Powrót do strony głównej
×

Dodaj wydarzenie

Wydarzenie zostanie opublikowane po zatwierdzeniu przez moderatora.

Dane do wiadomości redakcji
plik w formacie jpg, max 5 Mb
Zgłoszenie zostało wysłane - zostanie opublikowane po akceptacji administratora.
UWAGA: W przypadku imprez o charakterze komercyjnym zastrzegamy sobie prawo do publikacji po uzgodnieniu ze zgłaszającym opłaty za promowanie danego wydarzenia.