Magazyn koscian.net
2006-10-31 09:48:45Rekordowa kadencja
Z wójtem Henrykiem Bartoszewskim rozmawia Karina Jankowska
- Zacznijmy od oceny mijającej kadencji. Czy pańskim zdaniem ostatnie cztery lata były owocne, czy też nie?
- Kadencja 2002-2006 była bardzo dobra dla kościańskiej gminy, szczęśliwa i udana. Nie chciałbym, żeby ktoś pomyślał, że chcę się chwalić, bo nie mam tego w naturze. Wiele wykonanych zadań oddawaliśmy bez fleszy i fanfar.
Wyróżnikiem tej kadencji jest na pewno rekord Polski. Nikomu w kraju – poza gminą Kościan – nie udało się w ciągu czterech lat wybudować aż czterech sal sportowych. Zrobiliśmy też wiele dla ochrony środowiska. Skanalizowaliśmy Racot, Kiełczewo – największą wioskę w gminie, Stary i Nowy Lubosz, Gryżynę, Pianowo. Za chwilę oddajemy nową oczyszczalnię ścieków w Starych Oborzyskach. Pokusiłbym się o stwierdzenie, że to kolejny rekord. Daleko szukać gminy, która wybudowałaby w cztery lata 34 kilometry sieci grawitacyjnych i ciśnieniowych, z dwunastoma nowymi pompowniami. Postęp jest więc znaczący…
- …i z pewnością odczuwalny dla mieszkańców.
- Oczywiście. Już dziś połowa mieszkańców gminy korzysta ze zbiorczej kanalizacji sanitarnej. Ponadto wciąż ulepszamy sieć dróg wiejskich, które nie mają strategicznego znaczenia, ale są ważne lokalnie. Zrobiliśmy już około 50 kilometrów, m.in. utwardziliśmy ulice Betkowską, Zieloną, Wiejską, Leśną, Ogrodową i Graniczną w Nowym Luboszu oraz Leśną, Długą i Łąkową w Starym Luboszu, a do końca roku Gajową i Piaskową w Kurzej Górze, drogi Wławie - Świniec, Choryń – Ignacewo, Wyskoć – Ignacewo, Oborzyska – Jasień, a także drogę na Granecznik, kilka odcinków dróg w Turwi i Darnowie. Już niedługo tam, gdzie ułożona została cała infrastruktura podziemna będziemy mogli kłaść dywaniki asfaltowe. Pociągnęliśmy też kawałek drogi z Pianowa do Kościana, w stronę ul. Czempińskiej. Gdyby dało się porozumieć z miastem, to właśnie tamtędy, moglibyśmy poprowadzić ruch w kierunku Czempinia bez konieczności wyjeżdżania na krajową ,,piątkę’’. Kończymy utwardzenie drogi z Kiełczewa do Szczodrowa i z Katarzynina do Gryżyny. Trwają prace na drodze Katrzynin – Wyskoć Mała. We współpracy z powiatem zrobiliśmy drogę w Bonikowie, jednocześnie podnosząc bezpieczeństwo przejazdu przez wieś. To perspektywiczna inwestycja, bo tam właśnie w przyszłości będzie wjazd na drogę ekspresową.
- Jeśli mówimy o drogach nie sposób pominąć budowy ścieżki rowerowej z Kościana do Racotu.
- To było zadanie priorytetowe mijającej kadencji. Przykro tylko, że władze miejskie nie włączyły się w tę inwestycję. Ta ścieżka ma znaczenie gospodarcze i znacznie podnosi bezpieczeństwo rowerzystów. Docelowo będzie biec aż do Nowego Dębca.
- Kiedy będzie gotowa?
- W przyszłej kadencji. Największym utrudnieniem będzie poprowadzenie ścieżki z Gryżyny do zakrętu w stronę Dębca. Trzeba będzie porozmawiać z właścicielami, żeby oddali po dwa metry dochodzące do drogi. Jeśli się nie uda, możemy poprowadzić ścieżkę w stronę ruin Świętego Marcina.
- Nie obawia się Pan, że właściciele gruntów mogą robić problemy?
- Nie. Mieszkańcy są dobrze usposobieni do moich działań, bo wiedzą, że robimy to dla wspólnego dobra. Negocjując z właścicielami gruntów należy postawić sprawę uczciwie. Nie chcemy nic nikomu na siłę zabierać czy wywłaszczać, chcemy po prostu odkupić. Wielokrotnie, gdy była potrzeba dokonywaliśmy zamiany gruntów.
- Te dobre kontakty z mieszkańcami uważa Pan za swój sukces?
- Można to tak ująć. Umiejętność negocjacji i współżycia z ludźmi ułatwia mi prowadzenie wielu rozmów w środowisku - wydawałoby się – trudnym. Klimat jest naprawdę dobry.
- Może to dlatego, że od 16 lat zarządza Pan gminą i mieszkańcy dobrze Pana znają?
- Myśląc o kontynuacji pracy wójta muszę uczciwie mówić ludziom o tym, co z ich oczekiwań jest możliwe od zrealizowania i jakie są ograniczenia. A potem konsekwentnie robić to, co się powiedziało. W kościańskiej gminie tak właśnie robimy. Zdaję sobie sprawę, że życie jeszcze nie raz spłata figla zrzucając na nas dodatkowe zadania, ale zawsze mamy finansowy, organizacyjny i administracyjny wentyl bezpieczeństwa. Zawsze trzeba być przygotowanym na niespodzianki.
- Gminie udało się pozyskać dotację z Unii Europejskiej na odnowę wsi Kokorzyn.
- To kolejny nasz sukces. Przy zaangażowaniu radnych i moim własnym za pieniądze unijne została pięknie odnowiona świetlica wiejska i murawa stadionu, odmulony staw, a w parku wybudowany trakt spacerowy. Kokorzyn zaczyna odżywać. Ludzie zaczęli się tam budować i jest zainteresowanie kupnem wydzielonych działek budowlanych. Chcemy też przystąpić do sporządzenia planu zagospodarowania przestrzennego dla tej wsi.
- Sukcesów jak widać sporo, a co z porażkami. Czego nie udało się zrobić w ciągu minionych czterech lat?
- Oj to wymaga zastanowienia… Nie udało się rozwiązać do końca problemu pałacu w Starych Oborzyskach. Wydzierżawiony został Stowarzyszeniu ,,Dać Pomoc’’ z zamiarem stworzenia tam domu dziennego pobytu dla ludzi starszych z problemami, ale do konkretów nie doszło. Nie udało się także wybudować mieszkań socjalnych, a zgodnie z prawem gmina musi dać lokum zastępcze osobom eksmitowanym. Na tym właśnie będziemy się skupiać w następnej kadencji. Trzeba pamiętać, że pracujemy według hierarchii. Pewne sprawy muszą poczekać, ale już niedługo przyjdzie czas i na nie. Tak było na przykład z bibliotekami czy strażą pożarną, które czekały cierpliwie na zielone światło. W tej kadencji właśnie oddaliśmy do użytku trzy piękne strażnice. Nigdy wcześniej w historii tego nie było. Straż została doposażona i wyszkolona. Teraz tylko musimy utrzymać ten stan.
- A co ze sprawą kościańskiego gazu, który miał popłynąć do naszych mieszkań?
- To nie porażka, tylko wielki sukces. Po czterech latach zmagań z biurokratyczną machiną udało się! W najbliższych dwóch, trzech miesiącach wydobywany u nas gaz popłynie do mieszkań Kościaniaków. Procedury i przestawienie systemu muszą potrwać, ale ostateczna decyzja już zapadła w PGNiG w Warszawie. Udało się to osiągnąć tylko dzięki pomocy moich przyjaciół: Stanisława Niedbalca - wiceprezesa zarządu PGNiG S.A. w Warszawie, życzliwości Stanisława Szałkowskiego - prezesa Zarządu Wielkopolskiej Spółki Gazowniczej z Poznania, Andrzeja Barczyńskiego także z Wielkopolskiej Spółki Gazowniczej i pomocy Piotra Dudziaka z tej samej spółki. Nie byłoby tej decyzji gdyby nie pomoc i przychylność Czesława Klasińskiego, dyrektora Zespołu Kopalń w Oddziale PGNiG w Zielonej Górze. Dużej pomocy udzielił mi wicedyrektor Oddziału w Zielonej Górze Stanisław Mamczur, a także kierownik kopalni gazu w Kościanie Józef Koźbiał. Wszystkim im za wspieranie moich działań serdecznie dziękuję.
- Wróćmy do spraw, na których koncentrować się będzie praca w przyszłej kadencji.
- Będą trwały prace przy budowie kanalizacji sanitarnych. Zaczniemy też pracę nad poprawą ilości i jakości wody. To problem, którego załatwienie zajmie około ośmiu lat. Musimy to przeprowadzić spokojnie. Będziemy po kolei wyłączać systemy. Zlikwidujemy hydrofornię w Racocie, wyłączony zostanie też system na Dębcu. Powoli wszystko przygotowujemy. Robimy projekt tranzytu wody z Gryżyny na Nielęgowo, a stamtąd do Nacławia i Pelikana. Potem wystarczy zamknąć zawory z miasta. Tam pójdzie rura 160 i możemy zastosować rozwiązania przesyłowe w oparciu o rury PE.
- Jak widać przez te lata rządzenia gminą zyskał Pan fachową wiedzę z różnych dziedzin.
- Nie jest tak łatwo ze mną. Wiedza ta ułatwia mi rozmowy i dyskusje. Od razu też wiem, gdzie będzie jakaś przeszkoda. Jestem dociekliwy i nieraz zaskakuję fachowców szczegółowymi pytaniami, a dodatkowo przewyższam ich w jednym - znajomości terenu. Przez tyle lat opanowałem znajomość gminy perfekcyjnie. Łatwo narysować krechę na mapie, ale dopiero w terenie widać czy to była dobra decyzja czy też nie.
- Radni mogą tylko pozazdrościć…
- …ale im to też pomaga. Siła tej rady i jej prestiż został zbudowany przeze mnie. Wielokrotnie, gdy przychodzą do mnie z jakimś problemem, wyprzedzam ich pytania. Siadamy razem i jak w rodzinie rozmawiamy. Uczciwie, otwarcie, spokojnie, rzeczowo. Niczego nie robię ,,pod stołem’’ i dlatego mamy do sobie zaufanie.
- Nie czuje się Pan zmęczony, czy wypalony po 16 latach rządzenia gminą?
- Jeszcze pełno we mnie pomysłów i realistycznych wizji. Jednak zmęczenie daje o sobie znać. Nie kryję tego. Nie mam wicewójta, więc wszystko jest na mojej głowie. Czuję spore obciążenie odpowiedzialnością, ale w tej kadencji tak samo będę angażował wszystkie siły i doświadczenie w pracę na rzecz gminy, by nie uroniła nic ze swego dobrego imienia i nie obniżyła lotów.
GK 44/2006