Magazyn koscian.net
2003-04-24 15:49:00Rowerem po śmierć
Sobota 8 czerwca, godzinia 7.40 w Nietążkowie, Dariusz R. z Leszna najechał na tylne koło roweru Zdzisława J. ze Śmigla. Zabił. W niedzielę 21 lipca o godzinie 6.50 Stefan M. potrącił Danutę R. ze Starego Lubosza. Zabił. Obie tragedie rozegrały się przy pięknej, słonecznej pogodzie.
(GK nr 181 z 30.07.2002)
- ,,Kierujący fiatem punto 53-letni mieszkaniec Krzywinia jadąc ul. Gostyńską nienależycie obserował drogę. Najechał rowerzystkę, 40-letnią mieszkankę gm. Kościan. Kobieta poniosła śmierć na miejscu’’ - podała prasie policja.
- Kobieta leżała na ziemi, a starszy mężczyzna usiłował ją ratować. Robił jej sztuczne oddychanie. Bardzo się starał. Wyskoczyłem z samochodu, zastąpiłem go i dalej prowadziłem sztuczne oddychanie. Kobieta była nieprzytomna. Żona pobiegła do samochodu po chusteczki higienieczne, by przyłożyć jej do ust. Jeszcze raz dzwoniła po pogotowie. Niestety, nie udało się... Tym razem znów się nie udało... Staraliśmy się, ale nic już więcej nie dało się zrobić. Dopiero potem dowiedziałem się, że mężczyzna, który tak dzielnie ratował rowerzystkę, to kierowca, który ją zabił.
- Pogotowie otrzymało wezwanie o 6.50 i 6.52 było już na miejscu. Nic już nie dało się zrobić. Kobieta nie żyła... - mówi Paweł Banaszak, wicedyrektor kościańskiego szpitala.
Oprócz stróżki krwi z ust nic nie wskazywało na tragedię. Sekcja zwłok wykazała, że kobieta miała w dwóch miejscach złamany kręgosłup. Wieść o tragedii wstrząsnęła całą wsią. Stary Lubosz to około tysiąca dalszych i bliższych sąsiadów Danuty R. Wszyscy znają się tam od kilku pokoleń. Wieść o wypadku gruchnęła właśnie tuż po niedzielnej mszy świętej o godz. 9.30. Kilka osób zostało w kościele. Płakali. Dziś wymieniają się informacjami, kto widział ją ostatni raz: ,,Była uśmiechnięta...’’, ,,Jakaś zadumana...’’, ,,Nie dalej jak wczoraj się z nią widziałam...’’ - mówią. Ponoć kilka dni wcześniej skarżyła się pani Heli, że boi się jedzić do pracy rowerem, ale co zrobić?
- Dopiero co wykurowała się po wypadku samochodowym. Miała już za sobą trzy urlopy macierzyńskie, dzieci odchowane, jak mało która we wsi miała pracę i teraz właśnie, w drodze do pracy takie coś.... Straszne - kiwa głową pani Stasiakowa.
- Jak? Jak to możliwe? Przecież o tej porze roku i o siódmej tam nie ma takiego cienia... Ludzie mówią, że oślepiło go słońce. To przecież niemożliwe. Słońce miał po prawej stronie. Nie wiem, jak to się mogło stać. Zagapił się? Nie wiem... - wzdycha sołtys.
Podczas oględzin samochodu okazało się, że zablokowane było jedno z kół punto Stefana M. Samochód ma być zbadany przez biegłych.
Danuta R. zostawiła męża i trójkę dzieci. Rodzinę zostawił Zdzisław J. Stefanowi M. i Dariuszowi R. postawiono zarzut nieumyślnego spowodowania śmierci. Sprawa wypadku w Nietążkowie trafiła już do sądu. Sprawcom grozi od 6 miesiecy do 8 lat pozbawienia wolności. Obie tragedie rozegrały się w biały dzień, w pełnym słońcu, przy przejrzystym powietrzu i na szerokich, acz ruchliwych ulicach. Nikt nie chciał zabić, nikt nie chciał zginąć. Nikt nie był pod wpływem alkoholu. Rowerzyści jechali prawidłowo, ale z samochodem nie mieli szans. Nie mają szans i inni. Czy aby na pewno aż tak nam się spieszy...? (Al)