Magazyn koscian.net
2003-07-30 13:48:54Ryby duszą się w Obrze
Mieszkańcy Kościana od kilku dni wybierają z kanału Obry na pół śnięte ryby. Większość trafia na patelnię. - To katastrofa ekologiczna - grzmi Stanisław Walkowiak. - Zamiast wody płynie kanałem gnojówka
Stanisław Walkowiak ma działkę przy kanale. - W piątek dwa tygodnie temu skosili zielsko i całe zostawili w wodzie. Po dwóch dniach, kiedy tego nie sprzątnięto przewidywałem, że dojdzie do katastrofy ekologicznej. Po następnych 3 dniach zauważyłem ławice ryb podpływające pod powierzchnię, aby zaczerpnąć powietrza. Jestem zdumiony, że pracownik odpowiedzialny za ochronę środowiska nie przewidział, że skutkiem gnicia materii organicznej zostanie zużyty tlen z wody, a wyprodukowany w procesie gnicia siarkowodór i amoniak rozpuszczą się w wodzie i zatrują Obrę. W niedzielę zauważyłem pierwsze śnięte ryby - opowiada oburzony Walkowiak. W poniedziałek pan Stanisław zaniepokojony stanem Obry poszedł do Urzędu Miasta do wydziału ochrony środowiska. Tam spotkał się ze zrozumieiem ze strony urzędników, ale we wtorek nie zauważył by urzędnicy, czy firma wykaszająca trawy pojawili się przy kanale. Nikt nie usunął zatoru gnijących liści. Pan Stanisław zgłosił więc przestępstwo umyślnego zatrucia na policji. Policja powiadomiła leszczyński oddział wojewódzkiego inspektoratu ochrony środowiska, starostę i Sanepid. W środę kanał wciąż śmierdział, a zieleń gniła w wodzie na rozwidleniu Obry przy ,,świńskim’’ moście. - Na śluzie przypadkowi ludzie wyciągali z gnojowicy na pół śnięte ryby. Całymi siatkami je nosili - informuje dalej Walkowiak. - Dziś czwartek. Obrą płynie gnojówka. Mam nadzieję, że co zgnije opadnie na dno, ale czy o to szło? Wojewódzki inspektorat ochrony środowiska pobrał próbki wody do badania. Sanepid Kanału nie kontroluje. Nie otrzymano tam też na szczęście żadnego zgłoszenia o zatruciu rybami z Obry. W wydziale odpowiedzialnym za ochronę środowiska Starostwa Powiatowego w Kościanie nie udało się ustalić czy w ogóle zgłoszono tam problem i czy się nim pracownicy zajęli. Miasto interweniowało i kanał obejrzeli strażnicy miejscy. Planowano nawet szeroko zakrojoną akcję wyłapywania, nie ryb, ale... ich wyłapywaczy. Za kłusownictwo grozi nawet więzienie. - Jest mało wody, wysoka temperatura i mało tlenu - stwierdził Henryk Kozdrój, kierownik działu konserwacji leszczyńskiego oddziału rejonowego Wielkopolskiego Zarządu Melioracji i Urządzeń Wodnych. - Zielsko jest wybierane tylko z wykoszenia wciąż napływa. Wczoraj koszono na wysokości Gryżyny i na tym etapie kończymy roboty. Zaczęliśmy je na interwencję mieszkańców Kościana, aby udrożnić kanał. Leszczyńska delegatura Wojewódzkiego Inspektoratu Ochrony Środowiska nie stwierdziła odstępstwa od przeciętnej w zanieczyszczeniu wody. O 99% za to spadła tam zawartość tlenu. Woda miała temperaturę 23 stopni Celsjusza. Ryby się udusiły. Najpierw padły te małe, a potem zaczęły dusić się większe. - Rośliny kosi się właśnie latem, bo wtedy są najdorodniejsze, a jeszcze lepiej przy niskim poziomie wód, bo najprościej. Skoszono je i teraz nie ma co produkować tlenu, a na dodatek jeśli ich nie sprzątnięto, gniją w wodzie. Dodajmy do tego upały i... Można było skosić zieleń wcześniej - ocenia profesor Jerzy Karg z turewskiej placówki PAN. (Al) P.S. W piątek ubiegłego tygodnia gnijących liści w kanale już nie było. 2003-07-30 _____________