Magazyn koscian.net
31 stycznia 2012Sądowy finał afery z drewnem
Zastępca burmistrza Krzywinia Robert K. stanął w piątek przed Sądem Rejonowym w Kościanie. Policja zarzuca mu popełnienie wykroczenia polegającego na przywłaszczeniu gminnego mienia. Chodzi o drewno i wióry drzewne, które w czerwcu ubiegłego roku zostały wywiezione z referatu technicznego Urzędu Miasta i Gminy w Krzywiniu
Zarzuty za przywłaszczenie
Informacja o wywiezieniu gminnego mienia z referatu technicznego krzywińskiego magistratu obiegła gminę pod koniec czerwca ubiegłego roku. Drewno i wióry drzewne miał zabrać wiceburmistrz Krzywinia Robert K. 1 lipca pracę stracił Andrzej Rybarczyk, pracownik referatu. Zdaniem burmistrza Krzywinia Jacka Nowaka dopuścił się on ciężkiego naruszenia obowiązków pracowniczych. Zawinił, gdyż pozwolił na wywiezienie gminnego mienia.
Sprawa nie pozostała bez echa. Mirosław Ziętkiewicz, mieszkaniec Kopaszewa złożył do kościańskiej Prokuratury Rejonowej doniesienie o popełnieniu przestępstwa przez wiceburmistrza Krzywinia, w którym stwierdził, że burmistrz Krzywinia starał się zatuszować sprawę i ukryć sprawcę.
Ze względu na zbyt niską wartość mienia (poniżej 250 złotych) prokuratura umorzyła sprawę. Została ona przekazana kościańskiej policji. Po przeprowadzeniu czynności funkcjonariusze zdecydowali się skierować do Sądu Rejonowego w Kościanie wniosek o ukaranie.
Wiceburmistrzowi Krzywinia Robertowi K. zarzucono popełnianie dwóch wykroczeń z art. 119 § 1 kw. („kto kradnie lub przywłaszcza sobie cudzą rzecz ruchomą, jeżeli jej wartość nie przekracza 250 złotych, podlega karze aresztu, ograniczenia wolności albo grzywny”). Zdaniem policji zastępca burmistrza Krzywinia 9 czerwca 2011 roku przywłaszczył sobie zręby drewna w ilości 6 metrów sześciennych o wartości 60 złotych, a 10 czerwca drewno brzozowe opałowe w ilości metra sześciennego o wartości 84 złotych i brzozowe drewno opałowe małowymiarowe w ilości 3 metrów sześciennych o wartości 41 złotych. Oskarżony działał w ten sposób na szkodę Urzędu Miasta i Gminy w Krzywiniu. Zarzut przedstawiono także mieszkańcowi gminy Gostyń Konradowi P. Zdaniem policji w porozumieniu z wiceburmistrzem Krzywinia brał on udział w przywłaszczeniu mienia, do którego miało dojść 10 czerwca.
Oskarżeni
W piątek Robert K. i Konrad P. zasiedli na ławie oskarżonych. Wiceburmistrz Krzywinia przyznał się do przywłaszczenia zrębków drewna. Stwierdził jednak, że nie popełnił wykroczenia, gdyż nie przedstawiały one żadnej wartości, a czyn ten nie był szkodliwy społecznie. Nie przyznał się natomiast do przywłaszczenia drewna opałowego. Rozwinął zeznania złożone na policji.
- Miałem wiedzę od kierownika Henryka K., że nikt tych odpadów zabrać nie chce, bo nie można ich składować na zwykłym wysypisku – mówił o wiórach z referatu technicznego Robert K. Z wyjaśnień wiceburmistrza wynikało, że drewno opałowe zabrał jego znajomy, który wcześniej przewoził mu wypożyczony z referatu rębak do drewna i wióry. Na jego zabranie miał mu pozwolić Andrzej Rybarczyk. - Dowiedziałem się o tym, gdy burmistrz polecił żeby moi znajomi zwrócili drewno na teren referatu. Przekazałem koledze, żeby przywiózł drewno do Krzywinia. Dopilnowałem, aby zostało zwrócone ustalając termin. Po rozładowaniu drewna i wiórów spytałem pana K., czy zgadza się ilość i otrzymałem odpowiedź, że tak. Pan K. zapytał mnie jeszcze, dlaczego przywiozłem również wióry. Odpowiedziałem, że przywiozłem, żeby wszyscy mogli spokojnie spać.
Robert K. stwierdził, że Rybarczyk ma interes w odmiennym przedstawianiu sprawy z uwagi na toczące się postępowanie przed Sądem Pracy.
- Gdybym to ja decydował o wywiezieniu drewna, to byłoby wywiezione razem z wiórami ze względu na koszty paliwa i możliwości techniczne ciągnika – twierdził wiceburmistrz Krzywinia. - Drewno widziałem, ale nie podejmowałem rozmów na temat jego przeznaczenia. Staram się w życiu postępować racjonalnie. Zatem mając wybór, dlaczego miałbym wybrać gorszy materiał.
Konrad P. przyznał się do winy. Chciał dobrowolnie poddać się karze. Potwierdził, że drewno zabrał, ale tylko dlatego, że Rybarczyk wprowadził go w błąd.
- Powiedział, że mogę to drewno zabrać – zeznał drugi oskarżony. Oświadczył, że więcej mówić nie chce, bo jest zdenerwowany. Na pytanie sądu o przyczynę powiedział: - Jestem zdenerwowany, dlatego że za 82 złote od kilku miesięcy jestem ciągany na policję i do sądu. Prowadzę własną działalność i stać mnie na to, żeby kupić drewno. Jeżeli tamto miało zgnić, to je zabrałem. O tym, że zgnije dowiedziałem się od Rybarczyka. Gdybym wiedział, że ma jakieś przeznaczenie, to bym go nie zabrał. Nie było porozumienia z panem Robertem K., jak podawały gazety i policja.
Świadkowie
Burmistrz Krzywinia Jacek Nowak był pierwszym świadkiem przesłuchiwanym w tej sprawie. Zeznał, że wyraził zgodę na wypożyczenie swojemu zastępcy rębaka do drewna. Wióry kierownik referatu technicznego mógł wydać komukolwiek, kto by je chciał.
- Na wydanie drewna nie wyrażałem zgody. Było wiadomo, że jest ono przeznaczone do opalania publicznych obiektów, głównie wiejskich sal, gdzie są kominki – mówił Nowak. Również zwrócił uwagę na toczące się postępowanie w Sądzie Pracy. Wskazał na rozbieżności w opisywaniu zdarzeń przez Andrzeja Rybarczyka w pozwie do sądu i medialnych doniesieniach.
- Na początku czerwca w miejscu zamieszkania dowiedziałem się, że z referatu technicznego zginęło drewno i wióry. Po jakimś czasie spotkałem się z panem Rybarczykiem i ten temat wypłynął – wyjaśniał Mirosław Ziętkiewicz, który w lipcu ubiegłego roku złożył doniesienie do prokuratury. - Motywacją do złożenia zawiadomienia było to, że osoby na stanowiskach powinny dbać o mienie gminne. Dla mnie jest dziwne, że zawiadomiłem prokuraturę i nie jestem stroną, a jako strona poszkodowana występuje urząd.
Świadek podkreślił, że nie ma znaczenie pokrewieństwo jego żony z Andrzejem Rybarczykiem.
- Postąpił bym tak samo w stosunku do każdej innej osoby – mówił.
Andrzej Rybarczyk podtrzymał swoje wcześniejsze zeznania złożone na policji. Stwierdził, że wiceburmistrz zadeklarował, że zrobi porządek na placu referatu, a półtora tygodnia po zdarzeniu przyszedł do biura i poinformował, że robi się afera. Robert K. miał stwierdzić, że nie zabrał drewna, a dał je znajomym za pomoc w przewiezieniu rębaka i wiórów. Rybarczyk zeznał, że gdy wiceburmistrz odwoził wióry i drewno do referatu, to groził mu pokazując ścięcie głowy.
Kierownik referatu technicznego nie miał nic przeciwko składaniu zeznań w obecności swojego przełożonego Roberta K. Poinformował, że był na urlopie, gdy miało dojść do przywłaszczenia mienia. O wywiezieniu drewna, wiórów i rębaka dowiedział się już po powrocie od Andrzeja Rybarczyka.
- Pan Rybarczyk powiedział, że przyjechali dwaj mężczyźni i zabrali drewno. Odpowiedziałem, że przecież wiedział, że jest przeznaczone do opalania świetlic. Stwierdził, że oni pytali, czy mogą drewno zabrać, a on zażartował – tłumaczył Henryk K.
Kierownik referatu potwierdził, że zrębki drewna nie miały przeznaczenia. Ostatecznie w październiku ubiegłego roku zobowiązał palacza Domu Strażaka w Krzywiniu do ich wymieszania z miałem węglowym i spalenia.
Dwie sprawy
Andrzej Rybarczyk i burmistrz Jacek Nowak pojechali z Kościana prosto do Sądu Rejonowego w Lesznie. Tego samego dnia Sąd Pracy rozpatrywał pozew byłego pracownika referatu technicznego krzywińskiego magistratu. Domaga się on przywrócenia do pracy i odszkodowania.
- Nawet gdyby uznać, że pan Rybarczyk jest wiarygodny, a pan Robert K. wydał mu dyspozycję, to nie wyczerpuje to znamion wykroczenia, a co najwyżej przekroczenia uprawnień – mówił obrońca Roberta K. mecenas Krzysztof Gronowski. Wnioskował o włączenie do sprawy akt z Sądu Pracy. - Pan Jacek Nowak podczas przesłuchania wskazywał na rozbieżności w pismach procesowych Andrzeja Rybarczyka i wypowiedziach dla prasy.
Sędzia Sądu Rejonowego w Kościanie Agnieszka Olszewska przychyliła się do wniosku obrońcy Roberta K. Zapoznanie się z aktami z Sądu Pracy ma pomóc zweryfikować okoliczności wskazywane podczas procesu karnego oraz wiarygodność Rybarczyka. Sąd postanowił także doprowadzić do przesłuchania pracownika referatu technicznego Urzędu Miasta i Gminy w Krzywiniu, który był wezwany jako świadek na piątkową rozprawę. Kolejna rozprawa odbędzie się w marcu. (h)
04/2012
Zgłaszasz poniższy komentarz:
I przez takie sprawy, " złośliwe" nie maja czasu Sędziowie na konkretne, wymagające natychmiastowych rozstrzygnięć:) nic dodać , nic ująć !