Magazyn koscian.net
2005-04-20 12:29:21Ślimak w natarciu
Prawie 20 milionów ślimaków wyhoduje w tym roku Rolniczy Kombinat Spółdzielczy z Łubnicy w gminie Wielichowo
Skąd te ślimaki
Słysząc o liczbie 20 milionów ślimaków można zacząć zastanawiać się, czy te sympatyczne mięczaki nie znikną z naszych łąk. Nie mamy się o co martwić. Nad tym, aby populacja winniczków nie zmniejszyła się czuwają konserwatorzy przyrody, którzy pilnują nie tylko ilości, ale również terminów zbiorów ślimaków. Ponadto Stowarzyszenie Przetwórców i Eksporterów Ślimaków zabiega o to, żeby terminy zbiorów dostosowane były do warunków klimatycznych w poszczególnych regionach kraju.
Ale ślimaki nie pochodzą tylko ze zbiorów. W Łubnicy przetwarzane są jeszcze dwa gatunki: Helix Aspersa Maxima potocznie przez pracowników nazywany „dużym” i Helix Aspersa Miller - „mały szary”. Te dwie odmiany rodzą się w sztucznych warunkach.
- Od pięciu lat hodujemy, a od trzech reprodukujemy ślimaki w warunkach zamkniętych – wyjaśnia Roman Marach. - Nie jest to proste. Literatura dotycząca tej dziedziny jest bardzo uboga.
Rozmnożyć mięczaka
Przez zimę dorosłe osobniki, które jesienią wybrano na reproduktory odpoczywają w chłodniach. Mniej więcej w połowie lutego trafiają na specjalnie przygotowane stoły w hali. Po kilku miesięcznej drzemce przychodzi wreszcie pora na posiłek.
- Podajemy im wysokobiałkową paszę – wyjaśnia kierownik przetwórni Dariusz Tadeusz. Po kilku dniach ślimakom podaje się ziemię, w której później złożą jaja.
- Często ślimaki najpierw wchodzą w ziemię i po prostu ją „smakują” – dodaje Tadeusz. Pomimo tego, że ślimaki są obojnakami i wyposażone są w narządy męskie i żeńskie, łączą się w pary.
- Zdarza się, że pozostają złączone przez dobę - zapewnia kierownik przetwórni.
Żeby złożyć jaja ślimak zagrzebuje się w ziemi, umieszczonej w małym plastikowym pojemniku tzw. miseczce lęgowej. Takie pojemniki są codziennie zbierane i odstawiane na 48 godzin. Przez ten czas ślimaki mogą spokojnie znieść jajka. Następnie trafiają z powrotem na halę.
- Taki cykl powtarza się w ciągu trzech, czterech miesięcy niekiedy nawet trzykrotnie – informuje Tadeusz.
W czasie gdy dorosłe ślimaki „śmigają” po stołach, jedzą i po raz kolejny łączą się w pary, jaja trafiają w troskliwe ręce pracowników przetwórni. Najpierw przekładane są do większych pojemników, wyłożonych wilgotnym torfem. Następnie przez 10 -14 dni trwa inkubacja.
- Bardzo ważne jest, żeby małe ślimaki wykluły się w tym samym czasie. W innym przypadku silniejsze mogą zacząć zjadać te mniejsze i słabsze – wyjaśnia Dariusz Tadeusz.
Po tym okresie rozpoczyna się odchów. Małe ślimaki trafiają do specjalnych tuneli, następnie do parków tuczu. Nawet te hodowane i reprodukowane w sztucznych warunkach mają okazję przebywać w wolierach, gdzie smakują naturalnego pożywienia. Po mniej więcej pięciu miesiącach „tuczki” trafiają do przetwórni. Pierwsza tura znajdzie się tam w sierpniu, a ostatnia w październiku lub listopadzie.
Chociaż chów mięczaków jest sprawą skomplikowaną, przetwórnia w Łubnicy na tym polu ma już znaczne sukcesy. Jak zapewnia kierownik Tadeusz.
- Śmiertelność wynosi 2 procent. Najważniejszą kwestią jest zapewnienie ślimakom odpowiednich warunków, czyli temperatury i wilgotność powietrza.
Na zachód
Wyciągnięte ze skorupek ślimaki są gotowane. Czyści się również skorupki. Mięso i muszle muszą być starannie posegregowane według wielkości i wagi. Tylko tak przetworzone i zamrożone znajdują odbiorców. Osobno sprzedaje się muszelki i część jadalną. Produkcja prowadzona jest zgodnie z obowiązującymi dyrektywami Unii Europejskiej, a cały proces odbywa się pod stałą kontrolą weterynaryjną. RKS w Łubnicy w planach ma również opracowanie technologii, która posłuży do wprowadzenia kolejnego etapu produkcji. Możliwe, że od tego roku na Zachód trafiać będzie produkt finalny, czyli ślimak w skorupce. Do tej pory ten ostatni etap wykonywali odbiorcy. W Polsce do jedzenia ślimaków przekonali się tylko nieliczni. Prezes RKS Roman Marach uważa, że to nic strasznego.
- Kupione ślimaki wystarczy podgrzać w piekarniku. Najlepiej smakują z bagietką.
Produkcją ślimaków interesuje się coraz więcej firm. Oprócz RKS w Łubnicy działa jeszcze jedno przedsiębiorstwo, które specjalizuje się w tej dziedzinie.
- Istnieje także dużo małych przydomowych przetwórni – dodaje Dariusz Tadeusz.
Dlatego sposób hodowli i przetwarzania ślimaków jest pilnie strzeżoną tajemnicą.
- Dużo wysiłku włożyliśmy w opracowanie odpowiednich parametrów do każdego etapu hodowli – informuje kierownik produkcji. Przepis na sukces wydaje się prosty - Uczymy się na błędach, analizujemy sytuacje i wyciągamy wnioski. Najważniejsza jest współpraca pomiędzy pracownikami i rozmowa o pojawiających się problemach.
- Mieszkańcy wsi zebrali się podczas odpustu, który przypadał w dniu św. Walentego w 1953 roku i założyli firmę – wyjaśnia śmiejąc się obecny prezes Roman Marach, który związany jest z przedsiębiorstwem od 1967 roku.
Główna siedziba RKS mieści się w Łubnicy. Oprócz tego działają zakłady w Śniatach, Lubiechowie, Ujeździe i Augustowie.
Zakres działalności firmy nie ogranicza się tylko do przetwórstwa ślimaków. RKS dysponuje 400 ha ziemi, na której uprawiane są zboża i warzywa. Pozyskane w ten sposób produkty wykorzystywane są przy hodowli trzody chlewnej i kur. Część warzyw trafia również na rynek w postaci przetworów. Dużą popularnością cieszy się Majonez Łubnicki, a z białek jajek, które są nieprzydatne w jego produkcji wytwarza się bezy.
Działalność przedsiębiorstwa została zauważona przez kapitułę konkursu Wielkopolski Rolnik Roku, który organizowany jest pod patronatem Marszałka Województwa Wielkopolskiego. RKS w Łubnicy zdobył nagrodę w kategorii „inne”.
- Na statuetce jest moje nazwisko, ale nagroda jest dla firmy – wyjaśnia Roman Marach.
HANNA DANEL