Magazyn koscian.net

2008-09-10

Spędzą rok na Czarnym Lądzie

Po blisko rocznych przygotowaniach kościaniacy Aleksandra Pszczoła i Maciej Rychter wyjada na misję do Zimbabwe. Już w najbliższy poniedziałek (15 września) polecą do Afryki. Na rok zostawią rodziny, studia, pracę. Chęć niesienie pomocy pomoże przetrwać im rozstanie z najbliższymi

Ola i Maciej swoje powołanie odkryli podczas posłania, czyli mszy pożegnalnej, na której otrzymuje się krzyż misyjny. Wówczas na misję wyjeżdżał ich kolega. Podczas kazania usłyszeli, że potrzebni są młodzi ludzie, którzy są gotowi poświęcić się dla innych. Wezwanie potraktowali bardzo osobiści. Jeszcze tego samego dnia do Ośrodka Salezjańskiego w Warszawie wysłali swoje zgłoszenie.

- Trafiliśmy na mszę i usłyszeliśmy, że jesteśmy potrzebni. Maciej zajmuje się informatyką, robi strony internetowe i grafikę. Ja z kolei zajmuje się dziećmi i kocham dzieci, z tym wiążę swoją przyszłość – mówiła w kwietniu Ola. - Nie jedziemy z taką misją, że zbawimy świat. Jedziemy po prostu, bo potrzebni są wolontariusze.

Dwójka kościaniaków zdecydowała się wyjechać na misje długoterminowe. Oboje studiują na Uniwersytecie Adama Mickiewicza w Poznaniu. Ola jest na muzykologii na wydziale historycznym, a Maciej na drugim roku fizyki. Studia przerywają na rok. Początkowo mieli trafić na różne misje. Ostatecznie oboje pracować będą w Hwange. Każde otrzyma jednak inne zadanie. Ola pracować będzie z dziećmi w oratorium. Maciej natomiast zajmie się informatyką. Ostatnie miesiące spędzili na intensywnych przygotowaniach do wyjazdu.

- Dużo się działo. Paru naszych znajomych już wyjechało. To było dla nas dosyć duże przeżycie – mówi Ola. Zaczęło się od szkolenia w MSZ.

- Jedziemy jako koordynatorzy projektów, Ola oratoryjnych-muzycznych, a ja sportowo rekreacyjnych Ministerstwa Spraw Zagranicznych – wyjaśnia Maciej.

- Pod koniec kwietnia okazało się, że na dziesięć projektów złożonych przez ośrodek misyjny dziewięć zostało zaakceptowanych. Wśród nich był nasz „Wolontariat. Polska pomoc 2008”. Organizuje to Ministerstwo Spraw Zagranicznych w ramach Departamentu Współpracy Rozwojowej – dodaje Ola. – W ramach projektu dostaliśmy pieniądze na bilety w jedną stronę i szczepienia. Odbyliśmy także kurs przygotowawczy z zakresu międzykulturowości. Dowiedzieliśmy się jakie sytuacje mogą nas spotkać oraz jakie są działania ONZ.

To właśnie pieniądze okazały się jednym z największych problemów. Większość osób, które zdecydowały się wesprzeć inicjatywę to znajomi lub przyjaciele wolontariuszy. Tych, którzy ich nie znali, trudno było przekonać.

- Nie wszyscy rozumieją, że jedziemy jako wolontariusze i nie mamy z tego nic. Nie jest sposób, żeby wziąć od rodziców cztery tysiące złotych i pojechać na misję, żeby zrobić sobie wakacje. To też jest nasza praca, żeby zmobilizować lokalne społeczeństwo – wyjaśnia Ola. – Ale znalazły się osoby, które udzieliły nam bardzo konkretnej pomocy.

Kolejnym krokiem było przejście niezbędnych szczepień m.in. przeciwko durowi brzusznemu i żółtaczce.
- Bardzo dużo dał nam kurs medyczny. Jesteśmy laikami, ale mamy świadomość, że pewnych rzeczy nie wolno robić – stwierdza Ola.
- Lekarze mówią, że nie mamy słuchać misjonarzy – śmieje się Maciej. – To nie są dobrzy pacjenci. Jak już przychodzą do szpitala, to chcą zostać góra jeden dzień. Misjonarze mówią coś innego, i lekarze coś innego. Choroby to pewnie będzie pierwszy, drugi tydzień pobytu.

Na wszelki wypadek młodzi misjonarze zabierają ze sobą leki przeciwmalaryczne. O plecaków oprócz lekarstw trafią jeszcze tylko najpotrzebniejsze rzeczy.

- Na cały rok musimy spakować się w dwudziestopięciokilogramowy plecak i podręczny bagaż – wyjaśnia Maciej. - Tak naprawdę pakujemy się tak, jakbyśmy jechali na tydzień. Co tydzień będziemy robić pranie. Na pewno zabieramy jeszcze komputer i aparat.

- Jak będziemy wracać, to część rzeczy zostawimy. Na pewno się nie zmarnują – dodaje Ola. - Zabieram jeszcze bardzo proste zabawki, które przydadzą się do pracy z dziećmi.

Do wyjazdu duchowo przygotowywali się podczas rekolekcji na Wzgórzu Don Bosco pod Turynem. Przed wyjazdem jak najwięcej czasu chcieli spędzić w domu z rodzinami. Nie do końca się udało. Rodzice, którzy na początku sceptycznie podchodzili do ich wyjazdu, dali się przekonać.

- Był taki ważny moment dla rodziców. W Ośrodku Salezjańskim w Warszawie odbyło się spotkanie dla wolontariuszy, rodziców wolontariuszy, misjonarzy i rodziców misjonarzy. Nasi rodzice poznali dyrektora, czyli osobę, która odpowiada za nasz wolontariat. Mieli bardzo pozytywne wrażenia. Poznali też misjonarzy, którzy pracują na misjach. Nie mówili, że jest super, pięknie i różowo – wspomina Ola. Przyznaje, że za rodzicami na pewno będzie tęsknić. – Mamy kamery internetowe. Gdy tylko będzie to możliwe, będziemy się widzieć. Ale takiego przytulenia do mamy i taty będzie mi brakowało.

Trudno im będzie rozstać się też z językiem. W placówce, do której jadą jest dwójka Polaków, ale na co dzień będą posługiwać się językiem angielskim. Przyznają, że zatęsknią też za polską kuchnią.
- Nie możemy wyjechać z Afryki nie próbując tamtejszych potraw. Jakiś robaczków czy smażonych mrówek. Musimy wykazać trochę odwagi, będziemy próbować – zaznacza Ola.
- Wiemy, że już taki obiad na nas czeka – dodaje Maciej.

W minioną niedzielę Ola i Maciej mieli swoje posłanie. Podczas mszy wręczono im krzyże misyjne. Już w poniedziałek wieczorem w Warszawie wsiądą do samolotu. W Zurychy przesiądą się do samolotu lecącego do Johanesburga. Stamtąd polecą do Vikctoria Falls. We wtorkowe popołudnie będą już w Hwange. Wrócą za rok. (h)

Gazeta Kościańska

Już głosowałeś!

Zobacz także:


Komentarze (9)

w dniu 10-09-2008 10:59:27 napisał:
zgłoś komentarz
×
Zgłaszasz poniższy komentarz:

Nie rozumiem, ale podziwiam

Nie rozumiem, ale podziwiam

w dniu 10-09-2008 14:09:42 napisał:
zgłoś komentarz
×
Zgłaszasz poniższy komentarz:

Też podziwiam i rozumiem. Osobiście nie mam tyle odwagi. Pozdrawiam. Żaneta

Też podziwiam i rozumiem. Osobiście nie mam tyle odwagi. Pozdrawiam. Żaneta

w dniu 10-09-2008 18:18:03 napisał:
zgłoś komentarz
×
Zgłaszasz poniższy komentarz:

A ja im zazdroszczę. Super przygoda!

A ja im zazdroszczę. Super przygoda!

w dniu 10-09-2008 19:46:17 napisał:
zgłoś komentarz
×
Zgłaszasz poniższy komentarz:

Ciekawe czy wytrzymają?

Ciekawe czy wytrzymają?

w dniu 10-09-2008 19:48:43 napisał:
zgłoś komentarz
×
Zgłaszasz poniższy komentarz:

Gratuluję Wam Maćku i Olu:-) z całego serca życzę Wam jak najlepiej, trzymam kciuki za Was:-) Wszystkiego dobrego, jesteście wielcy:-)POWODZENIA

Gratuluję Wam Maćku i Olu:-) z całego serca życzę Wam jak najlepiej, trzymam kciuki za Was:-) Wszystkiego dobrego, jesteście wielcy:-)POWODZENIA

w dniu 11-09-2008 21:55:21 napisał:
zgłoś komentarz
×
Zgłaszasz poniższy komentarz:

Dacie radę :) Trzymam kciuki i się nie pochorujcie za bardzo.

Dacie radę :) Trzymam kciuki i się nie pochorujcie za bardzo.

w dniu 16-09-2008 10:52:55 napisał:
zgłoś komentarz
×
Zgłaszasz poniższy komentarz:

Panie Macieju !Dane mi było pracować z Tobą 4 lata na lekcjach matematyki . Już wteddy wiedziałam , że poznałam wyjątkowo szlachetnego CZŁOWIEKA.

Panie Macieju !Dane mi było pracować z Tobą 4 lata na lekcjach matematyki . Już wteddy wiedziałam , że poznałam wyjątkowo szlachetnego CZŁOWIEKA.

w dniu 16-09-2008 17:19:13 napisał:
zgłoś komentarz
×
Zgłaszasz poniższy komentarz:

A czy ateista może udać się na misję?

A czy ateista może udać się na misję?

w dniu 21-09-2008 13:02:47 napisał:
zgłoś komentarz
×
Zgłaszasz poniższy komentarz:

Zyczę wytrwałości dużo zdrowia i pamiętajcie że tu czekają na WAS wasze rodziny, znajomi i dbajcie o siebie bo jest do kogo wracać. Trzymam kciuki za rodzicow bo im napewno nie jest łatwo i za Was rownież. Do usłyszenia za rok!!!

Zyczę wytrwałości dużo zdrowia i pamiętajcie że tu czekają na WAS wasze rodziny, znajomi i dbajcie o siebie bo jest do kogo wracać. Trzymam kciuki za rodzicow bo im napewno nie jest łatwo i za Was rownież. Do usłyszenia za rok!!!

STOP HEJTOWI - PAMIĘTAJ - NIE JESTEŚ ANONIMOWY!
Jeśli zamierzasz kogoś bezpodstawnie pomówić, wiedz, że osobie pokrzywdzonej przysługuje prawo zgłoszenia tego faktu policji, której portal jest zobligowany wydać numer ip Twojego komputera: 3.142.98.111

Internauci piszący komentarze ponoszą za nie pełną odpowiedzialność karną i cywilną. Redakcja zastrzega sobie prawo do ingerowania w treść komentarzy lub ich całkowitego usuwania jeżeli: nie dotyczą one artykułu, są sprzeczne z zasadami współżycia społecznego, naruszają normy prawne lub obyczajowe.

Dodaj komentarz
Powrót do strony głównej
×

Dodaj wydarzenie

Wydarzenie zostanie opublikowane po zatwierdzeniu przez moderatora.

Dane do wiadomości redakcji
plik w formacie jpg, max 5 Mb
Zgłoszenie zostało wysłane - zostanie opublikowane po akceptacji administratora.
UWAGA: W przypadku imprez o charakterze komercyjnym zastrzegamy sobie prawo do publikacji po uzgodnieniu ze zgłaszającym opłaty za promowanie danego wydarzenia.