Magazyn koscian.net
2003-07-09 09:29:18Spółdzielnia do uratowania!
Przed tygodniem Kazimierz Dudziak, lustrator ze Związku Rewizyjnego Spółdzielni Ogrodniczo-Pszczelarskich z Warszawy, zakończył trwającą 3 tygodnie lustrację Rolniczej Spółdzielni Ogrodniczo-Pszczelarskiej w Kościanie.
Badano przede wszystkim działalność Spółdzielni za lata 2000-2002 r. i pięć miesięcy 2003 r. w zakresie legalności, gospodarności i rzetelności prowadzenia dokumentacji. – Kontrolę tę przeprowadzałem w oparciu o dokumenty, do których miałem dostęp, a trzeba podkreślić, że część dokumentów po interwencji prokuratury i policji odzyskaliśmy dopiero 30 czerwca, z kościańskiego Biura Biegłych Rewidentów. Ponad 30 lat jestem lustratorem, ale czegoś takiego jeszcze nie widziałem – podsumował K. Dudziak podczas piątkowego spotkania Rady Nadzorczej i Zarządu RSOP. – W kościańskiej spółdzielni nie było warunków do prowadzenia stabilnej działalności gospodarczej, nie realizowano też zadań statutowych.
Przypomnijmy, że przyczyną konfliktu stała się odmienna interpretacja uchwał podjętych na walnych zgromadzeniach członków (28 czerwca 2001 r. i 29 maja 2002 r.). Ówczesny prezes – Antoni Gałaszewski – nie uznał odwołania go z funkcji. Uniemożliwiał też prowadzenie firmy nowo wybranemu prezesowi Grzegorzowi Goryni.
- Legalność nowego zarządu spółdzielni potwierdza wyrok Sądu Okręgowego w Lesznie wydany 15 kwietnia br., nie mogę tego kwestionować – stwierdza Kazimierz Dudziak.
Protokół polustracyjny ma 16 stron maszynopisu. Opisano w nim szczegółowo sytuację kościańskiej spółdzielni. Zawiera także pięć wniosków polustracyjnych. Widnieją tu m.in. informacje o wyprzedawaniu spółdzielczego majątku, niekorzystnych umowach najmu jakie podpisano z firmą Elwit na magazyn, sklep i samochód iveco oraz rejestrze kosztów. Antoniemu Gałaszewskiemu zarzucono niegospodarność (niekorzystne dzierżawy spółdzielczego majątku), a także nierzetelne informowanie Rady Nadzorczej o sytuacji spółdzielni i utrudnianie dostępu do dokumentacji RSOP.
Koszty remontów dostawczego iveco, przeglądów technicznych i ubezpieczenia samochodu dostawczego marki Iveco w 2002 r. wyniosły prawie 3 tys. zł, natomiast z najmu uzyskano tylko 1800 zł. Generowano koszty m.in. przez przekwalifikowania 1216 plastikowych pojemników wartych 6.553,70 zł na złom plastikowy warty 983,20 zł; 484 łubianek za 634 zł na drewno opałowe warte 15,30 zł; 93 skrzynie plastikowe za 930 zł na złom plastikowy za 96,50 zł. Spółdzielnia więc zamiast przynosić zyski, generowała straty. W 2000 r. wyniosły one 84 tys. zł, rok później – 89 tys. zł, natomiast w 2002 r. aż 247 tys. zł (sic!).
- Spółdzielnia zaczęła tonąć. W moim odczuciu, to był ostatni moment, by ją ratować, by odwołać prezesa generującego straty. Tyle, że prezes nie przyjął tego do wiadomości i zamiast przyłączyć się do ratowania firmy, zaczął robić wszystko, by ją dobić – zauważa lustrator. – Gałaszewski bowiem nie wykazał inicjatywy, by uzyskać choćby minimalne zyski. Wynika z tego więc, że chciał dobić spółdzielnię. I najprawdopodobniej udałoby mu się to do końca tego roku.
W protokole wyszczególnione zostały także pobory, które Antoni Gałaszewski odebrał za pięć miesięcy 2003 r. nie będąc już prezesem RSOP – tj. 17 356,20 zł. Na 31 grudnia 2002 r. stan majątkowy spółdzielni był następujący: 232 739,14 zł – kapitał, 359 778,95 zł – fundusz zasobowy, 578 016,48 zł – fundusz rezerwowy, 520 322,38 zł – rzeczowy majątek trwały, 438 814,20 zł – majątek finansowy trwały. Zgodnie z raportem kasowym w kasie spółdzielni powinno znajdować się 4100 zł gotówki.
- Były różne konflikty w spółdzielniach, ale nigdy nie spotkałem się z tym, żeby któraś ze stron wyprowadzała dokumenty poza firmę. Nie było takiego przypadku – zapewnia lustrator Dudziak. – 10 czerwca rozmawiałem z panem Gałaszewskim i poprosiłem o zwrot dokumentów urzędującemu prezesowi zarządu. Po dwugodzinnej rozmowie Gałaszewski przyznał mi rację i obiecał, że następnego dnia o godzinie 12 przekaże dokumentację. Czego oczywiście nie zrobił.
Dokumentację udało się odzyskać dzięki pomocy prokuratury i policji. Znajdowała się ona w... Biurze Biegłych Rewidentów. Protokół przejęcia dokumentów liczy 10 stron, jednak jak twierdzą spółdzielcy, dokumentacja nadal nie jest kompletna. Brakuje choćby ewidencji członkowskich. Natomiast w dokumentacji był m.in. bilans za rok 2002 i raport audytora podpisany przez biegłego rewidenta. Prawdopodobnie za tę usługę wypłacono rewidentom 15 tys. zł zaliczki.
- Jak zaznaczono na kwicie KW była to zaliczka do umów. Do jakich umów nie wiadomo. Kwit nie był jednak ani podpisany przez przedstawiciela spółdzielni, ani opieczętowany – wylicza lustrator. – Ponadto Gałaszewski od lipca 2002 do marca 2003 organizował posiedzenia swojej Rady Nadzorczej. Tylko w tym roku trzem członkom Rady wypłacał miesięcznie po 300 zł diet z funduszu bezosobowego. Do tego dochodziły koszty poczęstunku. A więc z jednej strony starty z działalności, a z drugiej gest w stosunku do swoich ludzi...
We wnioskach polustracyjnych wyszczególnionych zostało pięć punktów. Lustrator Kazimierz Dudziak zalecił: zatwierdzenie sprawozdania finansowego za 2002 r., kontynuowanie odzyskiwania własności spółdzielni od osób nieuprawnionych, zastosowanie konsekwencji zawartych w statucie za szkody wynikłe z nieprzestrzegania prawa, kierowanie się rachunkiem ekonomicznym i prowadzenie rentownej działalności oraz negocjowanie jak najkorzystniejszych umów najmu.
- Spółdzielnia jest do uratowania! Należy tylko ustabilizować sytuację, przestać generować straty, wyciągnąć konsekwencje za tę destrukcję wobec byłego prezesa. Jeśli na koniec roku nie będzie już strat, to bardzo dobrze – mówi lustrator Dudziak. – Powiedziałem Antoniemu Gałaszewskiemu, że są wobec niego zarzuty i jeśli ma coś na swoją obronę to niech złoży pismo z wyjaśnieniami. Widać czuje się bardzo pewny swego, bo nie zrobił tego.
- Nie może być tak, że jeden człowiek rozwala spółdzielnię! Trzeba wyciągnąć konsekwencje – dodaje oburzony Marian Kłos, przewodniczący Rady Nadzorczej. – My jako Rada Nadzorcza nie mamy list płac, rachunków, ani dostępu do konta. A Gałaszewski pobierał pensję, nie licząc delegacji i kilometrówki. Na jakiej zasadzie? Przecież nie był prezesem! To kolejne przestępstwo! Przed nami duża robota do zrobienia, a do 1 maja 2004 r. – daty wejścia Polski do UE - musimy wyprowadzić spółdzielnię na prostą.
***
28 czerwca br., w Krajowym Rejestrze Sądowym na stanowisko prezesa został wpisany Grzegorz Gorynia. Natomiast, ciągle nie została zarejestrowana Rada Nadzorcza.
KARINA JANKOWSKA