Magazyn koscian.net
2005-01-26 12:50:37Świnie pod sąd
Z gospodarstwa rolnego prowadzonego przez spółkę Kombinat 2000 wywieziono zarodowe stado trzody chlewnej i dwadzieścia maszyn rolniczych.
Gospodarujący na pięciu tysiącach hektarów śmigielski Kombinat 2000 popadł w kłopoty finansowe, których następstwem było postępowanie układowe z wierzycielami. Spółka przedstawiła plan restrukturyzacji polegający m.in. na ograniczeniu zakres działania, poprzez oddanie części dzierżawionych majątków rolnych. Agencja Własności Rolnej Skarbu Państwa, będąca głównym wierzycielem spółki, wyraziła zgodę na restrukturyzację. Wśród gospodarstw, które spółka miała zdać był majątek w Sokołowicach. Prowadzono w nim hodowlę trzody chlewnej. Zdaniem Kombinatu 2000 było tam stado zarodowe liczące 992 sztuki o wartości przekraczającej 123 tysiące złotych.
Cesja
Marian Firlej, kierownik gospodarstwa w Sokołowicach, wyraził chęć jego wydzierżawienia. Chciał je prowadzić z Janem Józefczakiem. Kombinat 2000 zgodził się z takim rozwiązaniem. W piśmie do Agencji Własności Rolnej Skarbu Państwa z czerwca 2003 roku Magdalena Troska, prezes zarządu Kombinatu 2000, zaproponowała ,,scedowanie Obiektu Rolnego Sokołowice umowa nr 165/R/D/00, na rzecz pana Jana Józefczaka’’. Jednocześnie prezes informowała, że nowy dzierżawca deklaruje wolę przejęcia pracowników, wykupienie majątku okołodzierżawnego oraz przejęcie rozliczeń z Agencją w wysokości 100 tysięcy złotych. Do zawarcia umowy nie doszło, ponieważ nie wyraził na nią zgody sąd gospodarczy nadzorujący postępowanie układowe.
Ustna umowa
Chociaż do cesji nie doszło, trzoda z Sokołowic zmieniła właściciela. Tak przynajmniej twierdzi Marian Firlej. Utrzymuje on, że przejął władanie nad stadem trzody chlewnej na mocy ustnej umowy z maja 2003 roku. Do jej zawarcia miało dojść podczas narady kierownictwa w Kłodzie.
- Postanowiono wówczas, że wszystkie koszty związane z utrzymaniem trzody ponosić będę ja – oświadczył podczas zeznań prokuraturze Marian Firlej. – Były to działania zmierzające do przejęcia gospodarstwa na drodze umowy cesji.
W czerwcu 2003 roku Marian Firlej poinformował pracowników gospodarstwa w Sokołowicach, że od tej pory stado jest jego i to on ponosi koszty jego utrzymania. Ponieważ nie miał jednak wystarczających środków do jego utrzymania, w kosztach tych partycypował jego wspólnik, Jan Józefczak. Zdaniem Kombinatu 2000, nie ma na to żadnych dowodów księgowych. Nawet koszty oceny stada dokonywanej przez pracowników Polskiego Związku Hodowców i Producentów Trzody Chlewnej ,,Polsus’’ fakturowane były na Kombinat 2000.
- Jednak, to ja ponosiłem te koszty – przekonuje Firlej.
Zdaniem Firleja, również po wycofaniu się Agencji z pomysłu umowy cesji, nadal był przekonywany przez pracowników Kombinatu o możliwości przekazania mu gospodarstwa. Dlatego nadal wraz z Janem Józefczakiem inwestował w gospodarstwo. Wartość stada przejętego na mocy ustnej umowy wynosiła wówczas około 155 tysięcy. Firlej utrzymuje, że stado zostało spłacone do października 2003 roku z bieżącej sprzedaży świń. Pieniądze miano przekazywać pracownikowi Kombinatu 2000 – Jerzemu Walkiewiczowi, który był głównym negocjatorem w rozmowach pomiędzy Kombinatem, a Firlejem i Józefczakiem. Trudno to jednak udowodnić ponieważ, jak przyznaje sam Firlej, sprzedaż świń odbywała się poza dokumentacją księgową.
Przeprowadzka
W listopadzie 2003 roku Kombinat 2000 musiał zdać Agencji gospodarstwo w Sokołowicach.
- Walkiewicz powiedział żebym zabrał swoje stado, co też uczyniłem przenosząc je do Szczepankowa – oświadcza Firej.
Włączając swoją trzodę do stada Jana Józefczaka chciał rozliczyć się z kosztów jakie ten poniósł w Sokołowicach. Wraz ze stadem do Szczepankowa wywieziono dwadzieścia maszyn rolniczych.
- Stado przejąłem od pana Firleja w ramach naszych wzajemnych rozliczeń – wyjaśnia Jan Józefczak. – Przewiezione do mnie maszyny są własnością Kombinatu 2000. Zgodnie z wcześniejszymi ustaleniami miałem je użytkować przez określony czas. W ten sposób Kombinat miał pokryć koszty jakie poniosłem obsiewając pola majątku w Sokołowicach.
Przywłaszczenie
Odmienny pogląd w tej sprawie ma Kombinat 2000. Śladem przewiezionego do Szczepankowa stada podążyła faktura, według której Kombinat sprzedaje Janowi Józefczakowi blisko 1000 sztuk trzody za kwotę 123.816, 30 złotych.
- Nie przyjąłem tej faktury, ponieważ żadnego stada nie nabyłem od Kombinatu. Świnie, które zidentyfikowano jako wchodzące wcześniej w skład majątku kombinatu, nabyłem od pana Firleja – oświadcza Jan Józefczak.
Co prawda na fakturze widnieje podpis Józefczaka, ale został on złożono dopiero po wystawieniu przez kombinat faktury korygującej, anulującej transakcję sprzedaży.
Po pismach, w których Kombinat 2000 domagał się wydania przywłaszczonych jego zdaniem świń i maszyn, doradca zarządu spółki złożył doniesienie o popełnieniu przestępstwa. Miało ono polegać na wywiezieniu przez Mariana Firleja stada trzody chlewnej (992 sztuki) bez zgody właściciela (Kombinatu 2000) i przekazaniu go Janowi Józefczakowi, który odmawia zwrotu stada prawowitemu właścicielowi.
Prokuratura w Kościanie po przesłuchaniu Walkiewicza, Józefczaka i Firleja umorzyła śledztwo nie znajdując w tej transakcji znamion czynu zabronionego. Na postanowienie Kombinat wniósł zażalenie, domagając się przesłuchania dalszych świadków. Wznowione dochodzenie umorzono ponownie.
Dochodzenie
Zdaniem Kombinatu 2000 z zebranego materiału dowodowego nie można wyciągnąć wniosku, że Jan Józefczak przejął legalnie władanie nad stadem. Zdaniem prawników spółki Józefczak wiedział, że stado to jest własnością Kombinatu 2000 i nie mógł przejąć go w ramach rozliczeń z Firlejem. Wskazują przy tym na list Józefczaka do Polskiego Związku Hodowców i Producentów Trzody Chlewnej, w którym oświadczył, że nabył stado właśnie od Kombinatu 2000.
Ponadto prawnicy podważają wiarygodność zeznań świadków, braki proceduralne, wśród których najważniejszym jest nie przesłuchanie właściciela stada, czyli zarządu Kombinatu 2000. Dziwi ich również, że prokuratura poprzestała na oświadczeniu Firleja, że jest właścicielem stada nie domagając się dokumentów mogących to poświadczyć.
Bez sądu ani rusz
W sprawie stada spółka ponownie zażaliła się do prokuratury okręgowej. W sprawie zwrotu maszyn rolniczych Kombinat wniósł z powództwa cywilnego sprawę do sądu. Z kolei Firlej i Józefczak są zdziwieni roszczeniami spółki.
– Jako przewodniczący Rady Miejskiej Śmigla prowadzę swoje interesy w sposób jawny i nie mam niczego do ukrycia. Czy uwierzy pan, że kapitał zaufania jakim obdarzyli mnie wyborcy mógłbym roztrwonić wchodząc w nieczyste układy handlowe? - mówi Jan Józefczak.
Zdaniem Józefczaka, cokolwiek gazety napiszą w tej sprawie, to i tak odbije się to na jego wiarygodności jako radnego. Czuje się wmanewrowany w skomplikowany układ wzajemnych roszczeń.
- Dopiero teraz układam sobie w spójną całość wydarzenia z minionych dwóch lat. I niestety zmniejsza się moje zaufanie do ludzi. To chyba największa strata jaką poniosłem – mówi Józefczak.
Kombinat 2000 swoją stratę ocenia bardziej wymiernie – na blisko czterysta tysięcy złotych, które chce odzyskać.
Aby przesądzić o tym, kto w tym sporze jest poszkodowanym strony będą musiały odwołać się do pomocy sądu.
PAWEŁ SAŁACKI
GK nr 5/2005