Magazyn koscian.net
2003-04-29 15:09:18Sylwestrowa strzelanina
Dwaj śmigielscy policjanci zostali pobici, potłuczeni, pogryzieni i obdarci przez dwóch nietrzeźwych uczestników zabawy Sylwestrowej w Śmiglu. W akcie desperacji funcjonariusze oddali strzały ostrzegawcze.
(GK nr 204 z 8.01.03)
- Upadli na podłogę i szarpali się za odzież - relacjonuje jeden ze świadków zdarzenia. W potyczce udział brał ponoć Jerzy B. z Popowa Starego. Agresywnych mężczyzn rozdzielali Eugeniusz Kurasińki, dyrektor Centrum Kultury Śmigiel i szatniarz S. Zdawało się, że awantura została zażegnana, ale Jerzy B. chciał więcej wrażeń. Poszedł za szatniarzem i zagroził, że go zabije.
- Jest zabawa, daj spokój - uspokajał agresywnego mężczyznę szatniarz, gdy niespodziewanie Jerzy B. uderzył głową w jego głowę. Po tym incydencie napadnięty prosił o wezwanie policji. W tym czasie awanturującego się mężczyznę przed budynkiem próbowała udobruchać żona. Chciała odprowadzić go do domu. Szarpał się z nią i krzyczał. Kobieta dzielnie walczyła, ale gdy przed CKŚ pojawili się policjanci nie dała rady. Jerzy B. rzucił się na jednego z funkcjonariuszy. Na pomoc temu pospieszył drugi policjant, którego przygniótł szwagier Jerzego B. - Michał K. ze Śmigla. Pijani mężczyźni lżyli funkcjonariuszy, gryźli i bili. Aż jeden ze zdesperowanych funkcjonariuszy wyciągnął broń i strzelił w powietrze dwa razy krzycząc - Rozejść się! Na chwilę zapanował spokój. Jednemu z napastników udało się założyć na ręce kajdanki. Mężczyzna zaczął się dalej szarpać.
- Niewiele to pomogło. Znów się szarpali. Pobiegłem do telefonu wezwać posiłki - opowiada dyrektor Kurasiński.
Naoczni świadkowie zdarzenia twierdzą, że w trakcie bójki jeden z policjantów na moment stracił nawet broń. Szybko ją jednak odzyskał. Jerzy B., choć nie bez szarpaniny, w końcu znalazł się w radiowozie. Zatrzymano i Michała K. u którego stwierdzono ponad dwa promile alkoholu. 23-letniemu awanturnikowi z Popowa pobrano krew do badania.
- W czasie szarpaniny zrobiło się zbiegowisko, jednak nikt ze 150 zabawowiczów nie udzielił policjantom pomocy - relacjonował dziennikarzom Przemysław Mieloch, rzecznik prasowy kościańskiej komendy policji. Zdaniem organizatorów imprezy, większość doskonale bawiących się uczestników balu nie wiedziała nawet o rozgrywającej się na zewnątrz bójce.
- Ja sam, gdy zobaczyłem co się dzieje próbowałem przeszkodzić jednemu z atakujących mężczyzn - wyjaśnia dyrektor CKŚ. - Pomóc policjantom próbowało też dwóch młodych ludzi z imprezy, która odbywała się obok.
Awanturnicy do wytrzeźwienia zostali zatrzymani w izbie zatrzymań kościańskiej komendy. Sprawę bada Prokuratura Rejonowa w Kościanie. Wobec obu agresorów zastosowano dozór policyjny. Za czynną napaść na policjantów grożą im trzy lata więzienia. Za zniesławienie funkcjonariuszy do roku odsiadki, a za zmuszanie ich do zaniechania czynności służbowych do trzech lat pozbawienia wolności.
- Impreza była udana. Szkoda, że niektórzy nie umieją pić. Gdyby ten młody mężczyzna przynajmniej posłuchał żony, nie byłoby całego zajścia... - stwierdza Eugeniusz Kurasiński. (A)