Magazyn koscian.net
2003-07-30 14:07:42Szerokiej, albo mandacik

Około pół setki samochodów ciężarowych przeszło we wtorek na drodze numer pięć pod Kościanem aż trzy kontrole.
Ważono auta, kontrolowano dokumenty i sprawdzano stan techniczny wozów. - Jest coraz lepiej - ocenił młodszy inspektor transportu drogowego Konrad Tomaszewski. Wiele aut jednak umknęło kontroli.
Na zjeździe do Kościana od strony Poznania policjant kierował ciężarówki prosto w ręce kontrolerów. Najpierw trafiały na wagę pracowników Zarządu Dróg Krajowych, potem inny policjant sprawdzał, czy nie przekroczono masy całkowitej pojazdu i czy kierowca ma wszystkie dokumenty. Jako ostatni auta sprawdzał pracownik Inspekcji Transportu Drogowego.
Drogowcy kontrolują w powiecie kościańskim co dwa tygodnie. Po raz pierwszy jednak ich kontrolę sprzężono z Inspekcją Transportu Drogowego. Do godziny 11 przez wagę przejechało około 35 aut. Tylko jedno było za bardzo obciążone. Miało o tonę siedemset kilogramów za dużo na jednej osi. To około godziny 9. Potem, już wszystkie ważone auta były puste lub słabo obciążone.
- Kiepściutko dzisiaj - tupał zniecierpliwiony pracownik drogowy. - Bardzo kiepściutko. To inspektora się tak boją. Już nadali sobie przez radio, że tu jest i stoją na parkingach, albo omijają nas bokiem. Tędy przejeżdżają teraz tylko ci, którzy nie mają sb-radio, albo czują się pewnie.
Star obładowany zbożem nie był dla drogowców za bardzo obciążony, ale już dla policjanta owszem. Kierowca świadomie przekroczył masę całkowitą pojazdu o dwie i pół tony. Skończyło się na mandacie. Na szczęście inspektor przez kilkanaście minut spisywał dane kierowcy ze Złotoryi.
- Brak w dokumentach - machną ręką przyłapany przez inspektora. - Drobiazg. Ostatnią taką kontrolę miałem trzy tygodnie temu. Jeżdżę już tak 4 lata od poniedziałku do soboty. Ciężka robota... Trzeba poszukać czegoś na miejscu - wzdycha.
Pracownicy zarządu wzdychali z zazdrości na widok służbowego auta inspektora.
- I faks mają... - mruczał po nosem jeden.
- Ba, całe biuro - kiwał głową inny.
A inspektor w służbowym renaulcie miał i komputer i dwa biurka do wypisywania dokumentów.
- Tymczasem tu nie mam, ale wozimy też ze sobą znaki drogowe i sygnały świetlne. Docelowo każdy z nas ma mieć laptopa a samochody będą mogły łączyć się satelitarnie z bazą danych, by sprawdzić, czy jest to pierwsze wykroczenie, czy kolejne - z dumą opowiadał inspektor.
Lubi swoją pracę. Na hasło - nikt pana nie lubi - śmiejąc się odpowiedział:
- Taka praca. Bardzo często odbieramy dowody rejestracyjne za stan techniczny pojazdów. Czestym przewinieniem bywał jeszcze niedawno brak winietek, brak wykresówek i brak odpoczynku. Jest jednak coraz lepiej.
Aby zostać inspektorem należy mieć skończone 25 lat, średnią szkołę i prawo jazdy kategorii B. Potem przechodzi się cykl szkoleń i...
- Praca mi się naprawdę podoba - mówi Tomaszewski. (Al)