Magazyn koscian.net
2007-07-18 09:27:22To był układ
Afera w PKS Obra nadal w gostyńskim sądzie
Były burmistrz i prezes Obry Jerzy B. przyznał przed Sądem Rejonowym w Gostyniu, że chciał, by piłkarze Obry odbywający zastępczą służbę wojskową w Zakładzie Gospodarki Mieszkaniowej zamiast pracować grali w pikę. Tylko pod takim warunkiem - jak zeznał były włodarz - piłkarz Gerard P. z Warty Poznań zdecydował się grać dla Obry.
Jeszcze w kwietniu Jerzy B. twierdził przed sądem, że nikomu zastępczej służby wojskowej nie załatwiał i że nigdy nie było mowy o tym, by piłkarze w ramach zastępczej służby wojskowej w ogóle nie pracowali. Jeśli takie sytuacje miały miejsce, on - Jerzy B. - o tym nie wiedział.
- Pamiętam, że burmistrz powiedział, że P., K., D. i M. (piłkarze red.) nie będą pracować. Odebrałem to jako polecenie służbowe od mojego przełożonego - zeznał 10 lipca Janusz M. szef mieszkaniówki w Kościanie (15 lutego przyznał się do udziału w oszustwie i dobrowolnie poddał karze). Po tych słowach Jerzy B. wstał i oświadczył:
- Takie rozmowy były prowadzone, ale była to raczej prośba, nie było to na pewno żadne polecenie służbowe.
Ryszard N., były szef Miejskiego Zakładu Oczyszczania Miasta (15 lutego przyznał się i poddał dobrowolnie karze) - powtórzył przed sądem, że wyznaczonych przez władze klubu żołnierzy zatrudniał, ponieważ chciał tego burmistrz. On, prezes zakładu, bał się zwolnienia i tego, że burmistrz jeszcze bardziej ograniczy zlecenia dla zakładu. Marek Sz. jako szef Zakładu Gospodarki Wodnej i Kanalizacji chciał (jak zeznał) w sprawie jednego z niestawiających się do odbywania zastępczej służby wojskowej interweniować u burmistrza. Ponieważ ten był zajęty, wszedł do gabinetu Piotra M., zaufanego burmistrza i audytora urzędu.
- W drzwiach mówię mu, że mam nowego żołnierza, na co M. czy wiem, że on nie będzie pracował - relacjonował Marek Sz.(przyznał się i poddał dobrowolnie karze).
12 lipca w charakterze świadków zeznawali piłkarze Łukasz R., Gerard P. i Łukasz K., którzy za wyłudzenie pieniędzy za służbę, której w istocie nie odbyli, poddali się karze już na pierwszym posiedzeniu sądu. Łukasz R., jak zeznał, przyszedł grać w Obrze tylko dlatego, że obiecano mu, że będzie mógł ,,odrobić’’ wojsko w zastępczej służbie wojskowej.
- Powiedzieli mi, że jak dostanę się do pierwszej drużyny, to tak jak inni chłopcy nie będę musiał chodzić do pracy. Wszyscy chłopcy z pierwszej drużyny nie chodzili odrabiać zastępczej służby - zeznał Łukasz K., który zanim dostał się do pierwszej drużyny, przez 6 miesięcy pracował w ramach zastępczej służby jako parkingowy.
Gerard P. świadczył, że już na pierwszym spotkaniu z działaczami Obry (był tam i burmistrz Jerzy B.) ustalono, że będzie mógł odbyć w Kościanie zastępczą służbę wojskową i że nie będzie musiał pracować. On gotów był pracować, ale nikt tego od niego nie wymagał. Po tym zeznaniu nagle wstał Jerzy B. i oświadczył, warunkiem przejścia tego piłkarza do Obry było właśnie odbycie służby bez świadczenia pracy.
Przypomnijmy, dla siedmiu poborowych (Robert M. , Grzegorz D. Radosław C., Gerard K., Łukasz K., Łukasz R. i Łukasz Z.), którzy odbywali lipną służbę w zakładach komunalnych Kościana prokurator poprosił sąd o najniższy wymiar kary: rok pozbawienia wolności w zawieszeniu na trzy lata i obowiązek spłaty wyłudzonych pieniędzy. Chłopakom, jak dowodzi prokurator, udział oszustwie zaproponowały osoby na wysokich stanowiskach w mieście. Odbywający zastępczą służbę nie stawili się na nią, ale pobierali za nią żołd. Większość z ich po prostu grała dla kościańskiego klubu w piłkę. Proceder kwitnąć zaczął, zdaniem prokuratury, jeszcze za burmistrzowania Mirosława W. (były burmistrz zasiada w ławie oskarżonych) i, jak podejrzewa prokurator, nie jest li tylko kościańskim wymysłem. Piłkarze przyznali się do winy i dobrowolnie poddali karze. (Al)
GK 29/2007