Magazyn koscian.net
2007-06-19 14:36:40To ja się boję!
Oskarżany o podpalenia kamienicy przy ulicy Koszewskiego w Kościanie Pan K. przerwał milczenie
- Niczego nie podpaliłem. Jestem ofiarą spisku - deklaruje. A spiskiem tym kieruje, zdaniem pana K., policja. - Piszecie, że w kamienicy strach. To ja się boję! - deklaruje, a policja nie wyklucza, że Pan K. mógł podpalić już trzy kamienice w Kościanie.
Pan K. złożył już na policję doniesienie do prokuratury, a sąd przyznał mu już rację, że bezprawnie zamknięto go w willi Mazurkiewicza na miesiąc (Wojewódzki Szpital Neuropsychiatryczny). Policja zdaniem Pana K. winna jest nawrotom depresji jego żony i Pan K. chce, by spiskowców w mundurach z policji powyrzucać. Że anonimy pisał - twierdzili, ale ani zatrzymanie go na 72 godziny, ani grafolog, ani brany z ust wymaz tego nie potwierdziły. Listy wszystkie jego nazwiskiem podpisane, to fakt i – zdaniem pana K. - dowód spisku przeciwko niemu. Bo Pan K. listów przecież nie pisał. W listach, że jak policja mu dowodu osobistego nie odda, to on - Pan K. - starą spali. Bo dowód to mu naprawdę zabrali, ale on na żonę nigdy „stara” nie powiedział. Listów było dziewięć i każdy innym pismem pisany.
Pan K. naciąga koszulkę na brzuchu. Szeroka twarz, szpakowate włosy. Rozsiada się wygodnie w fotelu dla gości naczelnego ,,GK’’ i po łyku wody mineralnej kiwa głową.
- To będzie gadania na godzinę, albo i więcej – zastrzega.
Pożary to też spisek. Ten pierwszy ogień, na Ciszaka, to był nawet nie w jego, a w sąsiedniej klatce schodowej. I to on ogień ugasił. Sąsiadka wołała pomocy, klucze mu rzuciła i ogień przydeptał. Wycieraczki się paliły. I nikt do niego nie miał pretensji. Ten drugi ogień, przy Młyńskiej to dlatego, że wyrzucił policjanta z mieszkania. Zastał go z żoną, a wcześniej wzywali żonę na komendę po piętnastej! Kto wzywa na komendę po piętnastej? I mówili jej, że po co jej taki mąż, że lepszego sobie znajdzie i że jak podpisze, to Pan K. do więzienia pójdzie. Przecież on się nade mną nie znęca, mówiła im żona, ale ciągle ją wzywali... I po niedługim czasie drzwi od jego mieszkania podpalone. A wcześniej to dostawał anonimy, że go spalą. Na Koszewskiego to pierwsze dwa podpalenia w piwnicy i drzwi wejściowe, to dziwnym trafem sąsiadka gasiła.
Pan K. robi znaczącą minę.
- Przypadek? - pyta.
To policja źle nastawiła mieszkańców przeciwko Panu K. Opowiedziała im o anonimach i wszyscy uznali, że to pewnie on. Ten ostatni ogień, kiedy się cała klatka spaliła, to Pana K. nawet w domu nie było. Sam czuje się ofiarą. Żona do szpitala trafiła, a przez te podejrzenia, że to niby on jest podpalacz, to żona już trzeci raz z depresją na oddziale była. A klatkę to sąsiedzi sami podpalili, żeby na Pana K. było i żeby go za to z mieszkania wyrzucono. I prawie się udało. Po pożarze, w samo południe, meble mu z kuchni zaczęli wynosić, to on za telefon, do adwokata, adwokat na policję i raz się policjanci spisali. A właściciel to go wyrzucić chciał już wcześniej. Że się niby Pan K. nad żoną znęca, ale dowodów na to nikt nie ma. Znęcali się nad Panem K. wszyscy. Nawet jakąś petycję pisali, żeby Pana K. wyrzucić, że się go niby dzieci boją, a dzieci zawsze grzecznie mu „Dzień dobry” mówią. Tylko z dorosłymi nijak dogadać się nie idzie. Pan K. strażakiem kiedyś był i jego zdaniem omdlenia od dymu to bzdura. Żeby się ludzie od dymu na klatce przewracali, to niemożliwe.
- Jak tego nie zrobiłem, to co mam się przyznawać? - obrusza się Pan K.
Pan K. mieszka w Kościanie od 2002 roku. Przyjechał tu, bo powietrze mu tu służy. Ludzie już nie, bo wszędzie jakieś spiski przeciwko niemu zawiązują. Wyjechać z miasta ani wyprowadzić się z kamienicy przy Koszewskiego nie planuje.
- Przecież ja tu, w Kościanie, mieszkania już nie znajdę. Dla wszystkich przecież podpalacz jestem. Gdzie nie idę, pytają gdzie do tej pory mieszkałem, to ja że na Koszewskiego. A! To dziękuję. Do widzenia – opowiada.
Policyjne dochodzenie w sprawie pożaru zostało zamknięte. Sprawcy nie wykryto. Pan K. zamierza domagać się wznowienia śledztwa. Z właścicielem kamienicy procesuje się - jak twierdzi - domagając się podpisania legalnej umowy najmu. Teraz właśnie kolejne posiedzenie było w sprawie pożaru na Młyńskiej.
- Spraw może być więcej – ostrzega Pan K. Sprawców, zdaniem Pana K., też jest wielu. Ogień podkładali jego sąsiedzi, właściciel kamienicy i policja. Czy razem to uknuli, Pan K. nie wie. (Al)
***
Wersję zdarzeń przedstawioną przez Pana K. publikujemy na jego prośbę. Redakcja nie zna osoby, która z wersją zdarzeń przedstawioną przez Pana K. by się zgadzała.
GK 25/2007