Magazyn koscian.net
2005-06-15 09:58:59UFO odwiedza Kościan?
Opisywana na naszych łamach wizyta UFO pod Kościanem nie była – jak się okazuje - pierwszą. Niezidentyfikowany obiekt latający widziano dokładnie w tym samym miejscu wiosną 1981 roku.
- Świadkowie opisują trzy intensywne światła tworzące trójkąt. Światło u góry trójkąta było czerwone. Dolne były barwy białej i żółtej. Nie udało się jednak ustalić czy białe było po prawej czy po lewej stronie. Wiadomo natomiast, że światło czerwone było mniejsze od pozostałych – mówi Rafał Nowicki z fundacji Nautilus, która badała doniesienie o UFO pod Kościanem.
Według opisu Michała niezidentyfikowany obiekt latający był wielkości kilku, a może kilkunastu metrów. Jego powierzchnia wydawała się czarno-srebrno-szara. Obiekt wisiał nad ziemią i wolno się przemieszczał. Samochód zbliżył się do obiektu na około 200 metrów i zaczął go mijać. Wtedy Marta zobaczyła, że trzy kolorowe światła zaczęły przesuwać się w ich kierunku.
- W tym samym momencie znad obiektu wyleciał jeszcze jeden – jasna kula. Zrobił manewr wymijający trójkątny obiekt i natychmiast zniknął im z oczu. Po chwili Michał zobaczył, tym razem po lewej stronie drogi, drugi „spadający” świetlisty obiekt. Jednak za chwilę samochód wjechał w silną mgłę, która nagle „wyrosła” im na drodze i nic już nie było widać – opisuje zdarzenie Rafał Nowicki.
Po publikacji tekstu ,,UFO pod Kościanem’’ dotarły do nas wieści o świadku podobnego zdarzenia sprzed 24 lat. Kościaniak zgodził się opisać swoje spotkanie z tajemniczym obiektem jednak nie zamierza ujawniać swoich personaliów.
- Trudno o tym mówić. Ludzie po prostu nie wierzą w takie opowieści i łatwo wyjść na dziwaka. Ja już wiem, że takie rzeczy się zdarzają. Gdybym nie widział tego na własne oczy, może też z politowaniem kręcił bym głową czytając doniesienia o UFO – wyjaśnia pan, któremu na potrzeby tego tekstu nadamy imię Wacław.
W relacji Wacława uderzają dwie rzeczy: czas i miejsce zdarzenia. Z uwagi na upływ lat nie potrafi określić dokładnej daty, ale było to z pewnością wiosną. Tak samo jak w tym roku. Również miejsce spotkania z niezidentyfikowanym obiektem jest tożsame z tym opisywanym przez Martę i Michała.
Wiosną, najprawdopodobniej na przełomie kwietnia i maja 1981 roku Wacław wyruszył z Kościana do pracy. Było bardzo wcześnie. Na miejscu musiał być o godzinie czwartej rano. Jak co dzień drogę do pracy pokonywał motorem wsk.
- Jechałem ,,piątką’’. Na liczniku mogłem mieć 50 kilometrów na godzinę. Gdzieś na wysokości Pianowa i Oborzysk nagle zgasł mi silnik. Nie było w tym nic nadzwyczajnego i pewnie skoncentrowałbym się na jego ponownym uruchomieniu, gdyby nie nagły błysk jaki ujrzałem po prawej stronie drogi – wspomina Wacław.
Zobaczył wielką ognistą kulę, która szybko wznosiła się w górę. Mogła mieć 4-5 metrów średnicy.
- Nigdy czegoś takiego nie widziałem. Gdy kula wzbiła się wysoko w powietrze zobaczyłem, jak zaczyna się zamykać. Wyglądało to tak jakby z dwóch stron od góry zsuwała się na nią zasłona. Gdy kula się ,,zamknęła’’ , po prostu zniknęła. Tak nagle jak się pojawiła. W tym samym momencie ponownie włączył się reflektor motoru i zaskoczył silnik. Całe zdarzenie trwało minutę, góra dwie.
Gdy Wacław dotarł do pracy i opowiedział swoją historię nikt w nią nie uwierzył. Żartowano, że czwarta rano to zbyt wczesna pora na spożywanie alkoholu.
- Rzeczywiście trudno wierzyć w takie relacje. Mąż opowiedział nam o spotkaniu z ognistą kulą, ale ta historia była raczej przedmiotem żartów w naszej rodzinie – mówi żona pana Wacława.
Krążąca wśród rodziny i znajomych opowieść o UFO była już tylko mglistym wspomnieniem, gdy pojawił się tekst w ,,Gazecie Kościańskiej’’.
- A więc nie tylko ja to widziałem. Widocznie w tym miejscu ,,coś jest’’ – mówi Wacław. – Przypominam sobie, że dzień po moim spotkaniu z tym zjawiskiem w radiu podano informację, że podobny obiekt widziano w okolicach Głogowa. Niestety, ta wiadomość nie przekonała znajomych. Pojawienie się po 24 latach podobnego opisu może zmienić ich stosunek do mojej opowieści.
Powraca pytanie, czy Marta, Michał i Wacław byli świadkami lądowania UFO? Tego nie wiemy. Zadziwiająca jest jednak zbieżność kilku elementów ich opowieści. Widzieli niezwykłą grę świateł, które zdawały się być przez coś lub kogoś kierowane. Wszyscy natknęli się na to zjawisko kilka kilometrów za Kościanem po prawej stronie drogi krajowej numer pięć. W obu przypadkach do spotkania doszło wiosną o podobnej porze doby (godziny 1.30 i 4.30). Mieszkający w Poznaniu Marta i Michał nie znali relacji Wacława, a jego opowieść nie powstała po publikacji w ,,GK’’, lecz była znana od 24 lat. Jak wytłumaczyć te zbieżności?
Można w te opowieści wierzyć lub nie, ale z pewnością warto uważniej patrzeć w niebo nad Kościanem. Może obok gwiazd i spadających meteorów dostrzeżemy coś jeszcze?
Paweł Sałacki
GK nr 24/2005