Magazyn koscian.net
2006-07-18 15:05:44Uwaga biją!
Półtorej godziny organizatorzy i uczestnicy obozu żeglarskiego zorganizowanego w Nowym Dębcu czekali na przyjazd policji...
...po tym, jak 17-letni chłopak został pobity przez pijanego nastolatka. Do zdarzenia doszło po godzinie 18 na głównej plaży. Poszkodowany, który pomagał w organizacji biwaku, został pobity na oczach grupki dzieci, z którymi wyszedł na spacer.
Ponad trzydzieścioro dzieci w wieku od 8 do 14 lat przyjechało w sobotę, 24 czerwca, na przystań żeglarską w Nowym Dębcu. Tego dnia rozpoczął się pierwszy turnus biwaku żeglarskiego zorganizowanego przez Kościański Klub Żeglarski. Przed południem uczestnicy biwaku zapoznali się z przystanią i zostali rozlokowani w namiotach. Po kolacji grupa udał się na spacer. Po drodze rozdzielili się.
Jeden z wachtowych z najmłodszymi dziećmi udał się na główną plaże. Tam natknął się na 16-latka, który w poprzednich latach również gościł na przystani, gdzie szkolił swoje umiejętności żeglarskie. 16-latowi coś najwyraźniej się nie spodobało. Nie zważając na obecność dzieci, na ich starszego kolegę ruszył z pięściami. Był pijany. Pod wpływem alkoholu byli również jego dwaj kompani, którzy pilnowali, żeby nikt nie próbował stanąć w obronie zaatakowanego. Odgrażali się, że na biwaku pojawią się w nocy w silniejszym składzie.
Gdy uczestnicy biwaku wrócili na przystać organizatorzy postanowili powiadomić policję. Najpierw zadzwonili pod numer alarmowy 112. Później jeszcze parokrotnie telefonowali na policję prosząc o interwencję. Funkcjonariusze na miejscu pojawili się po około półtorej godziny. Zostali poinformowani o zdarzeniu i o groźbach ze strony sprawcy. Komandor biwaku poinformował, że sprawca nadal przebywa w Nowym Dębcu. Zaoferował, że wskaże młodzieniaszka i jego kolegów. Policjanci przepytali dzieci, które widziały zdarzenie i doszli do wniosku, że była to bójka nastolatków jeden na jeden. Nie znaleźli podstawy do wszczęcia dalszego postępowania.
Pobitego chłopaka odwieziono na pogotowie. Obrażenia na szczęście nie były poważne – podbite oko i stłuczenia. Nie kwalifikowały się na zwolnienie lekarskie. Poszkodowany miał wrócić do siebie w ciągu tygodnia. Pomimo tego pobicie zgłoszono na komisariacie policji w Kościanie. Poszkodowany nie chce wypowiadać się o zdarzeniu. Nie informuje też jak dalej potoczy się sprawa.
- Prosiłem policjantów o wsparcie i zabezpieczenie biwaku. Powiedzieli, że nie są w stanie tego zrobić. Stwierdzili, że jeżeli wystąpi bezpośrednie zagrożenie życia, to przyjadą – wspomina jeden z członków Kościańskiego Klub Żeglarskiego.
Jak się okazało, po jakimś czasie podpici młodzieńcy rzeczywiście postanowili odwiedzić przystań.
- Pojawiła się grupa pięciu, czy sześciu osób. Poszli na pomost z butelkami. Powiedziałem im, żeby przestali rozrabiać i wyprowadziłem ich za bramę. Powiedzieli, że jeszcze tu wrócą i rozp... ten obóz – mówi jeden z członków klubu żeglarskiego. – Ten pierwszy dzień jak przez kalkę odbił się na pobycie dzieci.
Nie licząc już na pomoc policji i wyczuwając obawy dzieci organizatorzy biwaku zebrali kilkuosobową grupę, która miała zabezpieczyć teren. Około godziny 23 w pobliżu przystani pojawiła się blisko 20-osobowa grupa młodzieży w strojach sportowych. Zobaczyli kilka osób i sporych rozmiarów psy. To wystarczyło. Wycofali się i już nie wrócili.
- Spokojnie się to odbyło. Daliśmy sobie radę. Ale tak właściwie to jak mieliśmy się bronić? Gdyby była taka konieczność stanęlibyśmy w obronie dzieci. Nikt by się nie zawahał. Jeżeli coś by się stało, to my jako organizatorzy bylibyśmy targani. Głównie chodzi o to, że policja powinna interweniować – przekonuje organizator biwaku. – Policji najwidoczniej nie interesuje, gdy pijane wyrostki chodzą i zaczepiają ludzi.
- Gdy policja odjechała, to oni się pojawili – dodaje jeden z wczasowiczów, który dołączył do obronnej formacji. – My chcemy po prostu spokojnie przeżyć lato.
- Można sobie zadać pytanie po co w ogóle jest ta policja? Warto się też zastanowić, czy w takiej sytuacji w ogóle warto organizować biwaki, tym bardziej, że robimy to społecznie. Czy mi na starość potrzebne są takie problemy? – jeden z organizatorów biwaku. Dziwi się brakiem zainteresowania problemem spożywania alkoholu przez nieletnich.
Kościańska policja nie odnotowała zgłoszenia z 24 czerwca! W Nowym Dębcu funkcjonariusze co prawda interweniowali w sprawie bójki, ale było to już około 4 nad ranem w restauracji „Niedźwiedź”.
- Innego zgłoszenia nie odnotowaliśmy – wyjaśnił rzecznik prasowy Komendy Powiatowej Policji w Kościanie Przemysław Mieloch. – Możliwe, że policjanci nie widzieli podstawy do wszczęcia postępowania, a interwencję odnotowali tylko w swoich notatkach. Wiem, że policjanci nie uciekają od takich sytuacji.
Rzecznik zapewnia też, że pobicie upoważnia do wszczęcia postępowania z urzędu. Nieco inaczej wygląda sprawa gróźb. W tym przypadku nie wystarczy poinformowanie. Konieczna jest też chęć złożenia wniosku, który upoważnia do wszczęcia postępowania.
- Jeżeli są to bliżej nieokreślone osoby i mówią o nieokreślonej sytuacji to nie ma podstawy do wszczęcia postępowania. Policji nie stać na to, żeby interweniować w takich przypadkach. Jeżeli są to realne groźby, to jest to przestępstwo. Oczywiście każdy taki przypadek trzeba rozpatrywać indywidualnie – stwierdza Mieloch i dodaje, że jeżeli ktoś ze świadków zdarzenia ma wątpliwości dotyczące pracy funkcjonariuszy może zgłosić się na komisariacie w celu wyjaśniania. Zapewnia, że nie wymaga to złożenia skargi, ponieważ często rozmowa i bliższe przyjrzenie się faktom wiele kwestii wyjaśnia.
Wątpliwości co do charakteru gróźb z pewnością nie mają organizatorzy biwaku. Tym bardziej, że zgodnie z zapowiedzią sprawca pobicia zjawił się na terenie przystani i to nie sam. Dziwi ich także brak zainteresowania zjawiskiem pijanych nieletnich.
Jak zapewnia rzecznik kościańskiej policji funkcjonariusze zdają sobie sprawę z tego problemu.
- Pod koniec roku szkolnego szczególnie uczuleni byliśmy na młodzież, której zachowanie mogło wskazywać na stan nietrzeźwości. Wylegitymowaliśmy kilka osób – wyjaśnia Przemysław Mieloch. – Młodzież chcąca zakupić alkohol wykazuje się dużą pomysłowością. Zdarza się, że to dorośli są nieodpowiedzialni. Co jakiś czas dochodzi do sytuacji, że małoletniemu sprzedano alkohol.
Może warto więc w ramach akcji wyłapywania pijanych nieletnich zwrócić szczególną uwagę na miejscowości często odwiedzane w czasie wakacji? Nasuwa się też pytanie, czy wylegitymowanie 16-latka, który pod wpływem alkoholu zabrał się do bicia, nie pozwoliłoby zapobiec późniejszemu zdarzeniu i w ten sposób zaoszczędziło stresu uczestnikom biwaku. (h)
GK nr 29/2006