Magazyn koscian.net
2006-05-17 09:02:35Uwaga podpalacz!
W powiecie kościańskim grasuje podpalacz. Spłonęło już 12 stogów
- Dzisiaj podpala stogi. Nie wiemy co będzie podpalał jutro – mówi Andrzej Ziegler, zastępca komendanta powiatowego Państwowej Straży Pożarnej w Kościanie. Policja prowadzi intensywne śledztwo i apeluje o pomoc w ujęciu podpalacza.
Sprawa jest bardzo poważna. Strażacy codziennie spodziewają się kolejnego wezwania. Stogi płoną w gminach: Kościan, Krzywiń, Śmigiel i Czempiń. Kiedy podpalacz zaczął swoją koszmarną działalność, trudno nawet stwierdzić. Jego apetyt rosnie. Płoną coraz większe stogi. W sobotę, 25 lutego o czwartej rano w ogniu stanął stóg w Starym Tarnowie w gminie Czempiń. Spłonęło wówczas 30 ton słomy pszennej. Część stogu udało się oddzielić od ognia i uratować. Sześć tygodni później, w piątek, 7 kwietnia spłonął stóg w Bonikowie (gmina Kościan), 11 kwietnia (wtorek) o godz. 15.31 zgłoszono pożar w Białczu (gmina Śmigiel), a 19 kwietnia (środa) o godz. 21.45 w Piotrowie (gmina Czempiń). Tydzień wcześniej, w czwartek, 13 kwietnia, spłonął też stóg w Piechaninie (gmina Czempiń), ale tego pożaru strażacy nie łączą z podpaleniem. Stóg zajął się od płonącej trawy na poboczu drogi. Potem było już tylko gorzej. W piątek, 26 kwietnia, płonęły już aż dwa stogi. O godzinie 9.10 wezwano strażaków do płonącego stogu w Gryżynie (gmina Kościan), a o godz. 11.28 kilka kilometrów dalej, do Gniewowa.
- Stóg płonie bardzo szybko. Podejrzewam, że podpalenia dokonano kilka minut przed tym, jak ktoś zauważył ogień – mówi Ziegler.
Spłonęło wszystko. We wtorek 2 maja ,,gore!’’ krzyczano w Szczodrowie (gmina Kościan). Ogień zauważono tuż po północy. Spłonęło 336 balotów słomy i 60 balotów sianokiszonki. Już trzy dni później (w piątek, 5 maja) syreny alarmowe wyły w Czarkowie i Kurzej Górze (gmina Kościan) stawiając na nogi 40 strażaków i połowę mieszkańców każdej ze wsi. W Czarkowie, około godz. 21.30 w ogniu stanęło 500 balotów słomy jęczmiennej RSP Pianowo. A w Kurzej Górze tuż po godz. 23 płonęło 15 balotów słomy mieszanej i 3 tony żytniej. Straty oszacowano na tysiąc złotych. Już w poniedziałek, 8 maja, tuż przed dwudziestą strażacy na sygnale pędzili do Kopaszewa (gmina Krzywiń). Tam ogień trawił 120 ton pszennej słomy o wartości 10 tysięcy złotych. Około 70 ton słomy udało się oddzielić od ognia i uratować. Sześć godzin później podpalacz znów zaatakował w Czarkowie. Tym razem spłonęło 150 balotów słomy pszennej. Nic nie udało się uratować. W środę, 10 maja, kilka minut po północy podpalacz wzniecił ogień w Kawczynie (gmina Kościan). Akcja gaśnicza trwała do 6.25. Spłonęło 300 ton słomy ułożonej na powierzchni 600 metrów kwadratowych. Straty oszacowano na 25 tysięcy złotych.
- Podpalacz, to człowiek chory. Nagle nachodzi go myśl o podpaleniu, bierze zapałki, czy zapalniczkę i szuka czegoś, co mógłby podpalić. Na razie wybiera stogi i to raczej oddalone od zabudowań. Nie wiemy jednak, co najdzie go później – mówi Ziegler.
- Mamy parę śladów, które mogą pozwolić na identyfikację, ale liczymy wciąż na pomoc świadków. Apelujemy do mieszkańców wsi, by informowali nas o osobach kręcących się przy stogach. Jeśli ktoś zauważy samochód, prosimy o spisanie numerów rejestracyjnych. Każde doniesienie będziemy sprawdzać. Każdego podejrzanego kontrolować – informuje Przemysław Mieloch, rzecznik prasowy kościańskiej komendy policji.
Policja uruchomiła ostatnio dodatkowe patrole do strzeżenia zagrożonych pożarem wsi. Czy grozi nam konieczność powoływania obywatelskich nocnych straży? W latach dziewięćdziesiątych ubiegłego wieku strażacy podejrzewali działania podpalacza na terenie gminy Czempiń. Pożary jednak skończyły się, nikogo wówczas nie oskarżono.
- To może, choć oczywiście nie musi, być ta sama osoba. Nie wiemy kim jest. Może być kobietą, mężczyzną, nastolatkiem, albo osobą w podeszłym wieku. To może nawet być ktoś związany ze strażą pożarną. Zdarzały się i takie przypadki. Zdarza się, że podpalacz odczuwa satysfakcję seksualną na widok ognia. Choroba może się nasilić, ale również nagle jego stan może się ustabilizować i na kilka miesięcy, a nawet lat, może zaprzestać działalności. Tak, czy owak, musimy być czujni – apeluje Ziegler. (Al)
GK nr 20/2006