Magazyn koscian.net
2007-06-12 14:36:06W przedszkolach ścisk
W kościańskich przedszkolach zabrakło miejsc dla 34 dzieci.
- Chciałbym uspokoić. Nabór, rekrutacja nie są zakończone. Dzieci, które we wstępnej rekrutacji nie znalazły miejsc, a spełniają wymogi będą przyjęte – deklaruje burmistrz Michał Jurga. Czy cztery przedszkola dla 25 tysięcznego miasta to nie za mało?
W 2003 roku zlikwidowano przedszkole przy ulicy Nacławskiej, potem filię przedszkolną przy Placu Wolności. Za każdym razem argumentem był niż demograficzny i wysokie koszty utrzymania słabo obłożonych placówek. Teraz burmistrz Jurga głowi się nad tym, gdzie zmieścić dodatkową grupę przedszkolną.
- Zacząłbym od tego, że należy się cieszyć, że nas nie ubywa, że dzieci rodzi się więcej – mówi burmistrz, ale radość to też problem dla gminy.
Do przedszkoli przyjęto 667 dzieci. Przedszkole numer jeden przyjęło o siedmioro więcej niż w ubiegłym roku szkolnym i utworzyło dodatkową grupę przedszkolną. Dwójka utrzymała stan z ubiegłego roku, a samorządowe przedszkola numer trzy i cztery w Kościanie i mają mieć w nowym roku szkolnym pod swoją opieką mniej maluchów, niż w obecnym roku. Do trójki przyjęto 125 (o osiem mniej) a do czwórki 169 (o 16 mniej). Miejsc zabrakło dla 34 dzieci. Dlaczego? Bo coraz więcej rodziców decyduje się oddać malucha do przedszkola, bo dzieci jest trochę więcej, i bo władze miasta chcą by w grupach przedszkolnych było 25 dzieci, czyli tyle ile maksymalnie zaleca Kuratorium Oświaty. W kończącym się właśnie roku przedszkolnym zdarzało się, że w jednej grupie ,,upchniętych’’ było nawet 34 maluchów.
- Jestem obrońcą przedszkoli. Chcę w zgodzie z prawem zagwarantować maluchom optymalne warunki – deklaruje burmistrz Jurga.
I jest z tym niemały kłopot. Burmistrz zapowiada, że dla wszystkich dzieci znajdzie się miejsce w kościańskich przedszkolach., Rozważa utworzenie dodatkowego oddziału (grupy) przedszkolnego, ale nie wiadomo gdzie. Przedszkola pękają w szwach. W jedynce dodatkową grupę już utworzono. Dzieci na pięć godzin będą przychodzić do przedszkola w południe, po wyjściu wcześniejszej grupy. Gdyby nie ten zabieg, bez przedszkola zostałoby nie trzydzieścioro czworo, a blisko sześćdziesięcioro maluchów.
- To nie boom demograficzny. To lekka poprawa, ale nie aż taka, abyśmy musieli przystąpić do budowy nowego przedszkola – wyjaśnia włodarz.
Jedną z metod poprawy sytuacji mogłoby być – zdaniem urzędników - otwarcie specjalnego oddziału przedszkolnego, dla dzieci wymagających specjalnej opieki. Nie wiadomo jednak, czy rodzice tych dzieci, chcieliby zrezygnować z integracji swoich maluchów ze zdrowymi rówieśnikami. Burmistrz wskazując na pozytywny trend ostatnich lat podkreśla, że coraz więcej niepracujących matek posyła do przedszkoli swe pociechy.
- To świadczy o poprawie warunków życia. Rodziny stać na posłanie dzieci do przedszkoli nawet wtedy, gdy matki nie pracują – mówi burmistrz.
A do przedszkoli posyłanych jest coraz więcej naprawdę malutkich dzieci. Sporo z odrzuconych w pierwszej, jak numeruje burmistrz, weryfikacji dzieci, to maluchy, które 1 wrześnie nie będą miały skończonych trzech lat. Do jednego z przedszkoli zgłoszono nawet półtorarocznego maluszka. O odtworzeniu żłobka za pieniądze gminy, nie ma na razie mowy. Miasto na utrzymanie czterech przedszkoli rocznie wydaje blisko dwa miliony sześćset tysięcy złotych. Państwo nie dokłada do tego ani grosza. (Al)
GK 24/2007