Magazyn koscian.net
2003-04-24 15:47:31Wakacje na rurze...
- Jeden to już trafił na maskę i mało co by go nie rozjechali - mówi Sebastian Blimel. Przeganiani z placów i boisk kościańscy rolkarze i deskorolkarze jeżdżą między samochodami na ulicach. - Chcemy mieć skate park, ale nikt nas nie słucha - mówią.
(GK nr 180 z 24.07.2002)
- Na boisku ,,jedynki’’ zbudowaliśmy sobie z drewnianych palet i krawężników mini park do jazdy, ale nam go rozwalono. Nie wiemy kto - mówi Marcin Jankowski.
- A na osiedlu Konstytucji to nas gonili z pałkami - dodaje Sebastian Blimel.
Deskorolkarze i rolkarze ćwiczą na balustradach przy osiedlowych trawnikach. Są utrapieniem Kościańskiej Spółdzielni Mieszkaniowej, która ze zgrozą ogląda poniszczone sprzęty. Obtarli piękne ławki przy bibliotece. Niszczą je i w innych miejscach. Są utrapieniem dla kierowców i policjantów.
- Cóż robić. Skradamy się w miejsca, w których nie wolno nam być i jeździmy, aż znów nas nie przegonią. Nie byłoby tego, gdyby w Kościanie był skate park - mówi Marcin Jankowski.
- Podstawa, to nie mieć przy sobie legitymacji - instruuje inny deskorolkarz. - Podaje się potem policjantom nieprawdziwe imię, nazwisko i adres. Spisują i koniec. Trzeba uważać, żeby znów na nich nie wpaść.
Jak tłumaczą chłopcy, na skate park trzeba placu wielkości osiedlowego boiska do piłki nożnej. Park powinien być wyłożony asfaltem lub betonowymi płytami. Powinny tam być rurki do ,,grindowania’’ czyli ślizgania się spodem deski, funbock, czyli piramidka, schody z poręczami po obu stronach, beng, czyli podjazd i rurki na różnych wysokościach. Z prośbą o budowę skate parku już na początku 1999 roku młodzież napisała do burmistrza Kościana. Jesienią 1999 roku miasto kupiło okazyjnie dwie metalowe rampy. Stanęły na osiedlu Piastowskim i przy Szkole Podstawowej nr 4. W ubiegłym roku na prośbę mieszkańców rampę z osiedla Piastowskiego przeniesiono za Szkołę Podstawową nr 1. Obie stoją teraz samotnie i nikt na nich nie jeździ.
- Dzieci bawią się na nich w gonito - mówi Marcin. - Nikt nie chciał ramp. Chcieliśmy skate park. To co innego. Na rampach to jeżdżą zawodowcy, a nie my. Tam trzeba mieć znacznie większe umiejętności, żeby sobie trochę pofantazjować.
W listopadzie 2001 roku rolkarze i miłośnicy deskorolek napisali kolejny list do burmistrza. Podpisy pod nim zbierali w kościańskich szkołach i wśród dorosłych. Jak twierdzą, ich prośbę o budowę skate parku poparło około 2 tysięcy osób. Listy jednak burmistrzowi nie przekazali.
- Chłopaki byli w urzędzie, ale ich nie wpuszczono do burmistrza i więcej nie poszli - tłumaczy Marcin.
- Wiem, że trzech chłopców przychodziło do Piotra Wrześniewskiego w sprawie skate parku, ale nie ma to żadnego odzwierciedlenia na piśmie - potwierdza Krzysztof Wojtkowiak, rzecznik prasowy burmistrza.
W tegorocznym budżecie nie przewidzino budowy skate parku. Jak stwierdza Wojtkowiak, byłaby to bardzo kosztowna inwestycja. Zdaniem deskorolkarzy ofiarowane im rampy są nie tylko mało użyteczne, ale i coraz bardziej niebezpieczne.
- W tamtym roku, dwa dni przed Wielkanocą, poszedłem na rampę po szkole, tę koło czwórki. Zahaczyłem tam o szparę i złamałem nogę w dwóch miejscach. Osiem tygodni miałem gips. Teraz rodzice nie pozwalają mi jeździć. Nie mam deskorolki. - mówi Dawid Galusik.
Pozostaje jezdnia.
- Aż się ktoś zabije i wtedy będzie krzyk - stwierdza któryś z chłopców. - W Lesznie napisali list do władz, podpisali się i teraz mają dwa parki, a u nas nic. Basenu też nie ma. Trzeba chyba siedzieć cały dzień na tych barierkach... - narzeka.
Rozmówcy gazety najchętniej jeżdżą na deskach na ulicy Nacławskiej. Tak długo, aż nie staną tu policjanci z drogówki, a czasem stoją. Jak donoszą chłopcy, zdarzają się kierowcy, którzy specjalnie podjeżdzają blisko nich, aby ich przestraszyć. Czasem trąbią przy tym, czasem przejeżdżają bardzo blisko deskorolkarza. Bywa bardzo niebezpiecznie.
Na rolki wychodzi się latem dopiero około siódmej wieczorem. W dzień jest za gorąco, a i na drogach większy ruch. Na utrzymanie się na desce trzeba jednego lub dwóch dni nauki. Potem, to już lata pracy. Mistrzowie ćwiczą po siedem, osiem lat. Chłopcy zrezygnować z jeżdżenia nie zamierzają. Tomasz Mocek z dumą stwierdza, że właśnie wczoraj minęła trzecia rocznica, jak kupił swą pierwszą deskorolkę.
- Mało kto zdaje sobie sprawę z tego, że na rolkach można
zarobić. Jak się pojedzie na mistrzostwa, wygra się, to potem często zjawiają się sponsorzy i płacą za to, by jeździć na ich sprzęcie. Zarabia się na reklamach i w filmach. Przede wszystkim to jest to niezła jazda. Jedni wybierają szachy, inni rower, a ja wolę rolki. Cały czas uczę się czegoś nowego - mówi Marcin Jankowski.
Czy autorzy prośby do burmistrza z 1999 roku jeżdżą dziś jeszcze na rolkach, nie wiemy. Pod listem wówczas podpisały 532 osoby z z Kościana, Czempinia, Śmigla, Bucza, Białcza Nowego, Świńca i innych miejscowości. Pod listą z 2001 roku podpisało się ponoć dwa tysiące młodych ludzi. Deklarują, że przekażą listę burmistrzowi w najbliższych dniach. Gdyby wszyscy wyjechali na ulice miasta, mogliby je zakorkować. Każdego dnia na ulicach narażają życie. Niszczą ławki i balustrady. Może taniej byłoby zbudować im skate park? Na pewno byłoby bezpieczniej. (Al)