Magazyn koscian.net
15 maja 2012Wandale w defensywie?
Ktoś niszczy w Kościanie ławkę, drzewa, krzewy, kwiaty, elewacje budynków lub cokolwiek innego – zawiadomisz Straż Miejską lub Policję i masz szansę na nagrodę. Zarządzenie burmistrza o gratyfikacji za wskazanie wandala nadal obowiązuje
Ponad dwa lata temu zjechały się do Kościana ekipy telewizyjne, dziennikarze prasowi i radiowi z redakcji ogólnopolskich, wielkopolskich i regionalnych, bo burmistrz Kościana zadeklarował, że nagrodzi każdego, kto wskaże wandala. Informator otrzymać miał bezpłatny karnet na krytą pływalnię. Jeśli dzięki zawiadomieniu mieszkańca udałoby się wyegzekwować od wandala odszkodowanie za zniszczone mienie znacznej wartości, to możliwe miało być przyznanie dodatkowo nagrody pieniężnej w wysokości do tysiąca złotych. Minęły ponad dwa lata i...
- Nie było zgłoszeń - wyjaśnia Maciej Kasprzak, wiceburmistrz Kościana. - Ale nie spodziewaliśmy się, że będzie ich dużo. Zanim burmistrz wprowadził zarządzenie sprawdziliśmy, jak sprawdziły się podobne akcje w innych miastach. W Częstochowie – dużym przecież mieście – było podobnie jak u nas. Nikt raczej nie dzwonił. Odnotowano jedno, dwa zgłoszenia w roku. Nam chodziło bardziej o to, by kontrowersyjnym pomysłem zwrócić uwagę na problem. I to się udało. Informacje o tym przewinęły się przez wszystkie media.
Na mediach się skończyło. Burmistrz nie przyznał ani jednej nagrody. Ani Straż Miejska, ani Policja nie odnotowały przypadku zawiadomienia o akcie wandalizmu, dzięki któremu udałoby się schwytać sprawcę.
- Trudno mi w to uwierzyć, że naprawdę nikt nic nie widzi. Niszczone są ławki, na które wychodzą dziesiątki okien – stwierdza wiceburmistrz Maciej Kasprzak. - Mamy jednak, ze względu na historię, niechęć do zawiadamiania policji czy innych służb. W Holandii, Niemczech nikt nawet przez moment się nie zawaha przed wykonaniem takiego telefonu. Niszczenie wspólnego mienia jest bowiem postrzegane jak działanie przeciwko społeczności. A zatem społecznie pożądane jest karanie go i mu przeciwdziałanie.
Skala problemów związanych z wandalizmem jest jednak – jak zauważa wiceburmistrz – coraz mniejsza. Z roku na rok zdarzeń jest mniej. W ubiegłym roku odnotowano zniszczenie czterech ławek, dziesięciu drzew, około dwudziestu-trzydziestu krzewów i stu kwiatów. Z powodu wandali wymienić trzeba było też około dziesięciu znaków drogowych w mieście.
- Zdajemy sobie sprawę z tego, że w innych miastach wandalizm bywa znacznie bardziej widoczny, ale każde bezsensowne zniszczenie denerwuje – stwierdza włodarz. -Tak po prostu. Charakterystyczne jednak jest to, że do aktów wandalizmu najczęściej dochodzi w miejscach, które już wcześniej zostały zdewastowane. Tak jakby one prowokowały do niewłaściwych zachowań. Przestrzenie zadbane i uporządkowane znacznie rzadziej są przedmiotem tego typu zdarzeń. Jako społeczność cywilizujemy się.
Od 2007 roku – kiedy to każde gospodarstwo domowe zobligowane zostało do podpisania umowy z odbiorcą śmieci - w mieście nie ma problemów z dzikimi wysypiskami. Skończyło się permanentne podrzucanie śmieci do parku, miejskich koszy i opuszczonych budynków. Władze miasta jednak wandalizmem nazywają też zaśmiecanie miasta psimi odchodami.
- I tu też wiele zmienia się na plus – stwierdza wiceburmistrz. - Akcje informacyjne, pojemniki ze sprzętem do sprzątania i mandaty dały do myślenia. Coraz więcej osób sprząta po swoim pupilu. Powoli wstyd już po psie nie posprzątać. Najtrudniej, paradoksalnie, przekonać do sprzątania starszych mieszkańców miasta.
Do najbrzydszych i najbardziej zdewastowanych miejsc w Kościanie cięgle należy dworzec PKP. Brzydko prezentuje się odcinek Kanału Obry między ul. Kościuszki i Mostem Żelaznym. Wandale sporo swoich śladów zostawili za wybudowaną kilka lat temu salą przy Zespole Szkół nr 2 i ostatnimi czasy pod ocieplonym dopiero co budynkiem Zespołu Szkół nr 3. Dworzec ciągle czeka na remont, sala przy dwójce lada miesiąc ma być ocieplona i uporządkowany zostanie teren wokół niej, a przy trójce planowane jest przestawienie systemu monitoringu. Wandal, niestety, zazwyczaj ciągle nie ma twarzy i nie płaci, za dokonane zniszczenia.
- Problem można rozwiązać jedynie poprzez budowę szerokiej koalicji, której najważniejszym ogniwem są mieszkańcy – mówił dwa lata temu burmistrz Michał Jurga. - Pomysł gratyfikowania za okazaną pomoc jest dyskusyjny, a szeroka dyskusja to pierwszy krok w kierunku zbudowania wokół tego problemu porozumienia władz, policji i mieszkańców. Tylko taka koalicja może się z nim uporać.
Mieszkańcy nie informują o tym, że ktoś niszczy, ani kto zniszczył, ale bardzo skrupulatnie przekazują informacje, że jest zniszczone - domagając się naprawy. Tego typu telefonów miejskie służby odnotowują bardzo dużo.
- I za nie dziękujemy! Nie jesteśmy w stanie być wszędzie, dzięki pomocy mieszkańców możemy reagować szybko – stwierdza Kasprzak. - Nieporządek się utrwala i powoduje coraz większą tolerancję dla kolejnych zniszczeń. Wolimy utrwalać porządek i przyzwyczajać, i siebie, i mieszkańców do tego, że wokół nas jest ładnie i czysto. Porządkowane są kolejne ulice, chodniki, zaułki. Zmienia się zdewastowany park miejski. Aby był piękny, musi być otoczony stałą troską. Jak już ktoś rzuci papierek, to musi być szybko uprzątnięty. Jeśli ktoś coś zniszczy, musi być szybko naprawione. I musimy zdać sobie sprawę z tego, że wszyscy jesteśmy za to odpowiedzialni.
Zarządzenie burmistrza, choć martwe, wciąż obowiązuje. (Al)
19/2012 9.05.2012
Zgłaszasz poniższy komentarz:
I BARDZO DOBRZE