Magazyn koscian.net
07 maja 2014Watykan bez tajemnic
- To najpiękniejszy prezent na dziesięciolecie, jaki mogliśmy sobie wymarzyć – mówi Robert Zaborski, założyciel i prezes zarządu Stowarzyszenie Oliwskie Słoneczko w Lubiniu. W kwietniu członkowie organizacji spotkali się z papieżem Franciszkiem. W Watykanie zwiedzili miejsce niedostępne dla pielgrzymów
Telefon z Watykanu
Dla członków Stowarzyszenia Oliwskie Słoneczko w Lubiniu spotkanie z papieżem Franciszkiem było czymś ze sfery marzeń. Pod koniec ubiegłego roku powiedzieli sobie „spróbujemy”.
- Pomyślałem, że wkrótce przypada dziesięciolecie naszej działalności. Na co dzień zajmujemy się ludźmi, a papież Franciszek imponuje nam swoim podejściem do nich – mówi Robert Zaborski, prezes zarządu Stowarzyszenie Oliwskie Słoneczko. - Naszym marzeniem było dostać się chociaż na audiencję.
Stowarzyszenie wysłało list do sekcji polskiej w Watykanie. Dokładnie opisało w nim swoją działalność. Już po miesiącu zadzwonił telefon u prezesa organizacji. Wyświetlił się na nim włoski numer. Z Robertem Zaborskim skontaktował się jałmużnik papieski arcybiskup Konrad Krajewski. Poinformował, że członkowie stowarzyszenia mają duże szanse na spotkanie z papieżem.
- Byliśmy zachwyceni. Arcybiskup zapoznał się z naszą działalność. Wypowiadał się o niej w samych superlatywach – wyjaśnia szef Stowarzyszenia Oliwskie Słoneczko. - Nie spodziewaliśmy się, że nasza prośba zostanie tak szybko spełniona. Poproszono nas o zaproponowanie terminu. Bez zastanowienia podaliśmy 2. kwietnia 2014 roku. Dopiero później dotarło do nas, jak ważna to data. Przecież to rocznica śmierci Jana Pawła II.
Bezcenny śmiech papieża
Do Rzymu pojechała sześcioosobowa delegacja lubińskiego Stowarzyszenia Oliwskie Słoneczko. Tworzyli ją: Robert Zaborski, Anna Marszewska, Piotr Serdiuk, Dariusz Waszak, Witold Szajek i Karol Klupś. Celem wyjazdu był udział w Audiencji Generalnej na Placu Świętego Piotra.
W środowy poranek stanęli u bram Watykanu. Na audiencję czekała spora grupa osób.
- Wszyscy trzymali w rękach wejściówki. My mieliśmy list – wspomina Zaborski. - Wpuszczano nas coraz dalej i dalej. Trafiliśmy do sektora specjalnego. W końcu nas rozdzielono. Niestety, możliwość bezpośredniego spotkania z papieżem miała tylko jedna osoba. Stanąłem w sektorze po jego prawej stronie wśród dyplomatów z Hiszpanii, Filipin, Chile i Meksyku. Byłem tam jedynym Polakiem. Pozostali członkowie delegacji zostali skierowani na lewą stronę.
Papieża wjeżdżającego na Plac Świętego Piotra witał wiwatujący tłum. Wszystkim udzieliła się radosna atmosfera spotkania. Szczególne powody do zadowolenia miał Robert Zaborski. To jemu papież Franciszek poświęcił najwięcej czasu.
- Przygotowaliśmy dla papieża kilka prezentów. Nasza maskotka – żółty miś – wywołała na jego twarzy ogromny uśmiech. Przekazałem mu także piernikową mitrę i piuskę. Mówiłem o działalności naszego stowarzyszenia – relacjonuje swoje spotkanie z głową kościoła Robert Zaborski. - Gdy papież chciał już odejść otwarłem kartonik z piuską, którą kupiliśmy w sklepie dla duchownych w pobliżu Watykanu i powiedziałem „Chwileczkę, Ojcze Święty”. Zatrzymał się i przymierzył ją. Po czym po włosku powiedział „za mała”. Rozbawił wszystkich, gdy zdjął swoje nakrycie głowy i ubrał przyniesioną przeze mnie piuskę. Przyklepał ją, po czym ściągną i włożył z powrotem do kartonika.
Piuska została przywieziona do Lubinia. Trafiła do specjalnej gabloty wraz z papieskim różańcem.
Dzień pełen wrażeń
Kolejny dzień pobytu w Rzymie dla członków Stowarzyszenia Oliwskie Słoneczko nie miał już obfitować w takie przeżycia, jak podczas papieskiej audiencji. Mieli spotkać się tylko z księdzem prałatem Pawłem Ptasznikiem. Chcieli mu podziękować za pomoc w organizacji pobytu w Rzymie.
- Ku naszemu zaskoczeniu czekała na nas Gwardia Papieska. Przeszliśmy przez bramy i znaleźliśmy się na tyłach Watykanu, gdzie pielgrzymi nie mają wstępu – wspomina szef lubińskiego stowarzyszenia. - Byliśmy na słynnym trzecim piętrze pałącu, gdzie urzędował Jan Paweł II. Wsiedliśmy do drewnianej widny, która jeszcze sześćdziesiąt lat temu była napędzana wodą. Wyprowadzono nas na taras. U stóp mieliśmy cały Plac Świętego Piotra.
Delegacja z Lubinia była w budynku, z którego okna papież Jan Paweł II po raz ostatni przemówił do pielgrzymów. Zwiedzili Kaplicę Sykstyńską. Stali o krok od komina, który używany jest przy oznajmianiu światu o śmierci i wyborze papieży. Szli po schodach, którymi głowy kościoła prowadzone są na wieczny spoczynek.
- Robiłem już w życiu różne rzeczy. Naprawdę trudno mnie zaskoczyć, ale tego dnia nogi mi się ugięły – zdradza Zaborski. - Byliśmy w miejscach niedostępnych dla zwykłych ludzi. Tego nie da się zapomnieć. (h)
Gazeta Kościańska 17/2014
Zgłaszasz poniższy komentarz:
No pięknie,tylko pozazdroscić:-)wspaniale