Magazyn koscian.net
12 listopada 2013Ważniejszy pacjent, czy procedury?
Lekarz odmówił mi udzielenia pomocy. A gdybym zemdlał i upadł w drodze do domu? - takie pytanie stawia Karol M. z Kościana. W październikowy weekend mimo wysokiej gorączki i silnych dolegliwości bólowych został odesłany z kwitkiem z kościańskiego szpitala
Karol M. od kilku lat jest pod opieką urologa. W tym roku w jednym z poznańskich szpitali przeszedł trzy zabiegi chirurgiczne. 10 października podczas wizyty kontrolnej u lekarza otrzymał kolejne skierowanie do szpitala. Dzień później zaczął odczuwać dolegliwości bólowe.
- To był piątek. Miałem jeszcze leki. Brałem je zgodnie z zaleceniami lekarza – mówi pan Karol. - W sobotę poczułem się gorzej. Odczuwałem pieczenie w nerkach, wymiotowałem, miałem wysoką temperaturę i krwiomocz. Lekarz prowadzący polecił mi, żebym w przypadku wystąpienia takich objawów udał się do szpitala. O godzinie 19 zjawiłem się w Szpitalnym Oddziale Ratunkowym w kościańskim szpitalu.
Mieszkaniec Kościana do szpitala dotarł pieszo. Zabrał ze sobą dokumentację medyczną dotyczącą zabiegów, które przeszedł w ostatnim czasie, skierowanie do szpitala i listę przyjmowanych leków.
- Lekarz, który pełnił tego dnia dyżur rozmawiał ze mną w korytarzu. Nie przeprowadził wywiadu. Nawet nie spojrzał w dokumentację. Nie interesowało go, że mam aktualne skierowanie do szpitala. Stwierdził, że mam jechać do Racotu, gdzie udzielana jest nocna pomoc lekarska i wrócić ze skierowaniem – relacjonuje zdarzenie pan Karol. - Emocje mnie poniosły. Zażądałem od lekarza, żeby na piśmie stwierdził, że odmawia mi udzielenia pomocy. Nie zgodził się.
Mieszkaniec Kościana z prawie 40-stopniową temperaturą opuścił szpital. Pokonanie odcinka ze szpitala do domu przy ul. Surzyńskiego zajęło mu prawie godzinę. Ma kłopoty z poruszaniem się. Ma orzeczenie o niepełnosprawności w stopniu znacznym.
W domu zażył leki na zbicie temperatury. W niedzielę zadzwonił pod numer alarmowy. Dyspozytorka nie zdecydowała się wysłać na miejsce karetki. Podała numer do przychodni w Racocie, która ma podpisany kontrakt z Narodowym Funduszem Zdrowia na udzielania nocnej i świątecznej pomocy medycznej. Zadzwonił. Ze względu na ilość wezwań lekarz przyjechał na wizytę domową w godzinach popołudniowych.
- Zbadał mnie, przejrzał dokumentację i stwierdził, że jedziemy do szpitala – wspomina pan Karol. - Obawiałem się, że trafię na tego samego lekarza, co dzień wcześniej.
Lekarz, który odmówił mu udzielenia pomocy właśnie kończył dyżur. Trafił pod opiekę innego. Po podaniu leków został odwieziony do domu.
- A gdybym zemdlał i upadł w drodze do domu? - pyta pan Karol. - Wiem, że szpitale są w ciężkiej sytuacji, że są problemy kadrowe, ale lekarz nie miał prawa potraktować mnie w ten sposób. Gdzie etyka lekarska? Po tym zdarzeniu byłem na wizycie u urologa. Stwierdził, że było to zagrożenie dla mojego życia.
Karol M. udał się do dyrekcji szpitala. Zdarzenie zrelacjonował dyrektorowi do spraw lecznictwa. Poprosił o wyjaśnienie sytuacji.
- Zgodnie z naszą polityką jakości każda skarga pacjenta jest przez nas rozpatrywana. Jeżeli jest zasadna wdrażamy program naprawczy – wyjaśnia Michał Szuber, dyrektora ds. lecznictwa Samodzielnego Zespołu Opieki Zdrowotnej w Kościanie. - Taka sytuacja miała miejsce. Nikt nie poniósł konsekwencji zdrowotnych. Rozmawiałem z lekarzem, który pełnił tego dnia dyżur. Rzeczywiście nie przeanalizował on dogłębnie dokumentacji medycznej pacjenta. Został pouczony. Zapewnił, że taka sytuacja więcej się nie powtórzy.
Po rozmowie z dyrektorem lekarz na jakiś czas został odsunięty od pełnienia dyżurów w Szpitalnym Oddziale Ratunkowym.
- Nie uciekamy od pacjentów. Winne są rozwiązania systemowe, z których ludzie często nie zdają sobie sprawy. Najlepszym rozwiązaniem byłoby, gdyby pomoc wieczorowa funkcjonowała w obrębie szpitala. Można by wtedy uniknąć nieporozumień – dodaje dyrektor Szuber. - Niestety Narodowy Fundusz Zdrowia nie wybrał naszej oferty. Będziemy pracować nad tym, żeby w kolejnych latach podpisać kontrakt na świadczenie nocnej i świątecznej opieki medycznej.
23 października br. Karol M. złożył w szpitalu pisemną skargę. Od lekarza pełniącego dyżur domaga się przeprosin na piśmie. Czeka na odpowiedź. W grudni br. ponownie będzie operowany. (h)
45/2013
Zgłaszasz poniższy komentarz:
masakra, nie dziwota, że nie wybrano oferty szpitala kosciańskiego do dopełnienia jako wieczorynki, skoro taka się tam dzieje. Lekarz powinien byc surowom ukarany