Magazyn koscian.net
2004-07-21 09:51:23Wideo prawdy

Zdaniem burmistrza Czeminia przewodniczacy Rady Miejskiej Bronisław Ratajczak dopuścił się przestępstwa wprowadzając zmianę w protokole z obrad Rady. - Ja żadnego protokołu nie fałszowałem - mówił na sesji Ratajczak. Radny Włodzimierz Habernik nawoływał przewodniczącego, by podał się do dymisji
- Nie chciałam wchodzić w kompetencje przewodniczącego, więc czekałam na pytania, ale ich nie otrzymałam. Wystosowałam nawet list z pytaniem w tej sprawie, ale jak się okazało wcześniej pan przewodniczący przyjął na mnie skargę pana Kunca. Skargę do wiadomości otrzymał wojewoda, ale ja nie. Pan Kunc powołuje się na protokół z sesji, w którym napisano, że zwrócił się z pytaniami do mnie. Jak się okazało, przewodniczący tuż przed sesją prosił o zmianę protokołu bo inaczej go nie podpisze. Protokół zmieniono - opowiada ,,GK’’ burmistrz Dorota Lew.
- Panie przewodniczący, ingerencja w protokół z sesji, to wie pan co to jest? Pan powinien się podać do dymisji. Sam. Pan się podśmiechuje, a to jest przecież zapis urzędowy, który ma odzwierciedlać przebieg sesji. Pan popełnił przestępstwo. Pan powinien (...) powiedzieć: tak zrobiłem błąd, podaję się do dymisji. Wnioskuję, aby wyjaśnić sprawę. Zobaczyć, jak było. Czy jest bezczynność pani burmistrz, czy bezczynność przewodniczącego.
- Ja żadnych dokumentów nie fałszowałem - ripostował przewodniczący Bolesław Ratajczak. - Jeśli stwierdzam, że protokół jest zgodny z przebiegiem obrad według mojej oceny, wtedy taki protokół podpisuję. A protokół jest dokumentem dopiero wtedy, kiedy jest podpisany i przez Radę Miejską przyjęty. (...) Według mojej oceny ten zapis, który jest w protokle, jest zgody z przebiegiem sesji. Protokołu nie sfałszowałem. Kazałem tylko nanieść pani Żurek małą poprawkę.
- Dla mnie wystarczyłby mały dyktafon. Kaseta kosztuje bardzo małe grosze - wywodził. Jak tłumaczył, przed głosowaniem nad protokołem konsultował go z Romanem Kuncem, który potwierdził, że pytał burmistrza Dorotę Lew.
Burmistrz Dorota Lew przypomniała, że jeśli są wątpliwości, statut nakazuje przesłuchanie protokolanta i odsłuchanie nagrań audiowizulanych.
- Boicie się państwo prawdy? Bo ja nie - powiedziała.
Radny Sankiewicz próbował podważyć wiarygodność kasety. Domagał się odrzucenia wniosku o jej oglądanie. Jego zdaniem na taśmach znajdują się sprawy, które nie mają miejsca na sesji, na przykład zdjęcia weselne.
- Wszyscy byliśmy na sesji. Pan Roman powołał się na przewodniczącego Rady, że ten ma przekazać pytania pani burmistrz. Nie róbmy się dziećmi. Było tak - nawoływał radny Stanisław Owsianny. - Odsłuchajmy ten kawałeczek... - proponował.
- Przecież pani burmistrz ma teraz jedną jedyną, szansę bronić honoru i godności swego urzędu - przekonywał. - Burmistrz będzie zmuszony złożyć skargę na Radę Miejską - zapowiedział.
Wreszcie przewodniczący dał prawo głosu i Romanowi Kuncowi,
który zauważył, że kaseta jego zdaniem nie jest dowodem.
- Przepraszam mieszkańców za taką sytuację, bo na to szkoda pieniędzy podatnika. Pytanie było bardzo proste, bardzo krótkie i bardzo zwięzłe, i do dzisiejszego dnia nie otrzymałem odpowiedzi - powiedział i zasugerował, że ktoś chce by sprawa rozeszła się po kościach. Historyczne pytanie o radnego Hirowskiego i jego syna tym razem przedstawił tak:
- Mam pytanie do pani burmistrz i za pomocą słów pana przewodniczącego kieruję takie pytanie... Ja odnoszę wrażenie, że tak było.