Historia
20 stycznia 2021Wielka woda sprzed dekady
Ostatni alarm powodziowy ogłoszono w Kościanie w grudniu 2010 roku. Kulminacyjna fala przeszła przez miasto 20 stycznia 2011. Lustro wody sięgało wówczas 250 cm. Dzięki pracy wielu osób wodę utrzymano w korycie.
Groźba licznych podtopień i lokalnych powodzi pojawiła się w Wielkopolsce w grudniu 2010 roku. Wojewoda ogłosił wówczas alarm powodziowy dla Poznania i 41 gmin województwa. W kolejnych dziesięciu wprowadzono stan pogotowia. Choć nie było na tej liście gmin powiatu kościańskiego, to mieszkańcy i władze z niepokojem spoglądali na kanał Obry.
Przyczyn upatrywano w intensywnych opadach deszczu jakich doświadczyliśmy w 2010 roku. Roczną normę opadów wynoszącą około 400 milimetrów wody na metr kwadratowy osiągnięto w cztery miesiące.
Po raz pierwszy wysoki poziom wody i wartki nurt zmusił władze Kościana do interwencji w maju, gdy w pobliżu mostu na ul. Marcinkowskiego w dwóch miejscach osunęła się skarpa. Do zabezpieczenia wyrw użyto dwudziestu ton żwiru i pięciuset worków. Poziom wody przekroczył 1,8 metra. Do stanu alarmowego brakowało dwudziestu centymetrów.
Drugi raz interweniowano w grudniu umacniając tysiącem worków z piaskiem skarpę przy moście na ul. Wrocławskiej. Nikt się wówczas nie spodziewał, że przez miasto przepłynie dużo większa woda. Przed świętami Bożego Narodzenia na wodowskazie przy ul. Marcinkowskiego zanotowano 200 cm. Poziom wody osiągnął stan alarmowy.
Preludium
W związku z zagrożeniem powodziowym Miejski Zespół Zarządzania Kryzysowego zdecydował się ograniczyć dostępność do wałów wzdłuż kanału. Miejsca z których mieszkańcy nie powinni korzystać zabezpieczono taśmami i oznakowano. Nie do wszystkich docierała powaga sytuacji. Istniejące zabezpieczenia zostały szybko zniszczone, a zamontowane łańcuchy mające służyć bezpieczeństwu mieszkańców skradzione. Wnioski z tej przykrej nauczki wyciągnięto szybko. W styczniu zamiast taśm i łańcuchów wejścia na tereny zamknięte blokowały płoty i solidne barykady z worków z piaskiem.
Władze Kościana zaczęły przechodzić przyspieszony kurs wiedzy o ciekach wodnych. Jeździły wzdłuż kanałów, rowów i zbiorników, by wiedzieć więcej. Pomocą służył im wójt gminy Kościan, którego wiedza okazała się dla włodarzy miasta niezwykle cenna.
Bezpośrednią przyczyną powodzi, która dotknęła znaczne obszary Polski była gwałtowna odwilż po obfitych opadach śniegu. Do rzek zewsząd spływała woda. Rowy melioracyjne zamieniały się w potoki, tysiące hektarów pól zamieniło się w rozlewiska. Poziom wody w Kościańskim Kanale Obry stale rósł. W styczniu w wielu miejscach woda opuściła koryto. Choć po koniec grudnia zbiornik w Wonieściu miał jeszcze rezerwę obliczaną na 2,76 mln metrów sześciennych i cały czas zbierał nadmiar wody płynącej od strony Gostynia, to ogromne masy wody spływającej z pól za zbiornikiem gwałtownie podnosiły poziom kanału przed Kościanem.
Podstawowym zadaniem jakie stanęło przed Miejskim Zespołem Zarządzania Kryzysowego było utrzymanie wody w korycie. O ile poza miastem woda mogła zalewać łąki i pola, o tyle w Kościanie przelanie się jej przez wały oznaczało podtopienie domostw.
Akcja powodziowa
Stan alarmowy na Kościańskim Kanale Obry utrzymywał się od połowy grudnia. W styczniu został przekroczony. Dwunastego dnia miesiąca po raz pierwszy musiano ułożyć wał chroniący część miasta przed przelaniem się wody. Przy Skwerze Krimpen ułożono 350 worków wypełnionych piętnastoma tonami żwiru. Rotacyjnie przy akcji powodziowej pracowało od tej chwili stu ludzi: z Miejskiego Centrum Zarządzania Kryzysowego, Państwowej Straży Pożarnej, Ochotniczych Straży Pożarnych i Straży Miejskiej.
Kalendarium
12 stycznia 2011 – przy Skwerze Krimpen ułożono 350 worków z piaskiem w miejscu zagrożonym przelaniem się wody. Wzdłuż kanału ustawiono tablice ostrzegawcze, rozwieszono nowe łańcuchy, postawiono barierki. Jedno z przejść dla pieszych odcięto barykadą z 250 worków z piaskiem.
14 stycznia 2011 – spływająca z pól woda zagroziła zalaniem części ul. Śmigielskiej i drogi krajowej nr 5. Wykopano rów odprowadzający wodę, a wzdłuż drogi ułożono 1100 worków z 45 tonami żwiru. Przez dobę pracowała sprowadzona ze Śremu pompa wysokiej wydajności.
16 stycznia 2011– odcięto przejścia dla pieszych w okolicach „mostków”. Ułożono w tym celu 3500 worków z 75 tonami żwiru. Zabezpieczano nieruchomość przy al. Kościuszki wzmacniając skarpę kanału 350 workami z piaskiem. Skierowano ludzi do pomocy przy zabezpieczaniu w całości zalanego Clubu Nenufar.
17 stycznia 2011 – podnoszono wały wzdłuż Bazaru Śródmieście – ułożono 6000 worków ze 100 tonami żwiru. Zabezpieczano najniżej położone nieruchomości przy ul. Kraszewskiego i Berwińskiego. Workami z piaskiem zabezpieczono trafostację oraz część skarpy przy Al. Lipowej.
18 stycznia 2011 – wzmacniano wały przy Bazarze Śródmieście i ulicach Moniuszki i Zacisze. Zużyto 5200 worków z 75 tonami żwiru.
19 stycznia 2011– umacniano wały w okolicach mostów kolejowych na Łazienkach. Zużyto 3000 worków i 70 ton żwiru. Zdemontowano mostek przy al. Lipowej. Uruchomiono całodobowe telefoniczne centrum informacji i rozpoczęto codzienne spotkania burmistrza z mieszkańcami. Odbywały się one późnym wieczorem na targowisku i na ul. Moniuszki. Tego dnia woda osiągnęła najwyższy poziom: 250 cm.
21 stycznia 2011 – odnotowano pierwszy spadek poziomu wody: z 250 na 249 cm
22 stycznia 2011 – kontynuowano umacnianie wałów przy ul. Marcinkowskiego, Moniuszki i w okolicy szpitala.
25 stycznia 2011– naprawiano zniszczone umocnienia wałów przy ul. Moniuszki. O godzinie 10 rozpoczęto kontrolowany zrzut wody z przepełnionego zbiornika Wonieść. Zakładano, że wprowadzona do kanału woda ze zbiornika może podnieść poziom wody w mieście o kilka centymetrów. Tymczasem woda zaczęła nieznacznie opadać.
3 lutego 2011 – odwołano alarm powodziowy. Wodowskaz przy ul. Marcinkowskiego wskazywał 195 cm.
Na zabezpieczanie wałów zużyto: 22.750 worków, 493 tony żwiru. Na akcję wydano 47 tys. zł.
PAWEŁ SAŁACKI
Zdjęcia z archium koscian.net: Bogdan Ludowicz i Piotr Puzyrewicz
Zgłaszasz poniższy komentarz:
Dzięki za przypomnienie. Proszę o więcej tekstów historycznych, nawet z tak bliskiej historii.