Magazyn koscian.net
02 września 2014Wjechał do kadry Polski
To dla mnie przede wszystkim możliwość rozwoju – mówi Marek Landzwojczak ze Starych Oborzysk. Mimo niepełnosprawności od trzech lat uprawia sport. Dostał się do kadry Polski juniorów koszykarzy na wózkach. Reprezentuje kraj podczas mistrzostw Europy w tej dyscyplinie
Nie po drodze ze sportem
Urodził się z przepukliną oponowo-rdzeniową. Porusza się na wózku. W tym roku ukończył liceum ogólnokształcące w Ośrodku Szkolno-Wychowawczym im. Zbigniewa Tylewicza w Poznaniu.
Ze sportem nie zawsze było mu po drodze. W szkole podstawowej i gimnazjum nie uczestniczył w lekcjach wychowania fizycznego. Aktywnością fizyczną była dla niego rehabilitacja. Jeszcze jako gimnazjalista zainteresował się rugby dla niepełnosprawnych. Chciał grać w poznańskiej drużynie. Okazało się jednak, że jest... zbyt sprawny. Większość zawodników rugbystów ma niedowład rąk.
W liceum od lekcji wychowania fizycznego uciec nie mógł. Ćwiczenia były dostosowane do możliwości uczniów. Opierały się głównie na siłowni.
- Praktycznie każdy wuefista w mojej szkole prowadzi koło sportowe. Najbardziej popularna jest koszykówka. Nauczyciel Grzegorz Połczyński naprawdę sporo osiągnął w tej dziedzinie. Był trenerem kadry Polski koszykarzy na wózkach – wyjaśnia Marek Landzwojczak.- Zaprosił mnie na trening.
Wózek do zadań specjalnych
Już na pierwszy treningu usiadł na specjalistycznym wózku o wzmocnionej konstrukcji i wyposażonym w dodatkowe elementy chroniące nogi. Koszt takiego wózka to 10 – 12 tysięcy złotych. Marek miał szczęście. Gra na klubowym wózku zrobionym dla niego na wymiar. W jego zakupie pomogli sponsorzy klubu. Tylko trzy firmy w Polsce produkują wózki na potrzeby koszykarzy.
- Taki wózek jest zdecydowanie bardziej zwrotny od zwykłego. Koła są szerzej rozstawione i przymocowane pod kątem. Wystarczy lekko nimi skręcić i już robi się pół pirueta – zdradza Marek.
Na pierwszych treningach spotykał się tylko z jednym kolegą. Po dwóch miesiącach dołączył trzeci zawodnik. Gdy był w drugiej klasie znaleźli się kolejni chętni do gry w kosza. Rok później drużyna rozbudowała się. Liczy już dziesięć osób, w tym dwie dziewczyny. Koszykarze grają pod szyldem UKS Poznań. Są drużyną juniorską, która podlega pod Polski Związek Koszykówki. Na mecze zespół może już wystawić dwa pełne składy.
- Poznań miał kiedyś najlepszych zawodników. Drużyna, która grała przed nami, kilkakrotnie zdobywała tytuł mistrza Polski. Większość kadry Polski seniorów stanowili zawodnicy z Poznania – mówi dziewiętnastoletni koszykarz. - Niestety teraz nie mamy ligi. Nie wiadomo, jak będzie w tym roku. Być może liga ruszy. Gramy na turniejach organizowanych przez miasta. Nie mamy też drużyn kobiecych i męskich. Znam tylko cztery dziewczyny, które grają na wózkach.
Wbrew pozorom koszykówka na wózkach to sport nie tylko dla osób, które mają trudności z poruszaniem się. Zawodnikami są również osoby, których niepełnosprawność związana jest z górnymi partiami ciała. Tym pierwszym łatwiej jednak przebrnąć przez pierwsze treningi. W drużynie Marka tylko trzy osoby na co dzień poruszają się na wózkach. Pozostałe chodzą.
- Trening to dziesięć kółek po sali, rzuty do kosza i gra na boisku. Ktoś kto nigdy nie jeździł na wózku po takim wysiłku z ledwością będzie mógł ruszyć ramionami - zdradza Marek.
Sport kontaktowy
- Kosz zawieszony jest na wysokości trzech metrów i dwudziestu centymetrów, tak jak w zwykłej koszykówce. Drużyna liczy pięciu zawodników. Mecz podzielony jest na cztery kwarty. Każda trwa dziesięć minut. Na wynik pracuje cały zespół – podkreśla koszykarz.
Stworzenie drużny może jednak przysporzyć sporo kłopotów. Każdy z koszykarzy przed zawodami musi przejść klasyfikację, która określa stopień sprawności fizycznej. Każdy otrzymuje od jednego do pięciu punktów. Im bardziej sprawny tym punktów jest mniej. Łącznie drużyna nie może przekroczyć czternastu punktów.
Tak jak w zwykłej koszykówce, nie bez znaczenie jest wzrost zawodników.
- Jestem niski. Moim zadaniem jest rozegrać piłkę i umożliwić rzut wyższemu zawodnikowi albo objechać obronę i zająć pozycję, która umożliwi mi oddanie rzutu. Z wyższymi zawodnikami nie mam szans. Próba trafienia do kosza kończy się czapą – zdradza zawodnik UKS Poznań. - Najważniejsza w tym sporcie jest szybkość. To moja mocna strona. Można próbować utrzymać przeciwnika z dala od kosza. Wystarczy jednak, że jeden zawodnik się przedrze i cała obrona się sypie.
Faule? Zdarzają się, jak w każdym sporcie zespołowym. Po piątym zawodnik wylatuje z boiska. Faulem jest każde dotknięcie zawodnika w trakcie wykonywania rzutu. Jeżeli sędzia dopatrzy się uderzenia może podyktować dwa rzutu osobiste. Faul może być też elementem taktyki. Tak traktowana jest sytuacja, gdy rozpędzony zawodnik w ataku uderzy w dojeżdżającego do niego obrońcę. Wywrotki? Zdarzają się tak jak faule. Zawodnik z piłką, któremu drogę zajeżdża dwóch obrońców często jest bez szans i ląduje na parkiecie.
W kadrze Polski
- Na meczu gra się zupełnie inaczej niż na treningu. Są kibice, czasem jest komentator, a przeciwnicy próbują nas rozproszyć. Myśli się tylko o tym, żeby zdążyć wrócić do obręczy. Do tego dochodzi jeszcze zmęczenie – mówi zawodnik. - Pierwszy mecz rozegraliśmy w 2012 roku z Koninem. Mocno oberwaliśmy. Gdy spotkaliśmy się w maju tego roku w Lesznie graliśmy już zdecydowanie lepiej. Mieliśmy szansę na zwycięstwo, ale odpuściliśmy w trzeciej kwarcie.
Drużyna na boisku spędza trzy – cztery godziny tygodniowo. Inne zespołu trenują częściej.
W tym roku Polski Związek Koszykówki zdecydował się powołać drużynę koszykarzy na wózkach na mistrzostwa Europy w Saragossie. Kadrę wyłoniono podczas kilku zgrupować. Zawodnicy trenowali codziennie pod okiem trenera kadry Marcina Balcerowskiego. Jest on jednocześnie zawodnikiem seniorem. W 2012 roku grał w reprezentacji Polski podczas Paraolimpiady w Londynie. Mieszkaniec Starych Oborzysk zakwalifikował się do juniorskiej kadry.
Każdy walczy o miejsce
Mistrzostwa Europy rozpoczęły się 1 września br. Reprezentacja Polski do Saragossy wyjechała już 25 sierpnia. Na parkiecie pojawiła się 2 września. Przeciwnikiem polskiej drużyny w meczu otwarcia mistrzostw byli gospodarze.
O tytuł mistrza Europy walczy osiem narodowych reprezentacji. Polacy są w grupie B. Zmierzą się z Niemcami, Włochami i Hiszpanią. W grupie B grają: Wielka Brytania, Turcja, Francja i Izrael.
- Ostatnie zespoły w grupie nie pojadą do domu. Każda drużyna będzie walczyć o miejsce – wyjaśnia reprezentant kadry Polski. - Na pewno nie będzie łatwo. W krajach Europy Zachodniej ten sport jest bardziej popularny niż u nas. Transmitowane są tam paraolimpiady. U nas tylko się o tym wspomina w serwisach sportowych.
Możliwość rozwoju
Dla Marka priorytetem jest wykształcenie. Od września rozpocznie naukę w szkole policealnej o profilu informatycznym. W maju przyszłego roku chce poprawiać maturę. W planach ma studia. Jeżeli treningi i zgrupowania nie będą kolidowały z nauką, z uprawiania sportu nie zrezygnuje.
- Koszykówka to dla mnie przede wszystkim możliwość rozwoju. Zmusza mnie do wysiłku fizycznego. To forma rehabilitacji. Nie ma co zamykać się w domu. Każdemu niepełnosprawnemu radziłbym spróbować swoich sił w sporcie. Nigdy nie wiadomo, jak to się rozwinie - stwierdza dziewiętnastolatek ze Starych Oborzysk. - Koszykarze z Polski grają w zagranicznych klubach. Jeden z seniorów jest gwiazdą w hiszpańskiej drużynie. Nasze reprezentacja była też na ostatniej Paraolimpiadzie.
Młody koszykarz jest podopiecznym Fundacji Balian Sport. Na jego rzecz można przekazywać 1% podatku dochodowego. W rocznym zeznaniu podatkowym wystarczy podać KRS fundacji: 0000069890 z dopiskiem Marek Landzwojczak.
- Dziękuję wszystkim, którzy zdecydowali się mnie wesprzeć – mówi Marek. (h)
Gazeta Kościańska 34/2014
Zgłaszasz poniższy komentarz:
Gratulacje i powodzenia! Dzięki Gazeto, za promowanie Takich postaw.