Włośnica atakuje!

Alarmującą informację o wykryciu włośni kilka dni temu przekazał lekarz weterynarii prowadzący badanie w ubojni w Poninie.

Dr Marceli Nowicki odkrył niebezpiecznego pasożyta w dwóch tuszach z liczącej 94 sztuki partii świń. Zarządzono szczegółową analizę dla ustalenia źródła pochodzenia zakażonych zwierząt. Ten żmudny proces trwał całą noc, ale zakończył się sukcesem. Okazało się, że pochodzą one z hodowli w jednej ze wsi w gminie Kościan.

- To było trudne zadanie, ale sprawnie odszukaliśmy źródło pasożytów. Myślę, że zawdzięczamy to przede wszystkim wprowadzeniu znakowania zwierząt hodowlanych, bo gdyby nie to, źródło zakażenia pozostałoby nieznane, zaś jego skutki mogły być nieobliczalne – uważa Tadeusz Grygier, powiatowy lekarz weterynarii w Kościanie.
Skąd wziął się włosień na fermie? Otóż głównym roznosicielem pasożyta są gryzonie, a zwłaszcza szczury. Ich liczebność stale rośnie. Jeśli nie wydamy im bezwzględnej walki, mogą powodować kolejne straty i szkody. Rolnik, u którego wykryto świnie z włośniem, prowadzi stado z większością trzody pochodzącej spoza gospodarstwa, z zakupu. Posiada też własne dwie maciory, te jednak nie są i nie będą już prośne.
Kościańskie służby weterynaryjne konsekwentnie podjęły wymagane prawem środki zapobiegawcze. Stado w całym gospodarstwie zostało zabezpieczone i oznakowane. Powiatowy lekarz weterynarii wydał też zarządzenie, bezwzględnie zakazujące wyprowadzania zwierząt poza gospodarstwo bez specjalnego zezwolenia. (tj)

Spożycie przez człowieka mięsa skażonego włośniem przynosi niepokojące objawy dopiero po czterech tygodniach. Włośnica (trychinoza) przejawia się początkowo bólami głowy, złym samopoczuciem, wysoką temperaturą ciała (do 40 stopni C), obrzękami powiek i zapaleniem spojówek. Do tego dochodzą bóle stawowe i mięśniowe. Problem w tym, że podane objawy są mało specyficzne i łatwo o pomyłkę z innymi chorobami. Tymczasem zakażenie włośniem może doprowadzić nawet do zgonu. W Polsce w 1974 r. trychinoza przyniosła osiem przypadków śmiertelnych. W Kościanie ostatni przypadek zakażenia włośnicą wystąpił 8 lat temu. Wtedy na szczęście zakończyło się na długotrwałym pobycie i leczeniu chorych na oddziale neurologicznym szpitala neuropsychiatrycznego.