Magazyn koscian.net
2006-08-16 12:12:17Za zabrane dzieciństwo
- Każdy z nas miał dla siebie pół metra kwadratowego posłania na słomie w której pełno było wszy i pluskiew. Siedzieliśmy na niej jak zwierzęta dwa lata. Tego nie da się zapomnieć – mówi Kajetan Tomaszewski z Kościana
Gdy miał sześć lat trafił z rodziną do hitlerowskiego obozu w Konstantynowie Łódzkim. Dziś jest członkiem komitetu domagającego się od Niemców i władz Polskich zadośćuczynienia. – Chcemy prawdy – mówi. Bój toczy się też jednak o pieniądze.
Ofiary obozu wystosowały ,,Apel Polaków’’ do prezydenta i premiera RP, do Urzędu ds. Kombatantów i Osób Represjonowanych, do Rady Ochrony Pamięci Pomników, Walk i Męczeństwa i Komisji Ścigania Zbrodni przeciwko Narodowi Polskiemu Instytutu Pamięci Narodowej. Przygotowują właśnie list do Eriki Steinbach.
- W ostrym tonie – dopowiada pan Kajetan. – Ci którzy zgotowali nam takie piekło teraz mają być ofiarami? To fałszowanie historii!
Kajetan Tomaszewski jest jednym z trzynaściorga sygnotariuszy apelu. Jedynym przedstawicielem Ziemi Kościańskiej. Pozostali są z Poznania, Warszawy, Turku, Środy Wielkopolskiej, Gdańska, Piły...
- Spotkaliśmy się w Poznaniu. Nie znałem tych osób, nie wiem kim są, ale rozmawialiśmy, jakbyśmy znali się od lat. Rozumieliśmy się niemalże bez słów. Wszyscy przeżyliśmy to samo i czujemy to samo – opowiada pan Kajetan.
Do jego domu hitlerowcy przyszli o 4 nad ranem 8 grudnia 1940 roku. W piętnaście minut rodzina musiała się spakować w podróż w nieznane. Wagonami towarowymi jechała do Łodzi tydzień.
- Mróz był niesamowity. Wiele dzieci zmarło już w czasie tej podróży, a w Łodzi wyrzucili nas z pociągów i pędzili dwanaście kilometrów do Konstantynowa. Starcy i dzieci umierali pod drodze. Mnie i trzyletniego brata ojciec usadził na wozie. Dojechaliśmy – opowiada pan Kajetan.
Potem była rewizja osobista. Hitlerowcy zabrali wszystkie cenne rzeczy. Rodzina Tomaszewskich trafiła na drugie piętro hali włókienniczej. Środkiem hali biegł wąski, betonowy chodnik a po bokach, jak w chlewiku, była słoma. W tej słomie – jak wspomina pan Tomaszewski - rodzina spędziła dwa lata.
- Jak zwierzęta. Wody bieżącej nie było. Ubikacja była tylko jedna. Gdy zachorowałem, trafiłem do lecznicy. Na jednej pryczy leżało nas po sześć, osiem dzieci. Reszta na ziemi. Dziennie umierało po kilkanaścioro – wspomina.
Po dwóch latach rodzinę wywieziono do Gródka w Generalnej Guberni. Ojciec uciekł do podziemia. Po wojnie wrócili do rodzinnego domu. Tak wyglądały losy tysięcy rodzin, ale nie wszyscy wrócili do domów.
- Pod ścianę trafić można było za słomkę na ganku hali, a w jednej hali było nas kilka tysięcy ludzi. Ciasno, brudno. Całe dnie siedzieliśmy w tej słomie. To moje i brata dzieciństwo – wzdycha pan Kajetan.
Małoletnie ofiary tego obozu dopiero niedawno i z wielkim trudem uzyskały prawa kombatanckie. Teraz sygnotariusze ,,Apelu Polaków’’ domagają się nazwania obozu w Konstatynowie obozem koncentracyjnym. Nazywanie go obozem przesiedleńczym, przejściowym lub obozem pracy wychowawczej określają mianem kłamstwa, które powinno być karane podobnie jak kłamstwo oświeńcimskie.
,,Pojęcie obóz niemiecki z okresu okupacji Polski przez Niemców ma swoją wymowę eksterminacyjną, natomiast w połączeniu z przymiotnikiem ,,przejściowy’’ lub ,,przesiedleńczy’’ łagodzi jego ludobójczy charakter. A celem tej operacji nazwami jak i datami jest też uwalnianie niemieckich KATÓW od odpowiedzialności za popełnione ludobójstwo na Polakach’’.
W apelu wskazuje się na brak określenia narodowości ofiar i twórców obozu.
<<Określenie ,,hitlerowcy’’ stosowane zamiast słowa ,,Niemcy’’, tuszuje niemiecką odpowiedzialność za zbrodnie popełnione na Polakach. Odpowiedzialność za mordowanie Polaków ponoszą Niemcy jako państwo i naród, a spadkobiercą prawnym odpowiedzialnym za niemieckie masowe zbrodnie wojenne i zbrodnie przeciw ludzkości popełnione na Polakach jest obecna Republika Federalna Niemiec, a nie jacyś nieznanej narodowości ,,hitlerowcy’’ czy ,,faszyści’’>>.
W Apelu słowa Polak i Polacy odmienione są przez wszystkie możliwe przypadki. Więźniowie obozu w Konstantynowie wskazują na adnotację Głównej Komisji Badania Zbrodni Hitlerowskich w Polsce, która nazywa obóz w Konstantynowie jednym z najcięższych obozów hitlerowskich. Przypominają, że obozy i przesiedlania były częścią planu eksterminacji narodu polskiego. Oskarżają polskie peerelowskie władze o świadome przemilczanie faktu istnienia konstantynowskiego obozu, o którym pierwsze wzmianki pojawiły się – jak dowodzą - dopiero 27 lat po wojnie. Rządzących Polską oskarżają o antypolonizm. Domagają się uznania zbrodni dokonanych na Polakach. Twierdzą, że po wojnie politycznym było tylko mówienie o krzywdach ,,mniejszości narodowych’’. Oburzeni są też tym, że status więźniów obozu koncentracyjnego uzyskały dzieci więzione w tym samym miejscu od sierpnia 1943 roku, kiedy był tam obóz dla dzieci poddawanych germanizacji. Były to w większości dzieci z Białorusi, Ukrainy i Rosji. Sygnatariusze apelują o zmianę napisów na tablicach upamiętniających ofiary obozu tak, by mowa była na nich o zbrodniach Niemieckich na Polakach . Treści na obecnych tablicach nazywają kłamstwami i wietrzą w tym spisek wszędobylskich fałszerzy historii. Apelują, jak twierdzą, o prawdę. Prawda ta ma im dać nie tylko satysfakcję moralną, ale uprawni ich też do większego zadość uczynienia ze strony Fundacji Polsko-Niemieckie Pojednanie. Fundację też z resztą oskarża się o fałszowanie historii. Apel wsparli: Stowarzyszenie Ofiar Wojny i Światowy Kongres Polaków.
- Opublikowany wcześniej apel wywołał wielkie poruszenie. Ludzie przychodzili do mnie do domu. Dzwonili z Leszna, Kościana i okolic. Popierają nasz apel, cieszą się, że nareszcie ktoś wziął się za to – mówi pan Kejetan.
Przez obóz w Konstatynowie przeszło około 40 tysięcy Polaków, w większości Wielkopolan. W przyszłym roku w maju w Konstantynowie odbyć ma się zjazd byłych więźniów. Sfinansowany ma być za pieniądze z Unii Europejskiej. (Al)
GK nr 33/2006