Magazyn koscian.net
2005-01-05 09:00:03Żabka Ula czeka. Może na Ciebie?
Na opuszczonej od kilku lat posesji numer 17 przy ulicy księdza Surzyńskiego w Kościanie ciągle mieszka suczka.
Właściciel psów zobowiązał się do posprzątania terenu i znalezienia psom godziwego miejsca. Teren z grubsza sprzątnięto i psy zniknęły. Potem okazało się, że jeden został. To suczka. Małgorzata Brink nazwała ją Żabką (pies reaguje na to imię). Codziennie podczas spacerów z własnym psem pod bramą wsuwa dla niej miski z jedzeniem i piciem. Codziennie poświęca jej kilka minut na zabawę. Próbuje ośmielić bardzo płochliwego psa.
- Zaobserwowałam, że ucieka, jak tylko usłyszy męski głos. Boi się. Ktoś postawił jej budę, ale ona w niej nie śpi. Nie wiem jak sobie da radę, gdy przyjdą mrozy. Najbardziej doskwiera jej, sądzę, samotność. Całe dnie siedzi sama na zamkniętym śmietnisku. To naprawdę bardzo kochany piesek – mówi pani Małgorzata.
Przekonana, że Żabka jest bezpańska interweniowała w jej sprawie u powiatowego lekarza weterynarii, ale dowiedziała się, że w Kościanie nie ma schroniska, więc nawet jak się uda ją stamtąd zabrać, nie ma jej gdzie umieścić. Interweniowała w organizacjach ochrony zwierząt, ale dowiedziała się, że te zajmują się większymi sprawami. Takie problemy powinny rozwiązać lokalne władze. Interweniowała więc w Urzędzie Miejskim w Kościanie i tam okazało się, można coś zrobić. Burmistrz wystosował pismo do likwidatora przedsiębiorstwa, które było właścicielem terenu. Domaga się porządku na posesji i zapewnienia właściwych warunków bytowania dla mieszkającego tam psa. Tymczasem Straż Miejska ustaliła, że właścicielem pieska jest ta sama osoba, która rok temu przyznała się do czterech psów na tej posesji – pan Andrzej.
- Wywiozłem wszystkie do dobrych ludzi. Nie było prosto znaleźć im dom, ale udało się. Pojechały 30 kilometrów za Kościan. Ta jedna widocznie uciekła i wróciła tam, gdzie dobrze się czuje. Stała się teraz bardzo nieufna – powiedział ,,GK’’. Przez rok dzierżawił posesję i – jak twierdzi - nie ma nawet komu oddać kluczy. Czuje się za posesję w jakiś sposób odpowiedzialny. Psy chroniły ponoć bezpański majątek przez złodziejami złomu. Suczka, jak twierdzi jej właściciel, ma niewiele ponad rok. On nazwał ją – Ula. Karmi ją, jak twierdzi, codziennie. Jego zdaniem na psim polu – jak nazwaliśmy posesję – jest jej dobrze. Dlatego uciekła z miejsca, które jej znalazł.
- Od czasu, gdy jest sama, podrzucono na to podwórko już trzy inne psy. Dorosłe kundelki. Wszystkie wywiozłem do schroniska w Lesznie. Bałem się, że ludzie znów pomyślą, że robię tam psiarnię i nie dbam o psy, a to nieprawda. Ula została. Uznałem, że dobrze by choć jeden piesek tam był i odstraszał złomiarzy. Jak przez kilka nocy nie była tam psów, zaraz było włamanie.
Dowiedziawszy się o ofercie Małgorzaty Brink, właściciel zgadza się oddać pieska.
Ula – Żabka mieszka w wykopanej w ziemi norze. Gdy wołam ją, podbiega do płotu, liże mi rękę, odskakuje od niej w popłochu i wraca popiskując. Suczka wymaga dużo cierpliwości. Jest bardzo płocha i pewnie nie łatwo przyjdzie jej zmienić tryb życia. Każdego, kto chciałby się nią zająć zapraszamy do odwiedzin przy bramce posesji numer siedemnaście.
- Pomogę – deklaruje pani Małgorzata. - Mogę awaryjnie wyprowadzać ją na spacery, zapłacić podatek za pierwszy rok, czy pomóc na początku w jej oswojeniu i utrzymaniu. Bardzo zależy mi, by Żabce zmieniło się życie. Może ktoś z czytelników Gazety zechciałby dać jej trochę szczęścia?
Osoby zainteresowane kontaktem z właścicielem psa i panią Małgorzatą prosimy o kontakt z redakcją. (Al)