Magazyn koscian.net
2003-11-05 12:07:03Zając do zwolnienia?
Sesja Rady Gminy w Przemęcie, która odbyła się 29 października, ściągnęła na salę obrad wyjątkowo liczne grono widzów, w tym zwłaszcza dziennikarzy.
Jednak nie sprawy objęte programem posiedzenia skłoniły do przybycia tak wielu obserwatorów. Przemęt zelektryzowany został informacją o zamiarze zwolnienia z funkcji dyrektora szkoły w Buczu Janusza Zająca, będącego jednocześnie przewodniczącym Rady Powiatowej w Wolsztynie.
Widzowie i goście sesji musieli jednak uzbroić się w sporą dozę cierpliwości, bowiem radni najpierw postanowili skrupulatnie zrealizować cały założony porządek obrad, nie szczędząc sobie przy tym dłuższych i krótszych przerw, najciekawszą rzecz pozostawiając na samo zakończenie. W międzyczasie wśród radnych i gości (obecny był m.in. Ryszard Kurp, wolsztyński starosta, który jednak wzywany obowiązkami, wcześniej opuścił salę) krążyły skserowane wycinki z gazet i oświadczenia.
Oświadczenia
Właściwy wątek, w ramach końcowych wolnych głosów i wniosków, rozpoczął dyrektor Janusz Zając. Zastrzegając, że występuje jedynie jako osoba kierująca zespołem szkół w Buczu, nie zaś jako przewodniczący powiatowej rady, łamiącym głosem wygłosił oczekiwane przez zgromadzonych swe dramatyczne oświadczenie. Zakończyły je burzliwe oklaski kilkunastoosobowej grupy, zajmującej tylną część sali, zapewne kadry pedagogicznej z Bucza w niemal kompletnym składzie. Cytujemy je (poniżej) w całości. Następnie, z oświadczeniem w imieniu nauczycieli, rodziców i uczniów z Bucza wystąpiła Maria Walkiewicz, pedagog szkolny. Na wstępie przytoczyła imponującą listę zasług dyrektora Zająca. Przypomniała zatem o zaadaptowaniu dla celów dydaktycznych Wiejskiego Domu Kultury w Buczu, oczyszczeniu miejscowego stawu, budowie asfaltowego boiska do piłki ręcznej, a następnie całego nowego kompleksu dydaktycznego gimnazjum, a także związanej z tym obiektem biologicznej oczyszczalni ścieków oraz zorganizowaniu szkolnego klubu sportowego. Mówczyni podkreśliła też, że dyrektor zgłasza liczne inicjatywy i współpracuje z wieloma ludźmi, co umożliwia mu umiejętne pozyskiwanie dla szkoły środków z zewnątrz, bez narażania na wydatki gminnego budżetu.
– Czy można prześladować dyrektora za to, że najpierw przez dwa lata walczył o to, by bez złotówki z budżetu gminy w miejsce pałacu powstała nowa szkoła, a potem, kiedy przeciwnicy zrobili wszystko, aby pomysł ten zdyskredytować, przez następny rok dążył do jego wyremontowania? Co chciano udowodnić dyrektorowi szkoły, tocząc bezsensowny spór o sposób przeprowadzenia remontu pałacu w Buczu? Dlaczego gmina swoimi działaniami doprowadziła do utraty środków, pozyskanych przez dyrektora spoza budżetu gminy? Dlaczego potępia się człowieka za nadmiar inicjatywy, tak ważny dla naszego środowiska lokalnego? – pytała retorycznie pedagog ze szkolnej placówki w Buczu, przy wyraźnie lekceważących gestach i ostentacyjnym ziewaniu kilku radnych. Obydwa wystąpienia rzuciły jednak nieco więcej światła na meritum konfliktu.
O co właściwie chodzi?
O narastających nieporozumieniach na linii samorząd gminny – Janusz Zając, na naszych łamach pisaliśmy już niejednokrotnie. Dość jednak przypomnieć, że na poprzedniej, wrześniowej sesji rady, z ust wójt Doroty Gorzelniak padły słowa o „oszustwach” dyrektora Zająca, a wróble na przemęckich dachach zaczęły ćwierkać, że teraz już poszło na ostro: albo wójt Gorzelniak, albo dyrektor Zając. Okazja nadarzyła się szybko. W czasie 28-dniowego zwolnienia chorobowego, Janusz Zając wyjechał na zalecone przez lekarza, tygodniowe wczasy zagraniczne. W ten sposób miał oderwać się od dotychczasowego środowiska, choćby na krótko zmienić klimat i otoczenie. Kiedy wysłana z gminy komisja nie zastała dyrektora w domu, pani wójt powiadomiła Zakład Ubezpieczeń Społecznych w Rawiczu. Ten wezwał dyrektora przed oblicze lekarza orzecznika.
– O tym, że pani wójt wystąpiła do poznańskiego kuratora oświaty z wnioskiem o zwolnienie mnie z funkcji dyrektora dowiedziałem się z opublikowanego 24 października artykułu w „Gazecie Lubuskiej”. Nikt mnie nie wezwał do urzędu, nie informowano mnie o wszczęciu postępowania. Aby je rozpocząć, wójt odczekała 27 dni. Ja przecież nie zrobiłem nic złego. Do lekarza poszedłem, bo psychicznie nie wytrzymałem presji, kierowanego na mnie zmasowanego ataku. Byłem wyczerpany. Bardzo mnie dotknęło, że na poprzedniej sesji nazwano mnie oszustem za to, że starałem się sumiennie i odpowiedzialnie przeprowadzić remont. Otrzymałem zwolnienie lekarskie i zamierzałem wystąpić o urlop dla poratowania zdrowia. W końcu, zarówno zagraniczny wyjazd, jak i znacznie dłuższy pobyt w sanatorium spełniają podobną rolę, tyle że ten pierwszy następuje za własne pieniądze, a drugi na koszt podatnika – wyjaśnia swą sytuację Janusz Zając.
Lepiej w zaciszu gabinetu?
Wróćmy do sesji. Swoją odpowiedź na przedstawione oświadczenia spontanicznie zgłosił radny Krzysztof Kuczyk. Według niego sprawa jest ewidentna, a od rozpatrywania tego rodzaju wzajemnych pretensji odpowiednie jest zacisze gabinetów, a nie publiczna debata na posiedzeniu Rady Gminy, i to do tego w towarzystwie tak licznego grona przedstawicieli mediów.
– To jest sprawa do rozstrzygnięcia wyłącznie pomiędzy pracodawcą, którym jest wójt, a pracownikiem, czyli dyrektorem samorządowej szkoły. Od tego są zacisza gabinetów, a nie sesja Rady Gminy – grzmiał oburzony radny, wypominając przy okazji dyrektorowi Zającowi znaczące sumy, przeznaczone przez gminę na Bucz i przebudowę tamtejszej szkoły.
Riposta
Tego rodzaju logiki nie przyjął jednak prowadzący obrady Zenon Klecha, przewodniczący Rady Gminy, uznając racje radnego Kuczyka za idące za daleko i nieuprawnione. Z celną ripostą pospieszył także Jerzy Dominiak, sołtys Barchlina.
– O tej sprawie wcześniej zostali poinformowani mieszkańcy gminy i powiatu poprzez media. Pisała już o tym „Gazeta Lubuska”, pisały czasopisma wolsztyńskie, temat podjęła również „Gazeta Poznańska”. Jeśli łamy prasy są do tego dobre, to przecież sesja tym bardziej! Demokracja nie polega na rozwiązaniach w ciszy gabinetów – przytomnie argumentował sołtys Barchlina, zbierając oklaski części sali. Podkreślił też, że jest pełen podziwu dla dokonań dyrektora Zająca, a jego zdaniem podłożem konfliktu są ciągle dające o sobie znać animozje pomiędzy dwoma dawnymi ośrodkami gminnymi (w Buczu i Mochach), z których powstała gmina Przemęt.
Zając to dobry dyrektor, ale...
- Janusz Zając jest bardzo dobrym dyrektorem i inicjatorem wielu działań społecznych – zaznaczyła na wstępie swego wystąpienia Dorota Gorzelniak, wójt Przemętu. - Umiejętnie potrafi przekonywać, starać się o środki dla szkoły. Nikt nigdy ode mnie nie usłyszał, że jest złym menedżerem, a jego zasługi dla Bucza są niepodważalne. Ale ja jestem również pracodawcą i obowiązuje mnie przestrzeganie pewnych zasad. Niedopuszczalne jest wyjeżdżanie za granicę w czasie zwolnienia lekarskiego, nieinformowanie o tym ZUS i mnie. Następnego dnia po wyjeździe dyrektora, u mnie rozdzwoniły się telefony, a radny złożył oficjalne zapytanie. Pewnych rzeczy robić nie wolno. Takie wykorzystywanie zwolnienia nie jest zgodne z normami. Zwróciłam się do kuratora Koszlajdy o odwołanie dyrektora. Czekam na jego opinię. Inaczej nie mogłam zrobić. Wójt Gorzelniak powołała się tu na orzeczenie Sądu Najwyższego, według którego wyjazd zagraniczny w czasie zwolnienia i bez zgody przełożonego stanowi podstawę do rozwiązania umowy o pracę bez wypowiedzenia.
Znaczące pytania zadała Ewa Szejnert, prezes założonej przez Jana Jeziorańskiego Fundacji na rzecz Budowy Demokracji z Poznania.
– Nie rozumiem, dlaczego na poprzedniej sesji padły słowa o oszustwach, a dziś z ust pani wójt, słyszę tyle dobrego o działalności dyrektora Zająca. Czy były więc oszustwa, czy nie? I proszę powiedzieć, jeśli macie w gminie tak dobrego człowieka, który potrafi zjednać tylu ludzi, pozyskiwać ich do wspólnej działalności, skutecznie zabiegać o środki, to dlaczego o niego nie walczycie, tylko próbujecie go zdyskredytować i pozbyć?
- On złamał prawo i musi ponieść tego konsekwencje! – replikował przy aplauzie samorządowców radny Dariusz Mindag, nauczyciel.
Na kolejne pytanie prezes Szejnert już nie pozwolono.
- Chciałam zapytać, kto decyduje o tym czy popełniono przestępstwo, czy nie, bo przecież chyba nie wójt i nie radni... – przyznała już w kuluarach prezes Szejnert.
Przyszłość dyrektora Zająca nie jest przesądzona, bo przecież o tym, czy naruszono prawo, czy też nie i czy popełniony czyn kwalifikuje się na zwolnienie z funkcji rozstrzygną organy do tego powołane. Już w najbliższych dniach w Zespole Szkół w Buczu ma się odbyć kuratoryjna wizytacja. Tymczasem przeciw próbom odwołania dyrektora gwałtownie protestuje grono nauczycielskie, rodzice i młodzież szkolna. W środę rano, 29 października, przed lekcjami około pięćdziesięcioosobowa grupa uczniów pojawiła się na szkolnym podwórku z hasłem na transparencie: ODDAJCIE NAM DYREKTORA. Chcieli iść z nim pieszo do przemęckiego urzędu na sesję. I, gdyby nie interwencja wicedyrektor Iwony Radzikowskiej, pewnie by poszli...
TADEUSZ JĄDER