Magazyn koscian.net
2005-01-20 09:34:24Zamach w berlińskim Arsenale
Trop wiedzie do Parska w gminie Śmigiel
Jedną z najbardziej spektakularnych prób zamachu na Adolfa Hitlera zaplanował i przeprowadził 21 marca 1943 generał major Rudolf-Christoph baron von Gersdorff. Ten wnuk pierwszego niemieckiego właściciela majątku Parsko koło Śmigla był członkiem niemieckiej antyhitlerowskiej grupy spiskowej, szerzej znanej pod nazwą „Kręgu z Krzyżowej”.
To właśnie w tej miejscowości, w nawiązaniu do wydarzeń z roku 1943 i chęci uhonorowania członków tego sprzysiężenia, odbyła się 15 lat temu historyczna Msza Pojednania z udziałem ówczesnego premiera Tadeusza Mazowieckiego i kanclerza Helmuta Kohla, zgodnie uznawana za przełomowe wydarzenie w powojennych stosunkach pomiędzy Polską a Niemcami. 4 lipca zeszłego roku w Warszawie, kolejny kanclerz Niemiec Gerhard Schroeder, oddał hołd uczestnikom spisku z Krzyżowej oraz uczcił pamięć bojowników Powstania Warszawskiego, powołując się na wspólnotę ich dążeń do wolności.
Niedawno dramatyczne kulisy zamachów na Hitlera przybliżył Bogusław Wołoszański w swoim cyklu „Sensacje XX wieku”.
22 czerwca 1941 roku hitlerowskie Niemcy zaatakowały swojego cichego sojusznika – Związek Radziecki. Był to początek końca III Rzeszy, albowiem wojska niemieckie, niedostatecznie zaopatrywane w podstawowe surowce strategiczne i pozbawione rzeczywistych zapasów i odwodów, nie były w stanie prowadzić wojny na kilku frontach równocześnie. Wielu wyższych oficerów Wehrmachtu, znających rzeczywistą sytuację w armii, zrozumiało wówczas z przerażeniem, iż militarna klęska Niemiec jest tylko kwestią czasu. Co prawda, początkowo odnoszono na Wschodzie znaczące sukcesy, a teoria wojny błyskawicznej wydawała się sprawdzać po raz kolejny. Jednak z końcem 1942 roku niemieckie czołówki pancerne ostatecznie utknęły w śnieżnych zaspach ciężkiej, rosyjskiej zimy. 4 i 6 armia pod dowództwem feldmarszałka von Paulusa, dogorywały w okrążeniu pod Stalingradem i w początkach lutego 1943 skapitulowały bezwarunkowo przed Rosjanami. Wówczas wśród elit niemieckich pojawiły się plany usunięcia Hitlera i przejęcia władzy na drodze puczu wojskowego.
Grupa z Krzyżowej
Sukcesy militarne i polityczne Adolfa Hitlera sprawiły, iż do końca lat 30-tych opozycja w Niemczech praktycznie nie istniała. Jednak powszechny terror wewnątrzpaństwowy i nasilająca się polityka eksterminacyjna wobec Żydów, a potem ludności podbitych państw sprawiły, iż w części społeczeństwa niemieckiego zaczęły budzić się symptomy oporu wobec hitlerowskiego reżimu (tzw. „Czarna Orkiestra”, 1938). Jednym z drastycznych przejawów tych poczynań były plany zamachów na życie Führera III Rzeszy.
Pierwszy z nich miał miejsce już 9 listopada 1939 roku, ale nieudana próba podłożenia bomby przez Georga Elsera w piwiarni ,,Burgerbraukeller’’ w Monachium, gdzie Hitler przemawiał do grupy narodowo-socjalistycznych działaczy, na długo ostudziła zapały kolejnych, potencjalnych zamachowców.
Dopiero wizja totalnej klęski, jaką w 1943 roku uzmysłowiła sobie grupa oficerów skupionych wokół Helmuta Jamesa hrabiego von Moltke, w tzw. „Kręgu z Krzyżowej” (Kreisauer Kreis) sprawiła, że działania spiskowców nabrały realnych kształtów. Zawiązane wówczas tajne sprzysiężenie postawiło sobie za główny cel uratowanie militarnej i politycznej sytuacji Niemiec, poprzez wynegocjowanie pokoju z Zachodem. Miało się to odbyć dzięki fizycznemu wyeliminowaniu Adolfa Hitlera, a powstały w ten sposób nowy rząd niemiecki, po ustabilizowaniu sytuacji na froncie zachodnim, skierowałby wszystkie dostępne środki na dalszą walkę ze Związkiem Radzieckim. Jednym z głównych animatorów tych działań był szef sztabu Grupy Armii „Środek”, generał major Henning von Tresckow.
Henning von Tresckow
Wywodził się ze starej łużyckiej szlachty osiadłej w dzisiejszym Chełmie Dolnym (niem. Wartenberg), niedaleko Kostrzyna nad Odrą (Lubuskie). Rodzina von Tresckow związała swój byt z wojskiem. Wywodziło się z niej 21 generałów i wielu oficerów pruskiej armii. Hennig von Tresckow urodził się 10 stycznia 1901 roku w Magdeburgu. Dzieciństwo spędził wraz z rodzeństwem w domu rodzinnym. Po wybuchu I wojny światowej zaciągnął się ochotniczo do wojska, i w szesnastym roku życia, gimnazjalista z cesarskiego miasta Goslar w górach Harzu, został najmłodszym podporucznikiem w armii niemieckiej. Po kapitulacji Niemiec kończył swoją edukację, studiując prawo na Uniwersytecie Berlińskim i nauki ekonomiczne w Kilonii. Początkowo był entuzjastycznym zwolennikiem Hitlera i wyznawcą ideologii narodowego socjalizmu. Przełomem okazał się rok 1934 i wydarzenia tzw. „nocy długich noży”. Niechęć do nazizmu utrwaliły w nim późniejsze wydarzenia związane z pogromem monachijskich Żydów („kryształowa noc”). Wierny tradycji rodzinnej wstąpił do Akademii Wojennej w Berlinie, a po jej ukończeniu (1939) wziął udział, w formacjach 228 Dywizji Piechoty, w inwazji na Polskę. Był uczestnikiem czynnego i oficjalnego protestu oficerów armii niemieckiej wobec aprobującej polityki masowych mordów na polskiej i żydowskiej ludności cywilnej, uprawianych przez grupy operacyjne SS (niem. Einsatzgruppen) w pierwszym okresie okupacji Polski (między innymi w Śmiglu i Kościanie). W sierpniu 1941 był już szefem sztabu Grupy Armii „Środek”, a w dniu inwazji na Związek radziecki otrzymał nominację na pierwszy stopień generalski.
Ze względu na swoje poglądy szybko znalazł wspólny język z von Moltke«m i był jednym ze współzałożycieli grupy spiskowców z Krzyżowej. Dzięki znajomości i wsparciu szefa adiutantury Hitlera do spraw Wehrmachtu - Rudolfa Schmundta, do jego sztabu przeniesiono wielu oficerów związanych ze sprzysiężeniem, przez co stał się on głównym siedliskiem niemieckich spiskowców. Należeli do nich między innymi: płk. Berndt von Kleist, ppłk. Alexander von Voss, mjr Ulrich von Oertzen, kpt. Eberhard von Breitenbuch oraz płk. Rudolf-Christoph baron von Gersdorff, oficer wywiadu wojskowego (Abwehry) w sztabie Grupy Armii „Środek”. Grupa ta zainicjowała kilka prób zamachów na Adolfa Hitlera, w tym najbardziej znany – w „Wilczym Szańcu” koło Kętrzyna, przeprowadzony 20 lipca 1944 roku przez pułkownika von Stauffenberga.
Rudolf-Christoph baron von Gersdorff
O ile historia lipcowego zamachu w kwaterze głównej Hitlera, w dzisiejszej Gierłoży (niem. „Wolf Schanze”), jest powszechnie znana i dostatecznie nagłośniona, to mało kto wie, że jedną z wcześniejszych, najbardziej śmiałych akcji zamachowych zaplanował i przeprowadził pułkownik Rudolf-Christoph von Gersdorff, wnuk Rudolfa von Gersdorffa, właściciela Parska koło Śmigla. Barońska gałąź rodziny von Gersdorffów od roku 1861 związana była właśnie z tym majątkiem ziemskim.
20 maja 1901 roku, starszy syn dziedzica dóbr rycerskich Parsko, Ernst baron von Gersdorff, poślubia w Berlinie Annę Adelę, hrabiankę Dohna-Schlodien. Jakie były jego późniejsze związki z rodzinnym Parskiem, trudno stwierdzić, wiadomo jednak, iż poświęcił się służbie wojskowej i doszedł do stopnia generał-majora (odpowiednik polskiego generała brygady). Zapewne utrzymywał bliskie kontakty z rodzicami. Ojciec Rudolf Ernst zmarł w 1907, a matka Elizabeth w 1935 roku. Oboje pochowani są w rodzinnej kaplicy-mauzoleum w Parsku. Emerytowany pruski generał resztę życia spędził w majątku żony, w Lubinie (niem. Lüben) koło Głogowa, gdzie zmarł 20 grudnia 1926 roku. Z małżeństwa tego pochodziła czwórka dzieci: Ernst-Carl (1902-77), Rudolf-Christoph (1905-80), Hubertus Wilhelm (1909-64) oraz Maria-Adolfine (1919).
Jego syn, Rudolf-Christoph, podobnie jak większość męskich przedstawicieli tej rodziny, całe swoje życie związał ze służbą w armii niemieckiej. Szkołę oficerską ukończył w roku 1926. Później był oficerem różnego szczebla dowodzenia w pułkach piechoty górskiej i kawalerii. Wykładał także w szkołach wojskowych, dochodząc do stopnia rotmistrza (kapitana).
W 1939 roku, razem z von Tresckowem ukończył Akademię Wojenną w Berlinie. Brał udział w inwazji na Polskę we wrześniu 1939 roku, gdzie służył jako oficer wywiadu, przydzielony do sztabu 14, a następnie 12 armii niemieckiej. W latach 1940-43 był rezydentem Abwehry w sztabie Grupy „Armii-B”, a następnie „Środek”. W tym czasie był już czynnym członkiem antyhitlerowskiego spisku von Tresckowa.
W czasie przygotowania planów agresji na Związek Radziecki, do stacjonującego w Poznaniu sztabu Grupy Armii „Środek”, dowodzonej wówczas przez feldmarszałka Fedora von Bocka (pochodzącego z dzisiejszego Kostrzyna nad Odrą), przesłano z Berlina tajną instrukcję, zalecającą bezwzględną likwidację wziętych do niewoli sowieckich oficerów politycznych. Tresckow i von Gersdorff, który był wtedy szefem komórki wywiadu Grupy, postanowili zameldować się u swojego dowódcy, aby ten spowodował cofnięcie owego rozkazu. W drodze do kwatery von Bocka, między oficerami toczyła się rozmowa na ten temat. Von Tresckow miał się zwrócić do Gersdorffa tymi słowy: „Jeśli nie uda nam się nakłonić feldmarszałka, aby poleciał do Hitlera i odwołał rozkaz, to na naród niemiecki spadnie wina, którą świat nam przez tysiąc lat nie zapomni. Ta wina nie będzie dotyczyła tylko Hitlera, Himmlera czy Goeringa, ale także mnie i ciebie, oraz nasze rodziny. Mimo, iż oboje zaklinali feldmarszałka, aby ten udał się do Hitlera, to jednak wówczas wrócili do Poznania z niczym. Rozkaz wycofany został dopiero na początku 1942 roku, ale jego przesłanie praktycznie obowiązywało przez cały okres walk na froncie wschodnim.
Pierwotnie planowano przeprowadzić zamach na Fuhrera 14 marca 1943 roku w Smoleńsku. Jednak po niepowodzeniu przygotowanej przez Tresckowa operacji (w ładunku podłożonym w samolocie zamarzł zapalnik i bomba nie wybuchła), Gersdorff zadeklarował gotowość poświęcenia swojego życia w samobójczym ataku na Hitlera. Miało się to stać 21 marca 1943, podczas wizyty Führera w berlińskim Arsenale (niem. Berlin Zeughaus), gdzie miał zwiedzić wystawę najnowszego sprzętu wojskowego, zdobytego na Rosjanach w trakcie walk na froncie wschodnim.
Zamach w Arsenale
21 marca obchodzono w Niemczech Dzień Bohatera. Z tej okazji grupa największych nazistowskich dygnitarzy, w tym marszałek Rzeszy i głównodowodzący Luftwaffe Hermann Goering oraz SS-Reichsführer Heinrich Himmler, oczekiwała przed berlińskim Arsenałem na przybycie Hitlera. Wśród nich był i pułkownik von Gersdorff. Planował dokonać zamachu w czasie oglądania przez Hitlera zgromadzonych eksponatów. W chwilę po wejściu Hitlera do muzeum, Gersdorff odbezpieczył dwa ładunki, działające z 10-cio minutowym opóźnieniem i umieścił je w kieszeniach swojego płaszcza. Plan był prosty. Pułkownik zamierzał schwycić Hitlera w objęcia i wysadzić obu w powietrze. Jednak Hitler tego dnia był bardzo niespokojny i dosłownie biegał po całej ekspozycji. Z uwagi na obecność w towarzyszącej świcie licznych SS-manów i agentów Gestapo, Gersdorff nie mógł zbliżyć się do niego bez wzbudzenia podejrzeń. Czas biegł nieubłaganie i detonacja mogła nastąpić w każdej chwili. Hitler niespodziewanie zrezygnował z dalszego zwiedzania muzeum i szybko je opuścił. Z obawy przed detonacją – teraz możliwą w każdej chwili, von Gersdorff błyskawicznie się pożegnał i zdążył rozbroić ładunki w publicznej toalecie.
Podobnie przebieg zamachu w Arsenale relacjonował Bogusław Wołoszański w swoim programie „Sensacje XX wieku”:
„[...] Spiskowcy nie rezygnowali. Dowiedzieli się, że 21 marca 1943 roku Hitler przybędzie na uroczystości Dnia Bohatera, które miały odbyć się w Muzeum Wojny w Berlinie. Zamach miał przeprowadzić oficer Abwehry pułkownik Rudolf-Christoph von Gersdorff. Starannie przygotował się do zamachu. Zaplanował, że zainstaluje bombę w mównicy. Udał się do muzeum. Tam ustalił, że Hitler będzie przemawiać na dziedzińcu przykrytym szklanym dachem. Istniało więc niebezpieczeństwo, że fala wybuchowa rozproszy się szybko, nie czyniąc szkody mówcy. Ale nie to było najważniejszym zmartwieniem zamachowca. Miejsce wystąpienia było bacznie strzeżone przez esesmanów i tajniaków. Gersdorff nie miał żadnej możliwości podejścia do mównicy i zamontowania tam bomby. Podjął wówczas heroiczną decyzję: postanowił, że będzie szedł obok Hitlera z bombą w kieszeni płaszcza i wysadzi się z nim w powietrze.
21 marca pułkownik von Gersdorff stanął przed wejściem do Muzeum wśród dygnitarzy, którzy mieli powitać Führera. W kieszeni płaszcza miał metalowe pudełko. Z górnej ścianki tego pudełka wystawał pręt. Mocne naciśnięcie miało uruchomić chemiczny zapalnik. Hitler przybył do Berlin Zeughaus, gdzie mieściło się Muzeum Wojny wprost z Kancelarii Rzeszy. Po krótki powitaniu przez najwyższych oficerów Wehrmachtu i SS skierował się na dziedziniec, gdzie ustawiono mównicę. Przemawiał krótko, orkiestra zagrała hymn i Hitler ruszył w stronę drzwi prowadzących do wielkiej sali muzeum, gdzie przygotowano ekspozycję zdobycznego sprzętu radzieckiego. Stojący przy drzwiach pułkownik von Gersdorff wsunął lewą dłoń do kieszeni płaszcza i wyczuł palcami pręt. Nacisnął go. Szklana fiolka została zgnieciona i kwas zaczął przeżerać miedziany drut trzymający sprężynę iglicy. Po dziesięciu minutach drut zerwałby się, a uwolniona sprężyna pchnęłaby iglicę na spłonkę inicjując wybuch. Gersdorff starał się być blisko Hitlera. Mijały minuty. Führer był dziwnie niespokojny, jakby wyczuwał niebezpieczeństwo. Prawie nie zatrzymywał się przy eksponatach. Nagle pożegnał się i szybko ruszył do wyjścia. Nikt nie mógł go zatrzymać. Do wybuchu pozostało jeszcze 7 minut, a na sali nie było już Hitlera. Gersdorff rzucił się do drzwi toalety, aby tam rozbroić bombę. Trzęsącymi się rękami odkręcił cztery wkręty mocujące pokrywę i wydobył z wnętrza zapalnik. Rozłożył go zanim uwolniona sprężyna spowodowała wybuch spłonki. Części wrzucił do sedesu. [...]”
Pokłosie „Operacji Walkiria”
Kolejny, również nieudany zamach, ale za to najbardziej znany, bo zakończony zdetonowaniem bomby, przeprowadził 20 lipca 1943 inny członek tajnego sprzysiężenia - pułkownik von Stauffenberg, w osławionym Wilczym Szańcu (niem. Wolf Schanze), już bez udziału von Gersdorffa. Próba puczu, nazwana „Operacją Walkiria”, nie udała się. SS i Gestapo szybko opanowały sytuację i schwytały większość spiskowców. Von Gersdorff uniknął dochodzenia i aresztowania, gdyż w tym czasie przebywał we Wrocławiu na leczeniu po operacji żołądka (od sierpnia 1943 do stycznia 1944). W międzyczasie przyznano mu nawet srebrny Krzyż Niemiecki (25 września 1943), a później (26 sierpnia 1944) udekorowano go jeszcze wysokim niemieckim odznaczeniem wojennym, krzyżem rycerskim orderu Żelaznego Krzyża. Do sierpnia 1944 służył jako szef sztabu 82 korpusu armijnego, a następnie 7 armii niemieckiej. Koniec wojny zastał go w stopniu generała majora w niewoli amerykańskiej, gdzie przebywał do końca listopada 1947 roku. Po wojnie mieszkał w RFN. Zmarł w Monachium w 1980 roku.
Pozostali członkowie sprzysiężenia nie mieli takiego szczęścia. Z rozkazu feldmarszałka Friedricha Fromma; również uczestnika spisku, który jednak „wycofał się” z niego na wieść o przeżyciu Hitlera; w nocy z 20 na 21 lipca 1944 roku rozstrzelany został w Berlinie pułkownik Claus Schenk hrabia von Stauffenberg oraz trzech innych wysokich oficerów. W ciągu następnych tygodni służby bezpieczeństwa i policji przeprowadziły prawdziwą czystkę wśród oficerów Wehrmachtu i ich rodzin. Szacuje się, że w stan oskarżenia postawiono i stracono od 2 do 5 tysięcy osób. Główny animator wydarzeń, generał von Tresckow, na wieść o nieudanym zamachu, 21 lipca 1944 roku, zgodnie z głoszoną przez siebie zasadą „ zamach za wszelką cenę” – popełnił samobójstwo we wsi Nowosiółki, nieopodal Smoleńska. Paradoksalnie, ale los nie okazał się również łaskawy dla rodziny wielokrotnego inspiratora zamachów na Hitlera, chociaż z zupełnie innej przyczyny. 31 stycznia 1945 roku do rodzinnego majątku Tresckow’ów w Chełmie Dolnym dotarły pierwsze oddziały rosyjskie. Najbliżsi generała doświadczyli osobiście okrucieństw wojny, podobnie jak tysiące innych rodzin ziemiańskich - polskich i niemieckich. Czerwonoarmiści bez skrupułów zamordowali wdowę, syna i pozostałych krewnych Tresckowa, a ciała ich spalili wraz z całym pałacem.
Parskiański wątek
Z korespondencji autora niniejszego artykułu z wnukiem brata generała Rudolfa-Christopha von Gersdorffa wynika, iż ten w czasie ostatniej wojny bywał kilka razy w majątku dziadków w Parsku, który w tym czasie był już w rękach młodszego o kilka lat od niego, kuzyna Gero von Gersdorffa. Gero był synem brata jego ojca, Rudolfa Georga, właściciela majątku Parsko, który zginął tragicznie we wrześniu 1939 roku (zainteresowanych szczegółami odsyłam do numerów 1-5 i 11-12 „Wiadomości Kościańskich” z roku 2004).
Równie dobrze wykształcony i ambitny, zaangażował się jednak bardzo aktywnie w ruch narodowo-socjalistyczny i był jednym z głównych animatorów antypolskich akcji w Bydgoszczy i na Pomorzu, prowadzonych pod płaszczykiem organizacji mniejszościowej Deutsche Vereinigung. Jego przedwojenną działalność bardzo trafnie scharakteryzował mistrz reportażu Melchior Wańkowicz, w „Dwóch prawdach”, swojej pierwszej książce poświęconej wrześniowym wydarzeniom roku 1939:
„[...] Poza tymi nazwiskami okazowymi [tj. np. konsula generalnego w Poznaniu Waltera, senatorów Maksymiliana Wambecka z Rogoźna Wlkp., Wiesnera i Hasbacha przyp. GN] stał w Bydgoszczy podporucznik rezerwy wojsk polskich Goersdorf [Gersdorff] – Geschäftsleiter Deutsche Vereinigung in Polen [kierownik biura Zjednoczenia Niemieckiego] – kierownik wywiadu i dywersji na Polskę, organizator „powstania” niemieckiego w Bydgoszczy.[...]”
Podobnie jak jego ojciec, został internowany w pierwszych dniach września i dopiero później uwolniony przez oddziały Wehrmachtu w okolicy Łowicza, skąd wrócił do Parska. Tutaj spotkał się kilkakrotnie ze swoim kuzynem Rudolfem-Christophem, świeżo doświadczonym kampanią wojenną w Polsce i prawdopodobnie również uczestnikiem, wraz z von Tresckowem, protestu grupy oficerów armii niemieckiej wobec przeprowadzonych w tym czasie masowych mordów na polskiej i żydowskiej ludności cywilnej, a więc także w Śmiglu i Kościanie. W trakcie tych wizyt Rudolf-Christoph miał go przekonywać do swoich poglądów. Czy to mu się udało? Sądząc z pewnych faktów, chyba nie. Co prawda oczekiwania młodego barona na Parsku bardzo rozminęły się z faktycznym uznaniem, okazanym mu przez władze hitlerowskie, ale jednocześnie nie zaprzestał swojej antypolskiej działalności. Dowodem tego jest jego książka wydana w 1940 roku w Berlinie, zatytułowana „Dwudziestolecie frontu przeciw polskiemu terrorowi” (niem. „Zwanzig Jahre Front gegen Polenterror”). Pod koniec tego roku otrzymuje przydział do Wehrmachtu i w stopniu porucznika rusza na front wschodni. Ginie pod Moskwą 2 grudnia 1941 roku (numery 1-5 i 11-12 „Wiadomości Kościańskich” z roku 2004).
Wydaje się jednak, że Rudolf-Christoph von Gersdorff wywarł pozytywny wpływ na pozostałych krewnych w Parsku, gdyż z relacji mieszkańców wsi wiadomo, że wdowa po jego stryju i matka Gero, nie zgodziła się kategorycznie na pomysł (miejscowych Niemców?) rozstrzelania grupy mieszkańców Parska, w odwecie za śmierć jej męża, Rudolfa Georga i w pamięci dawnych pracowników majątku pozostawiła po sobie dobre wspomnienia. Ewakuując się w styczniu 1945 roku do Niemiec, być może uniknęła losu rodziny von Tresckow.
Niejasna do końca sprawa przekonań i zaangażowania w ruch nazistowski oraz antypolska postawa dwóch ostatnich właścicieli Parska, Rudolfa Georga barona von Gersdorffa, a zwłaszcza jego syna Gero, nie pozwalały dotychczas na pozytywne ich postrzeganie.
Ujawnione ostatnio powiązania rodzinne von Gersdorffów z Parska z jednym z głównych uczestników antyhitlerowskiej grupy spiskowej, zwanej „Kręgiem z Krzyżowej” - generałem Rudolfem-Christophem von Gersdorffem, rzucają nieco inne światło na tę zasiedziałą na ziemi kościańskiej przez ponad osiemdziesiąt lat – aż do 1945 roku, ziemiańską rodzinę niemiecką. Pamiętajmy, iż dziadkowie jednego z nielicznych Niemców, którzy ośmielili się czynnie przeciwstawić nazistowskiej dyktaturze w latach II wojny światowej, mieszkali i są pochowani w Parsku, nieopodal Śmigla.
Grzegorz Nowak
GK nr 3/2005