Magazyn koscian.net
2005-04-27 13:46:54Zażalenie do pana Boga
Od Annasza do Kajfasza, czyli spychologia stosowana
Henryk Przybylski zamieszkał przy ul. Wschodniej w Kościanie przed czterdziestoma laty. Od lat wraz z sąsiadami walczy o ułożenie asfaltu przy ulicach Wschodniej i Północnej oraz otwarcie dla ruchu Północnej z wyjazdem na Polną i obwodnicę. Jak dotąd bezskutecznie. – Nie mamy już ani cierpliwości, ani ochoty na dalsze czekanie, może szum medialny coś da – wyraża nadzieję kościaniak.
Dwadzieścia lat pan Henryk przepracował w drogownictwie. Dziś jest na emeryturze. Jest inwalidą I grupy.
- Na Północnej postawiono kamienie, które zatarasowały przejazd. Dwie rodziny zrobiły sobie zjazd do garażu zabierając jakieś półtorametra jezdni. I to bez żadnej zgody. W ten sposób publiczna droga stała się prywatną. Korzystają z tej drogi tylko dwa domostwa, a my na Wschodnią musimy jechać objazdem. Chcąc wyjechać ze Wschodniej na Północną musimy pokonać Wschodnią, Żwirki i Wigury, Krańcową i Polną – wylicza pan Henryk na dowód pokazując naszkicowany plan osiedlowych dróg. Sprawę tę wielokrotnie zgłaszał na zebraniach rady osiedla Wesołe Miasteczko, kierował też pisma do burmistrza. Jak dotąd bez efektów, bo w planach droga jest przejezdna. Za to uzbierała się spora teczka dokumentacji. Niestety, część pism pozostała bez odpowiedzi.
Na ostatnie z pism skierowane do burmistrza Jerzego Bartkowiaka 11 marca br., pod którym podpisało się 40 osób otrzymali odpowiedź, że przebudowa nawierzchni ul. Wschodniej z rozwiązaniem dla ruchu jednokierunkowego przewidziana jest dopiero w roku 2008. Zadanie to wpisane zostało do Wieloletniego Planu Inwestycyjnego na lata 2005-2009, uchwalonego przez Radę Miejską Kościana 28 lutego 2005 r.
W marcu przy ul. Północnej pan Henryk uszkodził swojego fiata uno, zahaczając zderzakiem o kamień. Naprawa uszkodzonego samochodu kosztowała 200 zł. Zwrócił się więc do miasta o odszkodowanie, załączając do pisma fakturę wystawioną przez kościański Polmozbyt.
- Nie chodzi mi o pieniądze, ale o sam fakt – mówi kościaniak. – To dodatkowy argument, by Północna została wreszcie zrobiona.
Kilka dni później otrzymał pisemną odpowiedź, z której wynikało, że właściwym do rozpatrzenia sprawy odszkodowania jest Zarząd Dróg Powiatowych. W postanowieniu podpisanym przez burmistrza Jerzego Bartkowiaka znajduje się informacja, że sprawę ,,przekazuje do Zarządu Dróg Powiatowych według właściwości’’. Od decyzji burmistrza pan Henryk odwołał się do leszczyńskiego Samorządowego Kolegium Odwoławczego.
- Jeszcze w marcu na zebraniu osiedlowym burmistrz przyrzekł, że wypłaci mi pieniądze za tę szkodę – przytacza wypowiedź burmistrza. – Zresztą w tej części miasta są dwie Północne. Równoległe. Ta stara przebiega dołem od ulicy Poznańskiej do Polnej. To właśnie ta droga zatarasowana jest kamieniami. Druga, nowa, górna jest wjazdem na wiadukt. Nie mam wątpliwości, że nowa Północna należy do powiatu, ale co ze starą drogą? Wiem, że była równana na zlecenie burmistrza. Jak to w końcu jest - raz jest miejska, a raz nie? Gdzie logika? Według mnie to dwie różne ulice, a burmistrz twierdzi, że jedna, bo w planach miasta to jedna działka i dolna droga należy do górnej. Nigdy z takim przypadkiem się nie spotkałem. Może po wybudowaniu obwodnicy zapomniano zmienić nazwę? – zastanawia się pan Henryk.
Sprawdziliśmy. Ulica Północna jest drogą powiatową, która przez trzy lata była w zarządzie miasta. 1 marca 2004 r. ponownie wróciła pod Zarząd Dróg Powiatowych. Przypomnijmy, że porozumienie pomiędzy miastem i powiatem w sprawie zarządzania drogami podpisane zostało w 2000 r. Wypowiedzenie umowy wpłynęło do powiatu w grudniu 2003 r. Sprawą zapłaty za szkodę zajął się więc Zarząd Dróg Powiatowych.
- Zapłacą, bo nie mają innego wyjścia – stwierdza stanowczo pan Henryk. Póki co jednak sprawa nie znalazła swojego finału, a Henryk Przybylski wciąż czeka na pisemne zobowiązanie do zapłaty. – Jeśli w terminie nie otrzymam decyzji administracyjnej będę zmuszony zainteresować sprawą starostę.
- Dużo do życzenia pozostawia też stan dróg. W czasie deszczu ulice zamieniają się w gliniaste bagna i płyną nimi potoki. Studzienki są pozapychane błotem. Samochody zawieszają się na koleinach uszkadzając podwozie – argumentuje kościaniak dodając, że woda spływa też z nasypu górnej ul. Północnej powodując zapychanie kanalizacji. – Po każdym deszczu sami musimy łopatami i grabiami doprowadzać ten odcinek drogi gruntowej do użyteczności. Przecież zgodnie z prawem za stan drogi odpowiada jej właściciel i zarządca. Podejrzewamy, że jesteśmy traktowani po macoszemu dlatego, że nikt znaczący w tej okolicy nie mieszka.
Według pana Henryka złą sytuację na osiedlowych ulicach pogłębia fakt, że większość z nich jest jednokierunkowa.
- Ktoś mieszkający u zbiegu ulic Żwirki i Wigury z Północną musi przejechać przez Wschodnią – argumentuje. – Do tego zmuszeni są do łamania przepisów, bo ustawiono tam znak zakazu wjazdu. Wnioskowaliśmy o zmianę oznakowania, ale nasze prośby pozostały bez echa.
Mieszkańcy ulicy Wschodniej w czynie społecznym zakładali prąd, wodę i kanalizację. Prace wykonywano w połowie lat siedemdziesiątych.
- Liczyliśmy, że za to zaangażowanie społeczne miasto wybuduje nam drogę. Tymczasem zdążyliśmy się zestarzeć, a drogi jak nie było, tak nie ma. Dużo młodsze osiedla mają utwardzone ulice, a nasze nie – stwierdza pan Henryk.
Ulica Wschodnia znajduje się w sąsiedztwie torów kolejowych. Mieszkańcy walczyli o zmniejszenie hałasu i ustawienie ekranów dźwiękochłonnych. Pomiary wykonywane w październiku 2002 r. przez Wojewódzki Inspektorat Ochrony Środowiska wykazały, że przekroczone zostały dopuszczalne normy (wynik 48,5 decybeli na 45 dB dopuszczalnych). W tej sprawie w 2003 r. Henryk Przybylski zawarł z PKP ugodę. Wcześniej jednak (w roku 2001) prowadził korespondencję z burmistrzem Kościana.
- Odpowiedź była jedna, że nie ma pieniędzy na ochronę środowiska – przypomina pan Henryk i przytacza ustawę zobowiązującą organy samorządowe do wydania decyzji o sposobie przeciwdziałania nieprawidłowościom. – Zarzucano nam też, że to my mieszkańcy jesteśmy winni, że sami powinniśmy załatwić tę sprawę skoro nam przeszkadza, że niepotrzebnie budowaliśmy się w pobliżu torów. Po co w takim razie wydawano tam pozwolenia na budowę?!
KARINA JANKOWSKA
GK nr 17/2005
- Na Północnej postawiono kamienie, które zatarasowały przejazd. Dwie rodziny zrobiły sobie zjazd do garażu zabierając jakieś półtorametra jezdni. I to bez żadnej zgody. W ten sposób publiczna droga stała się prywatną. Korzystają z tej drogi tylko dwa domostwa, a my na Wschodnią musimy jechać objazdem. Chcąc wyjechać ze Wschodniej na Północną musimy pokonać Wschodnią, Żwirki i Wigury, Krańcową i Polną – wylicza pan Henryk na dowód pokazując naszkicowany plan osiedlowych dróg. Sprawę tę wielokrotnie zgłaszał na zebraniach rady osiedla Wesołe Miasteczko, kierował też pisma do burmistrza. Jak dotąd bez efektów, bo w planach droga jest przejezdna. Za to uzbierała się spora teczka dokumentacji. Niestety, część pism pozostała bez odpowiedzi.
Na ostatnie z pism skierowane do burmistrza Jerzego Bartkowiaka 11 marca br., pod którym podpisało się 40 osób otrzymali odpowiedź, że przebudowa nawierzchni ul. Wschodniej z rozwiązaniem dla ruchu jednokierunkowego przewidziana jest dopiero w roku 2008. Zadanie to wpisane zostało do Wieloletniego Planu Inwestycyjnego na lata 2005-2009, uchwalonego przez Radę Miejską Kościana 28 lutego 2005 r.
W marcu przy ul. Północnej pan Henryk uszkodził swojego fiata uno, zahaczając zderzakiem o kamień. Naprawa uszkodzonego samochodu kosztowała 200 zł. Zwrócił się więc do miasta o odszkodowanie, załączając do pisma fakturę wystawioną przez kościański Polmozbyt.
- Nie chodzi mi o pieniądze, ale o sam fakt – mówi kościaniak. – To dodatkowy argument, by Północna została wreszcie zrobiona.
Kilka dni później otrzymał pisemną odpowiedź, z której wynikało, że właściwym do rozpatrzenia sprawy odszkodowania jest Zarząd Dróg Powiatowych. W postanowieniu podpisanym przez burmistrza Jerzego Bartkowiaka znajduje się informacja, że sprawę ,,przekazuje do Zarządu Dróg Powiatowych według właściwości’’. Od decyzji burmistrza pan Henryk odwołał się do leszczyńskiego Samorządowego Kolegium Odwoławczego.
- Jeszcze w marcu na zebraniu osiedlowym burmistrz przyrzekł, że wypłaci mi pieniądze za tę szkodę – przytacza wypowiedź burmistrza. – Zresztą w tej części miasta są dwie Północne. Równoległe. Ta stara przebiega dołem od ulicy Poznańskiej do Polnej. To właśnie ta droga zatarasowana jest kamieniami. Druga, nowa, górna jest wjazdem na wiadukt. Nie mam wątpliwości, że nowa Północna należy do powiatu, ale co ze starą drogą? Wiem, że była równana na zlecenie burmistrza. Jak to w końcu jest - raz jest miejska, a raz nie? Gdzie logika? Według mnie to dwie różne ulice, a burmistrz twierdzi, że jedna, bo w planach miasta to jedna działka i dolna droga należy do górnej. Nigdy z takim przypadkiem się nie spotkałem. Może po wybudowaniu obwodnicy zapomniano zmienić nazwę? – zastanawia się pan Henryk.
Sprawdziliśmy. Ulica Północna jest drogą powiatową, która przez trzy lata była w zarządzie miasta. 1 marca 2004 r. ponownie wróciła pod Zarząd Dróg Powiatowych. Przypomnijmy, że porozumienie pomiędzy miastem i powiatem w sprawie zarządzania drogami podpisane zostało w 2000 r. Wypowiedzenie umowy wpłynęło do powiatu w grudniu 2003 r. Sprawą zapłaty za szkodę zajął się więc Zarząd Dróg Powiatowych.
- Zapłacą, bo nie mają innego wyjścia – stwierdza stanowczo pan Henryk. Póki co jednak sprawa nie znalazła swojego finału, a Henryk Przybylski wciąż czeka na pisemne zobowiązanie do zapłaty. – Jeśli w terminie nie otrzymam decyzji administracyjnej będę zmuszony zainteresować sprawą starostę.
- Dużo do życzenia pozostawia też stan dróg. W czasie deszczu ulice zamieniają się w gliniaste bagna i płyną nimi potoki. Studzienki są pozapychane błotem. Samochody zawieszają się na koleinach uszkadzając podwozie – argumentuje kościaniak dodając, że woda spływa też z nasypu górnej ul. Północnej powodując zapychanie kanalizacji. – Po każdym deszczu sami musimy łopatami i grabiami doprowadzać ten odcinek drogi gruntowej do użyteczności. Przecież zgodnie z prawem za stan drogi odpowiada jej właściciel i zarządca. Podejrzewamy, że jesteśmy traktowani po macoszemu dlatego, że nikt znaczący w tej okolicy nie mieszka.
Według pana Henryka złą sytuację na osiedlowych ulicach pogłębia fakt, że większość z nich jest jednokierunkowa.
- Ktoś mieszkający u zbiegu ulic Żwirki i Wigury z Północną musi przejechać przez Wschodnią – argumentuje. – Do tego zmuszeni są do łamania przepisów, bo ustawiono tam znak zakazu wjazdu. Wnioskowaliśmy o zmianę oznakowania, ale nasze prośby pozostały bez echa.
Mieszkańcy ulicy Wschodniej w czynie społecznym zakładali prąd, wodę i kanalizację. Prace wykonywano w połowie lat siedemdziesiątych.
- Liczyliśmy, że za to zaangażowanie społeczne miasto wybuduje nam drogę. Tymczasem zdążyliśmy się zestarzeć, a drogi jak nie było, tak nie ma. Dużo młodsze osiedla mają utwardzone ulice, a nasze nie – stwierdza pan Henryk.
Ulica Wschodnia znajduje się w sąsiedztwie torów kolejowych. Mieszkańcy walczyli o zmniejszenie hałasu i ustawienie ekranów dźwiękochłonnych. Pomiary wykonywane w październiku 2002 r. przez Wojewódzki Inspektorat Ochrony Środowiska wykazały, że przekroczone zostały dopuszczalne normy (wynik 48,5 decybeli na 45 dB dopuszczalnych). W tej sprawie w 2003 r. Henryk Przybylski zawarł z PKP ugodę. Wcześniej jednak (w roku 2001) prowadził korespondencję z burmistrzem Kościana.
- Odpowiedź była jedna, że nie ma pieniędzy na ochronę środowiska – przypomina pan Henryk i przytacza ustawę zobowiązującą organy samorządowe do wydania decyzji o sposobie przeciwdziałania nieprawidłowościom. – Zarzucano nam też, że to my mieszkańcy jesteśmy winni, że sami powinniśmy załatwić tę sprawę skoro nam przeszkadza, że niepotrzebnie budowaliśmy się w pobliżu torów. Po co w takim razie wydawano tam pozwolenia na budowę?!
KARINA JANKOWSKA
GK nr 17/2005
Już głosowałeś!