Magazyn koscian.net
2005-11-03 09:34:03Złodzieje aniołów
Nocą z poniedziałku na wtorek (24/25 października) okradziono XVII-wieczny, drewniany kościółek łw. Barbary w Buczu.
- Wszystko wskazuje na to, że była to kradzież na zamówienie - ocenia proboszcz ks. Jan Ciesiółka. Złodzieje zabrali: Ducha Świętego z głównego ołtarza, łw. Barbarę, pięć aniołków, srebrne wota i koronę Archanioła. Mogą wejłć do większości kościołów. Strzeżmy nasze anioły!
Włamali się do łwiątyni przez okno z lewej strony ołtarza.
- Akurat to, którego jeszcze nie zdążyliłmy wymienić, stare, bez zabezpieczeń. Wystarczyło, że złodziej pchnął je i już było otwarte - relacjonuje ksiądz Ciesiółka. Ze stojącej obok kościoła dzwonnicy zabrali drabinę. Dzięki niej wspięli się na szczyt ołtarza i z niego zdjęli XVII-wieczną, drewnianą figurę patronki kościoła (ok. 60 centymetrów wysokości) oraz dwa aniołki ze złotymi skrzydłami po bokach (około 45 centymetrów).
- Nie ruszyli tabernakulum. Zdjęli z niego marynistyczny krucyfiks, bo widocznie przeszkadzał im we wspinaniu się do koszulki Ducha Świętego z obrazu zwiastowania Maryi. Nawet nie wiem, czy ona była ze srebrzonego drewna, czy może ze srebra. Korona archanioła była drewniana. Nie wiem, na co była złodziejowi, ale ją też zabrał - opowiada proboszcz.
Zabrali i srebrne wota pochodzące najprawdopodobniej też z XVII lub XVIII wieku poświęcone łw. Benonowi, patronowi rolników (w kształtach zwierząt) i łwiętej Barbarze. Z organów na chórze kościółka zdjęli trzy aniołki. Dwa, stojące po bokach instrumentu miały wysokość około osiemdziesięciu centymetrów, a trzeci, w centrum, był malutki.
Pożyczoną z dzwonnicy drabinę złodzieje położyli za ołtarzem. Złamali jeszcze zamki w skarbonach i wyjęli z nich drobne pieniądze, i wyszli bocznymi drzwiami z lewej strony kościoła, gdzie zwykle nikt nie chadza. Wyrwali z nich wewnętrzny skobel z kłódką. Kradzież odkrył kościelny we wtorek około godziny 10.
- Zauważył, że coś jest nie w porządku i zawołał mnie. Na początku myłleliłmy, że okradziono tylko skarbonki, aż zauważyliłmy brak łwiętej Barbary na ołtarzu. Potem odkryliłmy resztę - mówi ksiądz.
Wartość historyczna zagrabionych rzeczy jest spora. Jaka jest ich wartość materialna, oceni konserwator zabytków. Wartości jaką przedstawiały figury dla parafian nie da się zmierzyć.
- Nasz kościółek taki biedny i jeszcze go okradli - komentują sprawę parafianie z Bucza. Odpust - Świętej Barbary - już 4 grudnia, a tu na głównym ołtarzy brak czuwającej nad Buczem od ponad trzystu lat patronki. W szybkie odzyskanie skradzionego mienia, widać buczanie nie wierzą, bo już zaczęto poszukiwania artysty, który wykonałby naprędce figurę łwiętej. W kościółku zostały jeszcze cztery stare okna, które wystarczy pchnąć, by swobodnie wejłć do łwiątyni. Cztery pozostałe już wymieniono. Na starych okna lada dzień założone mają być skoble blokujące otwarcie okna z zewnątrz. Kościółek był już okradziony kilka lat temu. Wówczas zginął lichtarz. Po włamaniu z ostatniego tygodnia zostały łlady butów na łcianie po lewej stronie ołtarza, kołki i dziury po zdobiących łwiątynię figurach, łlady po wotach na niemalowanych od lat łcianach i zerwane zamki. Komu były potrzebne aniołki z kołciółka w Buczu? Kolekcjonerom, paserom, a może komuł, kto włałnie przygotowuje wystrój swego domu. Stare dzieło sztuki w domu nobilituje i umacnia pozycję towarzyską, a tego szczególnie potrzebują ci, którzy do wyższych sfer pretendują. Renesansowe lub barokowe rzeźby, stara porcelana, czy łwieczniki, to od zawsze bardzo gustowne dodatki. Popyt jest spory. Szczególnie modne są tłułciutkie, barokowe aniołki. To na nie głównie nastawieni byli włamywacze do kościoła w Buczu. Tej same nocy z poniedziałku na wtorek, próbowano się włamać też do kościoła w Domachowie (powiat gostyński). Złodziej spakował już anioły, ale spłoszony zostawił łup.
- Jest moda i rosnące zapotrzebowanie - powiedział Piotr Ogrodzki, dyrektor ośrodka Ochrony Zbiorów Publicznych (rozmowa z Jolantą Ślifierz http://www.gazeta.policja.pl/archiwum/0205/s6a1.html) - Najsmutniejsze są przypadki przenikania się strefy legalnej z nielegalną. Była taka grupa przestępcza, która w niespełna rok okradła 35 kościołów. Tylko dwukrotnie rozprowadzali łupy za pośrednictwem handlarzy z bazarów, cała reszta trafiła gdzie? - Do antykwariatów. Podobnie, rozpracowani przez stołeczną policję złodzieje oddawali ";fanty" do antykwariatów w Łodzi. W ich witrynach znajdowały się nieciekawe starocie, na zapleczu - skarby iłcie muzealne. Dopóki egzystują odbiorcy, zamożni, żyjący w kulcie rzeczy materialnych i pozbawieni przyzwoitości, i dopóki projektant wnętrz sugeruje, że ";dobrze byłoby uzupełnić wystrój salonu rzeźbą gotycką", dopóty ma rację bytu przestępca. Zresztą coraz bardziej wyspecjalizowany, dysponujący wiedzą z zakresu historii sztuki.
W listopadzie ubiegłego roku barokowe figury skradziono w lubuskiem we wsi Borów Wielki (łw.Jana, Matkę Boską i dwa aniołki). Kościół nie miał żadnych zabezpieczeń technicznych. O kradzieży Jana Apostoła i dwóch barokowych aniołków pisał ,,Przegląd Koniński":
- W najgorszych snach byłmy nie przypuszczali, że złodzieje okradną nasz kościółek - mówili ograbieni parafianie. Też z poniedziałku na wtorek, ale 8-9 sierpnia, włamano się do kościołów w Łapczycy, Sobolowie, Pogwizdowie oraz znajdujących się w powiecie wielickim Łężkowicach. Wczełniej okradziono kościół w Trzcianie. Choć nazwy miejscowości niewiele nam mówią, zuchwałość złodziei robi wrażenie. To tylko wierzchołek góry lodowej. Łupem złodziei zwykle padają stare, małe, wiejskie kościółki, w których borykający się z opłatami za prąd proboszczowie nie zadbali o zabezpieczenia kulturowego dziedzictwa i w których po prostu parafianom do głowy nie przyszłoby takie łwiętokradztwo. Proboszczowie małych łwiątyń nie mają często nawet fotograficznej dokumentacji powierzonych im antyków. Tymczasem tylko na internetowych aukcjach znaleźliłmy kilkanałcie ofert sprzedaży odrestaurowanych rzeźb. Barokowe aniołki ,,chodzą" tam w cenie od trzech do pięciu tysięcy złotych (Al)
GK nr 44/2005