Magazyn koscian.net
2009-07-21Złotówka mistrzu!
Czy mogę odprowadzić wózek? - to jedno z najczęściej zadawanych pytań na parkingu przy kościańskim markecie Kaufland. Wielu klientów, dla świętego spokoju, decyduje się nie wdawać w dyskusję z oferującymi "usługę" mężczyznami. Do dłuższej wymiany zdań nie zachęca aparycja panów. Tajemnicą poliszynela pozostaje, na co wydają wyciągnięte z wózków pieniądze
Panów, których wygląd pozostawia wiele do życzenia, przed kościańskim Kauflandem bywa czasem nawet kilkunastu. Ich ulubiona pora do zarobkowej "pracy" o godziny popołudniowe i wieczorne. Najprawdopodobniej działają w grupie. Pozyskane pieniądze trafiają do wspólnej kasy, co pozwala później na zakup wyskokowych trunków. Upodobali sobie sklep w centrum miasta. Wybór jest przemyślany. Obłożenie parkingu jest duże, a i w zaciszne miejsca na kościańskich plantach niedaleko.
Panowie zwykle „zarabiają” odprowadzając wózki, których klienci używali podczas zakupów. Ażeby wózek wypożyczyć, trzeba wyłożyć złotówkę lub dwa złote. Nietrudno obliczyć, że wystarczy kilku nieasertywnych klientów, by uzbierać pieniądze na miły wieczór.
- Tylko w tym roku otrzymaliśmy kilkadziesiąt zgłoszeń związanych z parkingami przy marketach w Kościanie. Osiemdziesiąt pięć procent z nich dotyczyło jednego ze sklepów – informuje rzecznik prasowy Komendy Powiatowej Policji w Kościanie, Mateusz Marszewski. - W dziewięćdziesięciu dziewięciu procentach były to zgłoszenia anonimowe od osób, które były zaczepiane i nagabywane w celu wyłudzenia pieniędzy. Jeden procent zgłoszeń pochodził od personelu sklepu. Wyłudzanie pieniędzy nie dotyczyło jednak bezpośrednio pracowników sklepu.
Dać czy nie dać?
Najrozsądniej byłoby nie wspierać finansowo stałych bywalców parkingu. To jednak nie jest takie proste. Do aparycji panów można mieć dużo zastrzeżeń. Maniery potrafią mieć jednak nienaganne. Do tego, do perfekcji opanowali sztukę „uwodzenia”. Sposobów na zdobycie drobnych mają bez liku. Ostatnio doszli nawet do wniosku, że siła tkwi w grupie.
- To było wieczorem. Parking już opustoszał. Zaparkowałem samochód pod sklepem. Podszedł do mnie mężczyzna i zapytał, czy nie dałbym mu pieniędzy. Złotówka mistrzu – powiedział – opowiada jeden z klientów Kauflandu. - Odmówiłem, ale miałem dylemat – dać mu złotówkę i mieć święty spokój, czy ryzykować, że po wyjściu ze sklepu będę miał uszkodzony samochód.
Mężczyzna na parkingu nie był sam. W pobliżu kręciła się grupka jego kolegów. Pomimo odmowy wsparcia go drobną kwotą, nie rezygnował. Przekonywał jakie trudne jest życie. Był grzeczny. Zbył propozycje skorzystania z pomocy Ośrodka Pomocy Społecznej lub udania się do noclegowni.
- Jeszcze wcześnie robiło się ciemno. Zaparkowałam pod sklepem. Podszedł do mnie pan, który twierdził, że jego brat ma cukrzycę i musi coś zjeść. Nie mówił o pieniądzach. Zasugerowałam, że może trzeba zadzwonić po pogotowie. Powiedziałam, że są miejsce, w których można coś zjeść – relacjonuje kościanianka, klientka marketu. - Wziął mnie na litość mówiąc o chorym bracie. Prosił, żeby kupić mu chleb i wątrobiankę. Powiedziałam, że ma stać koło samochodu. Gdy wyszłam ze sklepu już go nie było. Musiałam go szukać. Kręcił się po parkingu. Nie wyglądał na specjalnie zadowolonego. Gdyby był głodny to byłby wdzięczny. Wyzwałam go i powiedziałam, że ma sobie zapamiętać samochód, a następnym razem nawet do niego nie podchodzić.
Poskutkowało. Panowie trzymają się z daleka. To nie był jej pierwszy taki przypadek. Już wcześniej mężczyźni oferowali kobiecie swoje usługi.
- Uzbierają pieniądze i znikają – dodaje kościanianka – Czasami bałam się, że zrobią coś z samochodem, ale nic takiego się nie stało.
O tym, że pomysłowość panów nie zna granic widzą już także kościańscy policjanci. Dotarła do nich informacja, że jedna z klientem musiała zapłacić okup za tablicę rejestracyjną. Panowie najpierw zaoferowali, że odprowadzą wózek, a później „zauważyli”, że przy samochodzie brakuje jednej z tablic. ,,Przypadkiem’’ wiedzieli, gdzie się ona znajduje. Za złotówkę pomogli w jej „odszukaniu” i dostarczyli na miejsce.
- Nie udało nam się dotrzeć do tej kobiety – wyjaśnia oficer prasowy, Mateusz Marszewski. - W takim przypadku wchodzi w rachubę kodeks karny. Kradzież tablic rejestracyjnych to przestępstwo. Tablice traktowane są jako rodzaj dokumentu.
Problem policji?
Wyłudzanie pieniędzy, w sposób jaki czynią to stali bywalcy parkingu przy Kauflandzie, to wykroczenie. W takim przypadku zastosowanie ma art. 58 kw, który mówi: „Kto, mając środki egzystencji lub będąc zdolny do pracy, żebrze w miejscu publicznym, podlega karze ograniczenia wolności, grzywny do 1.500 złotych albo karze nagany. Kto żebrze w miejscu publicznym w sposób natarczywy lub oszukańczy, podlega karze aresztu albo ograniczenia wolności.” O żebractwie mówi także art. 104, dotyczy jednak żebrania małoletnich. Takie przypadki w Kościanie nie miały miejsca.
- Policjanci jeżdżą na miejsce. Legitymują te osoby i pouczają. Najczęściej są to osoby bezdomne z wyboru - wyjaśnia Mateusz Marszewski.
Żeby ukarać osobę, która żebrze musi być pokrzywdzony. Najczęściej, nawet jeśli pokrzywdzony poczekał na miejscu zdarzenia na przybycie policji, to później nie zdecydował się na oficjalne zgłoszenie. Powodem nie jest obawa przed zemstą, a przekonanie, że jest to zbyt błaha sprawa. Pokrzywdzeni nie mają ochoty pojawiać się na policji lub w sądzie dla składania zeznań. Kościańska policja nie skierowała w tej sprawie żadnego wniosku do sądu. Nałożono jeden mandat. Czy karanie grzywną ma jednak sens? Jak ściągnąć należność od osoby, która nie ma środków do życia i w dodatku jest bezdomna?
Problemu nie bagatelizuje także kościańska Straż Miejska. Funkcjonariusze pojawiają się na parkingu w ramach patroli. Podobnie jak policjanci, nie mogą jednak obserwować miejsca przez 24 godziny na dobę. - Nie dawać tym osobom żadnych pieniędzy – przekonuje komendant kościańskiej Straży Miejskiej, Maciej Szymczak. - Trzeba być otwartym i nie bać się. W przeszłości skierowaliśmy do sądu jeden wniosek o ukaranie w takiej sprawie. Okazało się, że mężczyzna miał podobne sprawy w innych miastach. Został ukarany. W Kościanie więcej się nie pojawił. Interweniujemy w miarę naszych możliwości. Jeżeli osoba nie jest podejrzana o popełnienie przestępstwa, nie mamy prawa jej wylegitymować. Powodem do interwencji nie jest to, że ktoś wyróżnia się wyglądem.
Rozwiązania brak
- Zdajemy sobie sprawę z tej sytuacji, ale nie mamy możliwości, żeby ją rozwiązać – przyznaje Mateusz Marszewski, rzecznik prasowy kościańskiej policji. - Chcieliśmy rozwiązać problem systemowo. Pisaliśmy do administracji, a później do dyrekcji sklepu. Zasugerowaliśmy kilka rozwiązań, które mogłyby pomóc w wyeliminowaniu tego zjawiska. Między innymi bezgotówkowy system zabierania wózków, informacje i ostrzeżenie, aby nie dawać pieniędzy, wyprowadzenie ochrony na zewnątrz budynku. Nie przyniosło to oczekiwanych rezultatów. Odpowiedzi były dość lakoniczne. Nikogo nie możemy zmusić do współpracy. Dyrekcja prawdopodobnie pozostaje przy opinii, że jest to problem policji.
Jednym z argumentów przemawiającym za utrzymaniem wózków na monety, była możliwość ich kradzieży. Tymczasem kościańska policja w ciągu ostatnich kilku lat odnotowała tylko jeden taki przypadek. Był to raczej wybryk niż przestępstwo. Kilka wózków zostało „uprowadzonych” przez młodych ludzi i porzuconych po odbyciu przejażdżki.
Kościańska policja problemem próbowała zainteresować także instytucje zajmujące się pomocą społeczną, zarówno te miejscowe, jak i te stosowne do miejsca ostatniego zameldowania osób żebrzących. - Wiemy, że w dużych miastach są organizacje pozarządowe, które pomagają rozwiązać taki problem. Streetworkerzy wychodzą na ulice i próbują przekonać takie osoby do wyjścia z bezdomności. My zostaliśmy z tym pozostawieni sami. Informujemy o instytucjach, które pomagają bezdomnym – stwierdza Marszewski. Osoby, które czatują pod Kauflandem, są znane policji. Na podstawie materiałów przesłanych przez organizacje pozarządowe w komendzie opracowano algorytm postępowania z bezdomnymi. Mundur w bezdomnych nie wzbudza jednak zaufania. Uwagi o możliwości udania się do Ośrodka Pomocy Społecznej czy konieczności znalezienia pracy, zbywają kiwaniem głowami.
- Większą niż policjant siłę przebicia ma jednak osoba odpowiednio przeszkolona i przygotowana do rozmów z bezdomnymi - dodaje rzecznik prasowy kościańskiej policji. - Przekazywanie pieniędzy osobom żebrzącym jest bezcelowe. Nie są one przeznaczane na cel zgodny z intencją ofiarodawcy. W ten sposób szkodzimy i tym osobom, i sobie, ponieważ pogłębiamy ten proceder.
HANNA DANEL
Zgłaszasz poniższy komentarz:
rozwiązanie jest i to nie jedno: - zamiast monet można stosować żetony do wózka, - market mógłby wprowadzić żetony i sprzedawać je za np. 2 PLN, i tak każdy odprowadzi wózek sam a panowie nic nie zrobią z żetonami, - najlepsza moim zdaniem rada to wożenie gazrurki, ja zawsze mam coś takiego, niech tylko spróbują "pożyczyć" moje tablice.