Magazyn koscian.net
2005-03-16 08:58:26Żyją z przyzwyczajenia
W poniedziałek (14 marca) załoga Kościańskiej Fabryki Mebli odmówiła podjęcia pracy.
- Nie boimy się! Teraz nic nam już nie mogą zrobić. Bo czy może być gorzej? - pytają dziś pracownicy. Jest ich już tylko 118 - jedna zmiana. Chcą, by świat zobaczył ich krzywdę. Fabryka nie zapłaciła im jeszcze za pracę w październiku ubiegłego roku.
- Prawda. Część pracowników nie dostała pieniędzy. W tym i ja - mówi zastępca dyrektora do spraw produkcji Stanisław Rutkowski.
Wynagrodzenia za październik nie otrzymali wszyscy pracownicy umysłowi i kilkanaście osób z produkcji. Pozostali pracownicy czekają na spłatę wynagrodzenia z listopada, grudnia, stycznia i lutego. Takich zaległości w zakładzie, jak twierdzą pracownicy, jeszcze nie było.
Telekomunikacja odcięła telefony, zakład ogrzewany jest ,,na pół gwizdka’’. W biurach siedzi się w kurtkach, a na produkcji ludzie ubierają się ,,na cebulkę’’. Na szczęście jest woda, bo kilka miesięcy temu miasto groziło jej odcięciem. Wówczas produkcja w ogóle nie byłaby możliwa. Prąd jest. Zakład produkuje meble dla trzech odbiorców - Marketu Meble i dwóch niemieckich firm - Spilker Natur i Days Healthcare. Niemcy płacą regularnie i to dzięki nim są pieniądze na stu i dwustuzłotowe zaliczki co tydzień lub dwa.
- Nie jest dobrze - to prawda - ale są perspektywy na to, by wyjść z tej sytuacji. Wierzę, że się uda - powiedział pod koniec ubiegłego roku prezes KFM Mikołaj Sawicki (,,GK’’ z 6 października ,,A w fabryce ciągle straszy’’). - Nie wiem, co bym tu miał robić, gdybym nie wierzył, że sobie poradzimy.
Kilka tygodni później złożył rezygnację z prezesury. Po nim stanowisko przejął prezes Kęska, by w lutym tego roku też zrezygnować. Od tego czasu (do poniedziałku 14 marca) spółka nie ma prezesa. Nie ma też kto reprezentować jej na zewnątrz. Zastępca dyrektora - Stanisław Rutkowski - 3 marca złożył rezygnację z pracy w zarządzie spółki.
W ubiegłym roku pisaliśmy też, że akcje właściciela KFM - Swarzędzkiej Fabryki Mebli lada tydzień trafić mają na giełdę. Uzyskane w ten sposób pieniądze miały zasilić i kościańską fabrykę. Pracownicy twierdzą jednak, że tego nie odczuli. Czują się osamotnieni. Mają wrażenie, że nikt się nie interesuje ani nimi, ani losem fabryki.
- Ciągle tylko słyszymy: bądźcie cierpliwi. Mamy już dość! - powiedzieli ,,GK’’ w poniedziałek. Tak jak i pensje, ,,jak krew z nosa’’ spływają świadczenia chorobowe i rodzinne.
- Mamy dużo pieniędzy, ale na karteczkach - mówi rosły mężczyzna.
- Niech wreszcie będzie, albo w prawo, albo w lewo. Niech się wreszcie skończy ta agonia - mówi inny.
- Jeżeli fabryka nie może wypłacić zaliczek pracownikom, to jak ona działa? Jak to możliwe, by dalej działała - pyta blondynka.
Za co więc żyją? Na koszt rodziny, na krechę, na kredyt - odpowiadają. Grożą im komornicy.
- Ja mam już niepopłacone rachunki za trzy miesiące - wyjaśnia kobieta.
- Prezes powiedział nam, że jak nie mamy za co żyć, mamy wziąć sobie deski i ugotować na nich zupę - woła z tłumu inna.
Rozmawiamy z pracownikami przy bramie. Oni za łańcuchem, ,,GK’’ przed.
- Nie chcemy zatrzymywać zakładu. Nie chcemy, aby stanął, ale chcemy otrzymywać wynagrodzenie - wyjaśnia szczupły mężczyzna. - Przyszedł jeden prezes, drugi i każdy obiecywał, że dostaniemy pieniądze, jak pójdziemy do pracy. Chodziliśmy i jesteśmy w takim dołku, że za cztery miesiące nie mamy pieniędzy. Dyrektor obiecuje, że jak będzie wysyłka mebli, to dostaniemy zaliczki. Teraz była wysyłka i pieniądze przepadły gdzieś.
- Ciągle się nas starszy, że jak nie będziemy pracować, to zamkną zakład. A my chcemy pracować - mówi kobieta.
Pieniądze dla nich istotnie przepadły. Przejął je komornik. Zajął konto zakładu.
- Na każdym sprzęcie mamy karteczki poprzyklejane. Już jest zajęty - wyjaśniają pracownicy. - Może jak przyjdziemy tu jutro, już ich nie będzie? - zastanawiają się głośno.
PS. We wtorek pieniądze na zaliczki się znalazły, ale pracownicy i tak odmówili podjęcia pracy. Dyrektor twierdzi, że to błąd. Fabryka nie będzie miała pieniędzy, jeśli nie wyśle kolejnego transportu mebli
GK nr 11/2005