Magazyn koscian.net
2003-04-29 15:19:34Leczcie mniej!
Ministerstwo Zdrowia dało Wielkopolskiej Regionalnej Kasie Chorych tyle pieniędzy, że ta zaoferowała szpitalom środki pozwalające leczyć o 20% mniej pacjentów. Na kogo wypadnie na tego bęc? Na razie wypadło na ministra Łapińskiego. (GK nr 206 z 22.01.03)
Decyzją Ministra Zdrowia - Mariusza Łapińskiego z 11 grudnia 2002 roku, najbogatsze kasy chorych - branżowa i mazowiecka dostały więcej ze środków zebranych przez Zakład Ubezpieczeń Społecznych niż zarobiły, a jedne z najuboższych - podlaska i świętokrzyska - mniej. Wielkopolska Regionalna Kasa Chorych też dostała mniej. O prawie 15%! Jednocześnie Kasa została obciążona spłatą długów zaciągniętych jeszcze w czasach, gdy jej w ogóle nie było.
Veto
Po raz pierwszy w historii Kasy Chorych dyrektorzy placówek medycznych odmówili podpisania kontraktu z Kasą i to solidarnie - wszyscy. Jeszcze pod koniec ubiegłego roku Kasa obiecywała takie same kontrakty na usługi medyczne jak w roku 2002. Kontrakty takie podpisane miały być 12 grudnia, ale termin ten Kasa przełożyła na 31 grudnia. Na spotkaniu 20 grudnia dyrektorzy dowiedzieli się, że kontrakty opiewać mają na sumy o 19% niższe niż w roku 2002.
- Ceny usług się nie zmieniły, czyli mielibyśmy przyjmować o 20% mniej pacjentów - wyjaśnia Zbigniew Szewczyk, dyrektor Samodzielnego Publicznego Zespołu Opieki Zdrowotnej w Kościanie. - Tymczasem w 2002 roku przyjęliśmy w każdym oddziale średnio o 10% pacjentów więcej, niż wyznaczał to kontrakt. Czyli w 2003 roku mielibyśmy leczyć o 30% pacjentów mniej niż do tej pory. Nam nie wolno odmówić pacjentowi pomocy, a mielibyśmy to zrobić wobec około 3 tysięcy ludzi? Nie mogliśmy podpisać takiego kontraktu.
- Mniejsze obłożenie szpitala oznacza długi. Aby szpital mógł normalnie funkcjonować, musi mieć obłożenie na 100 procent. O 20% pacjentów mniej nie oznacza o 20% mniej kosztów utrzymania szpitala. Mam zaproponować pracownikom 80% wynagrodzenia, pacjentom dać 80% obiadu i 80% kroplówki i leków, wykonać 80% koniecznych badań diagnostycznych, a Energetyce zapłacić 80% rachunków za prąd? - pytał Marian Zalejski, dyrektor Wojewódzkiego Szpitala Neuropsychiatrycznego.
- Musielibyśmy chyba obniżyć i tak niewysokie pensje pracowników, bo nie wyobrażam sobie leczyć inaczej - stwierdza Szewczk. - 19% miesięcznego budżetu szpitala, to około 250 tysięcy złotych mniej. To 1/4 płac pracowniczych.
Kontrakty takie miały być podpisane 15 stycznia. 7 stycznia odbyło się kolejne spotkanie starostów i dyrektorów szpitali. Kasa przysłała faksem nową propozycję - na sumy niższe niż do tej pory o 15%. I na to nikt się nie zgodził. 13 stycznia kolejne spotkanie, tym razem już z Zarządem Wielkopolskiej Regionalnej Kasy Chorych, który zaproponował 10% mniej, niż w roku ubiegłym. Dyrektorzy powiedzieli - nie.
- Domagamy się kontraktów podobnych do ubiegłorocznych. To i tak oznacza mniej pieniedzy dla szpitala, bo przecież koszty utrzymania wzrosły... - wyjaśnia Zalejski.
Co oznacza 10% mniej dla kościańskiego neuropsychiatryka? Tyle mniej więcej potrzeba na miesięczne wyżywienie 600 pacjentów szpitala łącznie z opłaceniem pracowników, którzy przez miesiąc gotują i roznoszą pacjentom posiłki.
- Przy 10% niższym kontrakcie szpital miałby na swoje utrzymanie o 130 tysięcy miesięcznie mniej. Ile to dla nas? Na leki wydaje się miesięcznie od 140 do 160 tysięcy złotych... - mówi dyrektor Szewczyk.
- Jeśli my podpiszemy takie kontrakty, to znaczy że zgadzamy się na pogorszenie warunków bytowych pracowników i chorych. Szpitale wpadną w długi i to my, dyrektorzy i nasi główni księgowi, zostaniemy za to pociągnięci do odpowiedzialności - podsumowuje Marian Zalejski.
Nie wychylać się?
Wszystko wskazuje na to, że wielkopolskie szpitale, w tym, kościańskie, popełniły jeden błąd. Radziły sobie. Zarówno w ,,neuropsychiatryku’’ jak i w ZOZ-ie przeprowadzono bolesne - bo związane ze zwolnieniami - restrukturyzacje. Dzięki nim i, jak mówi dyrektor Szewczyk, liczeniu każdej złotówki, udawało się nawet wypracowywać zyski, za co szpitale mogły przeprowadzać remonty i kupować nowoczesny sprzęt. Lada tydzień w szpitalu ZOZ-u uruchomiony zostanie oddział ratunkowy, który powstał zgodnie z rządowym programem reorganizacji ratownictwa w Polsce. Oddział ruszy, ale nie wiadomo kto będzie na jego funkcjonowanie łożył. Kasa Chorych nie ma tego obowiązku, a ministerstwo zdrowia zdecydowało właśnie, że zajmie się tą sprawą za... dwa lata.
- Jak powiedzieliśmy A, powiemy i B. Będziemy pracować jak dotąd, a oddział utrzymywać będziemy z własnych środków - zapowiada dyrektor Szewczyk.
- Jeżeli my negocjujemy, nie może w tym brać udziału pacjent. Dla niego szpital działa więc jak dotąd - uspokaja też dyrektor Zalejski.
ALICJA MUENZBERG