Magazyn koscian.net
2010-03-04Bez pracy i pieniędzy
Niegdyś jedna z większych firm w gminie Czempiń – MT-1 Meble Tapicerowane w Borowie została postawiona w stan likwidacji. Pracę straciło blisko pięćdziesiąt osób. O zamknięciu firmy dowiedzieli się z dnia na dzień
- Szwalnia, tapicernia, stolarnia – to był jeden z większych zakładów w okolicy Czempinia – stwierdza jeden z pracowników MT-1. - Robiliśmy meble wypoczynkowe, komplety, narożniki.Firma do gminy Czempiń przeniosła się z Krosna koła Mosiny w 1998 roku. W latach świetności zatrudniała 120 osób. Zajmowała się produkcją mebli. Całość produkcji odbierał kontrahent z Danii.
- Nie mogliśmy nadążyć z pracą. Dwie zmiany szły. Właściciel dbał o dyscyplinę. Firma miała stałego, dużego odbiorcę – wspomina jeden z pracowników.
Po śmierci właściciela firmy, interes przejęła jego córka.
- Dobrze się pracowało. Firma dobrze funkcjonowała. Ciężko było dostać się tam do pracy – mówi jedna z pracownic. W MT-1 przepracowała trzy lata.
Z informacji przekazanych przez pracownika wynika, że sytuacja zakładu pogorszyła się wraz nadejściem kryzysu na rynkach finansowych, który w pierwszej kolejności dotknął branżę meblarską. Pierwsze grupowe zwolnienia miały miejsce tuż przed Bożym Narodzeniem w 2008 roku. Pracę straciło wówczas około 40 osób. Kolejne zwolnienia były przed Wielkanocą ubiegłego roku. W listopadzie pojawiły się problemy z wypłatą wynagrodzeń. Od grudnia do stycznia zakład stał. Pracownicy byli na urlopach lub na postojowym.
- Część pracowników, widząc sytuację, zwolniła się sama. Została grupka wytrwałych, która miała nadzieję, że będzie dobrze – informuje jedna z pracownic. - Od końca listopada byliśmy bez pensji. Nie było pieniędzy na wypłaty.
W lutym pojawiło się światełko w tunelu. Zakład ruszył. Radość załogi nie trwała jednak długo. Z dnia na dzień pracownicy dowiedzieli się o likwidacji firmy.
- Zwolniłem się sam tuż przed zamknięciem zakładu. Szefowa nawet nie wspomniała o likwidacji – dodaje kolejny pracownik.
45 dni przed likwidacją firmy o takim fakcie powinien zostać poinformowany Powiatowy Urzędu Pracy w Kościanie. Dyrektor placówki od nas dowiedziała się o zwolnieniu blisko pięćdziesięciu osób. Właścicielka firmy nie poniesie z tego tytułu sankcji. Pracownicy stracili jednak szansę na spotkanie z przedstawicielami urzędu. W takich sytuacjach PUP przekazuje informacje dotyczące rejestracji bezrobotnych oraz prowadzonych programów czy szkoleń.
W ubiegłym tygodniu pracownicy firmy spotkali się przed Sądem Rejonowym w Kościanie. Wszyscy złożyli pozwy do sądu pracy. Chcą odzyskać zaległe wynagrodzenia. Wyliczyli, że każdemu z nich były pracodawca jest dłużny około 9 – 10 tysięcy złotych.
- To było takie przeciąganie z tygodnia na tydzień. Szefowa mówiła, że jeszcze coś załatwia. Można było inaczej to rozwiązać – stwierdza jedna z byłych pracownic.
Pracownicy mają żal, że właścicielka firmy tak długo zwlekała z podjęciem decyzji. Twierdzą, że gdyby wiedzieli wcześniej o likwidacji zakładu, szukaliby innej pracy. Teraz nie musieliby walczyć o pieniądze przed sądem.
Z właścicielką firmy nie udało nam się skontaktować. W firmie nikt nie odbiera telefonu. Firma zerwała także kontakt z biurem rachunkowym, który wcześniej świadczył jej usługi. (h)
GK 9/2010
Zgłaszasz poniższy komentarz:
BYŁEM PRACOWNIKIEM TEJ FIRMY ZNAM TEN PROBLEM NIE MIELI MY ZA CO ŚWIĄT WYPRAWIĆ BO NIE BYŁO PIENIĘDZY BYŁY TYLKO OBIETNICE BĘDĄ PIENIĄCE NIE BYŁ BYŁY ZA TO WYPOWIEDZENIA.