Magazyn koscian.net
20 stycznia 2011Chciałbym być optymistą
Z posłem Wiesławem Szczepańskim - wiceprzewodniczącym sejmowej komisji infrastruktury - o szansach na budowę drogi ekspresowej S5 i przebudowie drogi kolejowej E59 rozmawia Paweł Sałacki
- Stał się pan ostatnio gwiazdą ogólnopolskich mediów. Tu i ówdzie zastanawiano się kim jest główny specjalista SLD od infrastruktury, którego większość poznała przy okazji wniosku o wotum nieufności dla ministra Cezarego Grabarczyka. Sądzę, że czytelnicy „GK’’ nie byli zaskoczeni, że to pan uzasadniał wniosek. Wielokrotnie gościł pan na naszych łamach właśnie jako specjalista od infrastruktury.
- Tak, wspólnie zabiegaliśmy o obwodnicę dla Śmigla i tamtejszą kolejkę wąskotorową. Choć minęło już wiele lat, to dobrze pamiętam spotkania z ówczesnym burmistrzem, panem Cieślą i przewodniczącym społecznego komitetu Leszkiem Balcerem. Nasze wyjazdy do ministerstwa, spotkania, przekonywanie decydentów. Mimo wielu przeszkód udało się. Dziś Śmigiel jest odciążony i bezpieczniejszy.
- Robiliśmy także wrzawę wokół wąskotorówki.
- Pamiętam jak przekonywałem radę, aby przejęła kolejkę, gdy w PKP panowała tendencja do likwidacji i sprzedaży taboru zagranicznym kolekcjonerom. Pomagałem podczas długiego procesu przejmowania nieruchomości kolejowych i podczas starań o nowe podkłady pod tory. I będę pomagał dalej, zwłaszcza że przed wąskotorówką kolejne zmiany. Słyszałem, że prowadzące ją stowarzyszenie chce rozwiązać umowę...
- Mieszkańcy Śmigla wiedzą, inni mogą nie pamiętać, że za te starania otrzymał pan tytuł honorowego obywatela miasta.
- Bardzo sobie cenię ten tytuł i gdy tylko mam czas odwiedzam Śmigiel. Dobrze się tam czuję.
- To „lokalne dowody’’ na pana znajomość problemów szeroko pojętej infrastruktury, ale był pan także urzędnikiem odpowiedzialnym za budownictwo i drogi, a w sejmie zajmuje się pan tą problematyką na co dzień.
- Byłem urzędnikiem w latach 2001-2004. Początkowo jako wiceprezes Urzędu Mieszkalnictwa i Rozwoju Miast, które przejęło obowiązki zlikwidowanego ministerstwa budownictwa. Pełniłem tę funkcję do końca roku 2003 a więc do momentu gdy urząd został zlikwidowany. W lutym 2004 zostałem wiceministrem infrastruktury odpowiedzialnym za budownictwo. Funkcję tę pełniłem do połowy sierpnia 2004 r. Odwołano mnie w ramach tzw. odpolitycznienia rządów Marka Belki. Obecnie jestem wiceprzewodniczącym sejmowej komisji infrastruktury i szefem podkomisji zajmującej się wykorzystaniem środków unijnych na rozwój infrastruktury.
- Pytam o kompetencje, aby ustalić dlaczego to panu SLD powierzyło przygotowanie dwóch wystąpień w imieniu klubu, które odbiły się szerokim echem w mediach. Cytowano pana we wszystkich stacjach, choć głównie były to dowcipy z filmów Barei i spór z premierem o to, czy tajwańskie koleje są kolejami chińskimi...
- Jestem po prostu głównym specjalistą klubu w zakresie infrastruktury, a że wszystkie media cytowały dowcipy? Niestety, bez dodania takich elementów do wystąpienia pozostanie ono niezauważone.
- Dlaczego?
- Media nie są zainteresowane merytoryczną dyskusją w parlamencie. Pokazują kto komu „dokopał’’ lub szukają zabawnych wypowiedzi. Trzeba to sobie uzmysłowić i tak przygotować wystąpienie, aby media zechciały je pokazać.
- Aby zwrócić uwagę na jakiś poważny problem trzeba opowiedzieć dowcip?
- To oczywiście uproszczenie, ale niestety tak jest. Dlatego po pierwszym wystąpieniu poświęconemu sytuacji na kolei, które przygotowałem w nocy, a które szeroko omawiano właśnie dzięki cytatom z komedii Barei, trzeba było w podobny sposób przygotować wniosek o odwołanie ministra Grabarczyka. Tylko tak można zwrócić uwagę mediów na problemy resortu. Trzeba było pogodzić poważną treść z lekką formą. Takie czasy.
- W jednym z wywiadów powiedział pan, że przygotowując wniosek o wotum nieufności dla ministra przywiózł pan do domu walizę materiałów.
- To prawda. Zakres spraw podlegających ministerstwu jest przecież ogromny. To nie tylko kolej i drogi, ale i budownictwo, lotnictwo, poczta...
- I wiele innych, a do tego trzeba było znaleźć zabawne przerywniki...
- I tak wyszło 40 stron wystąpienia, które wygłaszałem przez blisko godzinę. Pisałem je w Sylwestra i Nowy Rok. Koalicja oczywiście obroniła ministra, ale udało nam się dotrzeć do opinii publicznej z wiedzą o skali zaniedbań.
- Ale krawat, który wręczył pan premierowi, o mało nie wywołał skandalu dyplomatycznego.
- Wręczyłem panu premierowi krawat szybkich kolei wybudowanych na Tajwanie, mówiąc że to krawat szybkich kolei chińskich. Premier odbił piłeczkę, twierdząc że jestem nieprofesjonalny w złośliwościach, bo koleje są tajwańskie, a nie chińskie. Cóż... Tajwańczycy uważają się za Chińczyków, a i same Chiny uznają Tajwan za część swego terytorium. Zostaję więc przy swoim twierdzeniu, a krawat wystawiłem na aukcji Wielkiej Orkiestry Świątecznej Pomocy. Udało się go sprzedać za 1222 zł, za co serdecznie dziękuję nabywcy. Krawat pomógł zwrócić uwagę mediów na problemy kolei i jednocześnie pomógł wspaniałej akcji Jurka Owsiaka.
- Przejdźmy do problemów Ziemi Kościańskiej. Samorządowcy wyrazili swój protest przeciwko wstrzymaniu planów budowy drogi ekspresowej S5. Ministerstwo zaprasza naszych włodarzy do Warszawy na rozmowy w tej sprawie. Spotkanie ma się odbyć w przyszły poniedziałek. Widzi pan jakieś szanse na to, aby inwestycję wpisano do załącznika nr 1?
- Nim odpowiem, warto przypomnieć co się wydarzyło. 6 grudnia rząd ogłosił nową listę inwestycji drogowych. Data ta nie jest przypadkowa. Dzień wcześniej zakończyła się druga tura wyborów samorządowych. Gdyby wyborcy wiedzieli ile ważnych dla nich dróg nie powstanie w najbliższych latach, wyniki wyborów byłyby pewnie inne. Tak naprawdę program budowy dróg załamał się w sierpniu gdy minister infrastruktury zgodził się na wniosek ministra finansów, aby ograniczyć roczne wydatki na budowę dróg do poziomu 23,2 mld zł. Każda kwota powyżej wymaga zgody Rady Ministrów. Generalna Dyrekcja Dróg i Autostrad podzieliła więc swoje zadania na najbliższe cztery lata pod środki jakimi będzie dysponować. W załączniku nr 1 - który nazywam rzeczywistym - wymieniono inwestycje, które zostaną zrealizowane. W załączniku 1a - który nazywam załącznikiem nadziej - są te, które mogą powstać jeśli rząd zdobędzie dodatkowe środki, a załącznik nr 2 można nazwać marzeniami ściętej głowy.
- Odcinek S5 obejmujący obwodnice Rawicza i Bojanowa jest już w budowie, a odcinek od Poznania do Rawicza, na który czekają mieszkańcy powiatu kościańskiego znalazł się w załączniku 1a. Jest więc nadzieja...
- Nadzieja umiera ostatnia, ale spójrzmy prawdzie w oczy. Droga ekspresowa łącząca Poznań z Wrocławiem nigdy nie była priorytetem. Wpisano ją na listę zadań związanych z Euro 2012 podczas kampanii wyborczej, gdy pani Zyta Gilowska startowała z list PiS w Poznaniu. Coś musiała obiecać Wielkopolanom, to obiecała S5. Znalazła brakujące 4 mld zł w bieżącym utrzymaniu dróg i tak „piątka’’ dołączyła do listy priorytetowej. Gdy w roku 2009 mówiłem, że droga nie powstanie na Euro 2012, koledzy z PO mówili, że sieję defetyzm. Na mistrzostwa nie powstanie nawet budowany już odcinek Leszno - Rawicz. Zresztą prawdziwe prace przygotowawcze nad S5 prowadzono jedynie w Wielkopolsce - i to w ograniczonym zakresie - a dla Wrocławia ta droga nigdy nie była priorytetowa. Tam martwią się o autostradę i drogę S8 do Warszawy.
- Ministerstwo wstrzymało 40 inwestycji, ale negocjacje trwają. Warszawa „załatwiła” sobie obwodnicę, Lublin coś wywalczy, Poznań ma mieć zachodnią obwodnicę. Mamy szansę wywalczyć wpisanie drogi Poznań - Leszno do załącznika nr 1?
- Zależy wszystko od siły wielkopolskich „lobbystów” z PO i determinacji samorządowców. W grudniu poprosiłem starostę kościańskiego, aby samorządy złożyły pisemny protest przeciwko przesunięciu inwestycji. Tak też się stało. Podobny protest wysłał samorząd Leszna i Włoszakowic.. Teraz wszystko w rękach „ lobbystów”. Ale tych w każdym województwie jest wielu, a pieniędzy niewiele. Niezbędne jest zbudowanie dróg ekspresowych nr 3, 7, 8, 17, 19...
- A droga krajowa nr 5 jest po remoncie...
- Zakres prac remontowych z ostatnich lat pokazuje, że od dawana liczono się z tym, że ekspresowa „piątka” powstanie później niż mówiono. Projekt nie posiada jeszcze decyzji środowiskowej.
- To jaki jest sens targowania się w Warszawie?
- Próbować trzeba, nawet jeśli chłodna kalkulacja pokazuje minimalne szanse.
- Jaka kalkulacja?
- Na najbliższe lata Generalna Dyrekcja Dróg i Autostrad ma do dyspozycji 78 mld zł. Z tego powodu aż 40 inwestycji spadło do załącznika 1a. Jest tam wiele tańszych projektów, które w roku wyborczym dadzą władzy więcej korzyści, bo niestety drogi w Polsce to element gry politycznej. Sam pan zauważył, że Warszawa i Lubin już coś sobie „załatwiły”. Minister Grabarczyk obiecuje podczas różnych wyjazdów kolejne przesunięcia. Mówi, że są szanse na obwodnice Jarocina, Kępna, Ostrowa. Pamiętajmy, że jest kryzys i brakuje pieniędzy. Aby zwiększyć zakres prac, trzeba komuś zabrać pieniądze. Rząd wymyślił, że zabierze je kolei, która jeszcze gorzej od GDDKiA radzi sobie z wykorzystaniem środków. Mając ograniczone środki rząd zechce wykonać te inwestycje, które przyniosą mu najwięcej głosów w wyborach.
- To znaczy?
- Dziesięć obwodnic dużych miast będzie tańsze niż „piątka’’ z Poznania do Rawicza. Przy czym obwodnice dadzą kilka milionów zadowolonych wyborców, a „piątka” zaledwie sto kilkadziesiąt tysięcy.
- Przekonuje pan, że kalkulacja polityczna działa na naszą niekorzyść, a jednocześnie zachęca pan samorządowców do lobbowania.
- Bo próbować trzeba. Może się uda. Przewiduję jednak taki scenariusz: drogę wpisze się do załącznika nr 1. Przed wyborami zakończą się prace przygotowawcze i zostanie wydane pozwolenie na budowę. Może nawet zostanie ogłoszony przetarg. Tyle, że przed wyborami nie zostanie rozstrzygnięty. I tu jest pole do manewru. Z jednej strony można powiedzieć, że wszystko idzie dobrze, z drugiej można po wyborach unieważnić przetarg z powodu braku środków.
- Jest pan pesymistą.
- Chciałbym być optymistą, ale znam stan budżetu państwa. Być może złe wykorzystanie środków na kolei pozwoli przesunąć pieniądze na drogi, ale marna to pociecha.
- Nie ma też szans na przebudowę linii kolejowej Poznań-Wrocław?
- Inwestycja zostanie kiedyś wykonana, ale nie przed Euro 2012. Na kolei jest jeszcze gorzej niż w drogownictwie. Przypomnę, że do roku 2008 dzięki środkom unijnym miał być gotów odcinek Wrocław-Rawicz. Tak przy nim majstrowano, że nie wykorzystano środków. Do 2012 mają być wyremontowane „wąskie gardła” trasy Rawicz-Wrocław. Odcinek Poznań-Rawicz podzielony jest na dwa etapy: Poznań-Czempiń, Czempiń-Rawicz. Dokumentacja miała być gotowa w roku 2009. Dziś mówi się, że będzie w kwietniu 2011 roku. To grozi, że znów projekt „spadnie” z kolejnej perspektywy finansowej Unii Europejskiej. Zresztą kolej nie może wykorzystać 4,9 mld euro unijnych dotacji, bo nie ma pieniędzy na własny wkład w inwestycje. Unia dofinansuje 80% kosztów, ale my nie mamy pozostałych 20%, a rząd nie chce udzielić kolei gwarancji kredytowych, aby nie powiększać deficytu budżetowego. Jeśli tak będzie to aby te pieniądze nie przepadły trzeba będzie je przerzucić na drogi Na środki modernizujące linie kolejowe, w takim przypadku będziemy musieli czekać do kolejnej perspektywy na lata 2013-2020, tyle że mogą to już być mniejsze środki...
- Nie brzmi to optymistycznie. Gdyby miał pan zakreślić najbardziej prawdopodobne terminy rozpoczęcia budowy drogi ekspresowej i przebudowy drogi kolejowej, to wskazałby pan na lata...
- W przypadku drogi S5 to w najlepszym przypadku początek budowy odcinka Poznań - Kaczkowo może rozpocząć się w roku 2012, choć realniejszy jest rok 2014. W przypadku kolei teoretycznie podobnie, ale śledząc poczynania PKP jestem coraz większym pesymistą.
Gazeta Kościańska 3/2012
Zgłaszasz poniższy komentarz:
Gośc nie do końca jest z mojej bajki, ale przynajmniej jest niexle zorientowany w sprawach, które mają istotne znaczenie dla regionu. czego nie da się powiedzieć o naszym kościańskim pośle, który... O przepraszam, Ziemniak z pewnością jest zorientowany... w statystykach meczowych, skokach Małysza i innych bzdetach.