Magazyn koscian.net
05 lipca 2012Człowiek prawdy
Ks. Adam Boniecki, wieloletni redaktor naczelny „Tygodnika Powszechnego’’ odwiedził Kościan, by spotkać się z mieszkańcami i porozmawiać o swojej najnowszej książce ,,Lepiej palić fajkę niż czarownice’’, czyli zbiorze komentarzy, które co tydzień ukazują się w ,,Tygodniku…’’. Była okazja do zadawania pytań, rozmów o ważnych i poważnych sprawach, etyce dziennikarskiej, roli kościoła, sile rażenia Radia Maryja, prawdzie i fundamentalizmie
Sala Kościańskiego Ośrodka Kultury była wypełniona po brzegi. Chętnych do spotkania z człowiekiem prawdy – jak mówi o sobie ks. Boniecki - było tak wielu, że konieczne było dostawianie krzeseł. Większość książek rozeszła się jeszcze przed rozpoczęciem spotkania. Prowadzący spotkanie Paweł Sałacki poprosił gościa o wyjaśnienie dlaczego ukazała się książka ,,Lepiej…’’.
- Sam tytuł książki tłumaczy, że powstała po to, by palić fajkę a nie czarownice. Mamy taką skłonność, że produkujemy czarownice, a potem je palimy. To znaczy, że wszelka inność budzi w nas lęk i robimy z tego człowieka demona. Lepiej więc nie palić czarownic i nie poddać się tej skłonności – tłumaczył ks. Adam Boniecki, dodając, że palenie fajki nawet najgłupszej twarzy nadaje inteligentny wyraz. – Książka to wybór wstępniaków – artykułów, które jako redaktor naczelny pisałem do ,,Tygodnika Powszechnego’’, a teraz robię to jako redaktor senior. Mój przełożony, zakonny prowincjał zakazał mi występowania w mediach poza ,,Tygodnikiem…’’, bo on już jest stracony, ale resztę chrześcijan trzeba ratować przed tym co piszę i mówię. Przełożeni takie rzeczy robią… To było zielone światło dla tych, którzy mnie nie cierpią i nie lubią ,,Tygodnika…’’. Ruszyła lawina oskarżeń, że najbardziej szkodliwy w kościele jest ,,Tygodnik…’’, że Boniecki rozwala jedność, więc poprosiłem o zrobienie wyboru wstępniaków. Pisząc je przez wiele lat nie udawałem. To taka trochę obrona samego siebie.
Podczas piątkowego spotkania sporo miejsca poświęcono ,,Tygodnikowi Powszechnemu’’, najlepszemu pismu katolickiemu od Władywostoku po Łabę - jak o nim mówi długoletni naczelny, wprowadzaniu go na medialny rynek i rozważano o różnicach między pismem katolickim a kościelnym.
- Pismo katolickie jest platformą wymiany myśli ludzi tam publikujących, jednak musi być zgodne z wartościami i ideami katolickimi. ,,Tygodnik Powszechny’’ patrzy na rzeczywistość z wnętrza kościoła katolickiego, nie koncentruje się na sprawach instytucji kościoła, pisze o sprawach religii, kultury, polityki, społeczeństwa z punktu widzenia katolika. Nie opowiadamy się po stronie żadnej partii – wskazywał były redaktor naczelny pisma. – To miejsce, które obecny papież nazywa dziedzińcem Boga, gdzie mogą się spotkać ludzie dalecy od wiary, nawet ci, mający alergię na kościół i katolicyzm. Robić ,,Tygodnik…’’ jest trudno, ale sprzedać jeszcze trudniej. Misja bez pieniędzy to utopia, a pieniądze bez misji to cynizm.
Wiele mówiono o politycznej poprawności, etyce dziennikarskiej, odwadze i głoszeniu prawdy za wszelką cenę. Gość przekonywał, że manipulowanie własnymi przekonaniami jest niemoralne. Ksiądz Boniecki nie uciekał od pytań o zamykanie mu ust, wracając do ostatniego wywiadu telewizyjnego, jakiego udzielił Monice Olejnik w ,,Kropce nad i’’ na temat krzyża w sejmie.
- To nie przedmiot sporu religijnego, ewentualnie kulturowego, dobrego wychowania. Trzeba się zastanowić skąd krzyż się wziął w sejmie, czy w czasach, gdy go nie było społeczność była mniej religijna, czy ten symbol musi oznaczać tylko głębię wiary? Z drugiej strony dlaczego krzyż przeszkadza, przecież to symbol nie tylko religijny, ale i naszej historii, i kultury. Najgorzej zacząć wojnę religijną i angażować w nią autorytety kościelne – stwierdził, przyznając, że wojna o krzyż to raczej manifestacja znaczenia i wpływów. Potwierdził, że na pytanie dziennikarki czy krzyż powinien zostać, czy nie odpowiedział, że obie odpowiedzi są poprawne. Przytoczył też słowa przełożonego, który w rozmowie powiedział mu, że oczywiście ma rację, ale nie można tak mówić. – Kłócimy się o sprawy drugorzędne, a są sprawy, w których trzeba być twardym i zdecydowanym – podkreślił wyliczając, że ma na myśli m.in. eutanazję, aborcję, pedofilię.
Wielokrotnie słuchacze wybuchali śmiechem i nagradzali oklaskami wypowiedzi ks. Bonieckiego. Klaskali, gdy po raz kolejny pytał mimochodem, czy mówił już o bardzo dobrym piśmie jakim jest ,,Tygodnik Powszechny’’ lub gdy – jak zaznaczył – informował, a nie chwalił się, że pełnił funkcję generała zgromadzenia księży Marianów. Gość odpowiadał też na pytania z sali. Niektóre były bardzo łatwe, inne trudne. Na wszystkie jednak padły odpowiedzi. Za najłatwiejsze ks. Boniecki uznał pytanie o to, dlaczego bank watykański został nazwany Instytutem Dzieł Religijnych. Kościaniacy pytali ponadto o spory w kościele, możliwość merytorycznej dyskusji z ojcem dyrektorem Radia Maryja Tadeuszem Rydzykiem i pogłaskania go.
- Boję się, że gdybym pogłaskał ojca Rydzyka, to wszyscy wzięliby to za hipokryzję, a jeszcze ktoś mógłby mnie ugryźć w tę głaszczącą rękę – stwierdził, wspominając bezskuteczne próby umówienia się z ojcem dyrektorem na wywiad, który odmawiając powtarzał, że w ,,Tygodniku Powszechnym’’ wypaczą i sfałszują jego wypowiedzi. – Jest prawdą, że zaciekłość stron w kościele jest gorsząca i nieewangeliczna. Trzeba to rozładowywać i robić to bez agresji wobec siebie. ,,Tygodnik…’’ jest na przeciwnym biegunie Radia Maryja, ale zasięg rażenia ma nieporównywalny. Udało mi się przekonać współpracowników, by nie atakować Radia Maryja za to jakie jest. Nigdy nie daliśmy się sprowokować i nie odwzajemniliśmy zaciekłości, jaka była w stosunku do pisma i do mnie. Nie ma się co łudzić, że pozorne gesty rozwiążą problem, bo różnice są daleko idące, dotyczą kwestii miejsca i roli kościoła w dzisiejszym społeczeństwie, zagrożeń dla chrześcijaństwa. Mieszając kogoś z błotem, bo ma inne przekonania, jest za liberalizacją aborcji, czy prezerwatywami, nikogo nie przekonamy. Możemy pokonać, ale wróg pokonany nadal pozostaje wrogiem, a przecież prawda ma pociągać siłą samej prawdy. Spór jest, podziały są. Historia kościoła jest tego pełna. Strzeżmy się w tym wszystkim nienawiści. Pogódźmy się, że są różne punkty widzenia.
Mówiono o fenomenie klubów ,,Tygodnika Powszechnego’’, skupiających miłośników pisma w różnym wieku, gdzie można się spotkać, wymienić poglądami, porozmawiać o sprawach ważnych i mniej ważnych. Rozważano też kwestie finansów kościoła i dociekano jak to możliwe, że Marianie tak szybko postawili sanktuarium w Licheniu, a budowa Świątyni Opatrzności Bożej idzie opornie. Pytano czy sformułowania katolicki i rzymskokatolicki oznaczają to samo. Głos zabrali też duchowni, bo kilku księży zasiadło w sali KOK, pytając o potrzebę dialogu ,,Tygodnika Powszechnego’’ ze światem i walki o pokój serc.
- To nie dla wszystkich jest oczywiste. Wielu chce powrócić do czasów restrykcji, indeksów, kar kościelnych i potępień. O rzeczy, które nas zachwycają i cieszą trzeba dbać, bo nurt fundamentalistyczny ciągle gdzieś się kotłuje – odpowiedział ks. Boniecki. - Trzeba się zastanowić czy my, ludzie wierzący nie dajemy pretekstu do nazywania nas zacofanym ciemnogrodem, czy nie zachowujemy się fanatycznie. Patrzę na katolików wymachujących nienawistnymi hasłami, którzy rzucają się na dziennikarza z TVN, gotowi wydrapać mu oczy i to jest jakiś koszmar. Trzeba w sobie wyrabiać oporność na nacisk mody i mediów. Wyrabianie własnego zdania, to ocalanie swojej wolności.
Najtrudniejsze pytanie padło tuż przed końcem spotkania. Dotyczyło ceny prawdy, jakiej ksiądz by nigdy nie zapłacił.
- To trudne, ale ważne pytanie. Trzeba takie sobie stawiać – przyznał, zastrzegając, że nie będzie bawił się w Piłata i definiował co to jest prawda. – Codziennie rozmijam się z prawdą za niewielką cenę, żeby nie zrobić komuś przykrości, gdy zaprosi mnie na obiad i spyta czy smakowało lub gdy zapyta jak moje zdrowie. To jest taka konwencja. Wiem, że w tym kontekście, jako człowiek prawdy, nie wypadam dobrze. Są takie prawdy konstytutywne dla życia. Przypuszczam, że przy pierwszym gwoździu wbitym za paznokieć wyparłbym się wszystkiego. Niestety. Mam nadzieję, że jakaś łaska, która towarzyszy takim sytuacjom, doda mi siły, ale nie chciałbym chojrakować. Ból fizyczny niszczy człowieka, nawet tych wspaniałych i świętych, dlatego nie jestem w stanie zadeklarować, za które prawdy nie ma ceny. Teoretycznie takie są, ale czy chciałbym, żeby tak było…
Po blisko półtoragodzinnym spotkaniu ustawiła się długa kolejka osób chcących uzyskać autorski wpis do książki. Ksiądz Boniecki, choć zmęczony, cierpliwie wpisywał dedykacje wszystkim oczekującym, każdemu z osobna dziękując za przyjście. Z Kościana ks. Adam Boniecki wyjechał z prezentem – wierszami mu poświęconymi, napisanymi przez Urszulę Ciszewską, poetkę z Racotu. (kar)
26/2012
Zgłaszasz poniższy komentarz:
Dobrze spędzony wieczór. Ciekawa dyskusja, ciekawe opowieści...