Magazyn koscian.net
20 listopada 2012Fabryka na gigancie
Kościańska Fabryka Mebli wyprowadziła z Kościana jakieś milion dwieście tysięcy złotych. Tyle mniej więcej zalega swoim byłym pracownikom za pół roku darmowej pracy. Siedemdziesięcioro z nich od lat uparcie walczy o swoje i ciągle trafia na mur. Mur wymiaru sprawiedliwości
- Piszecie o fabryce, że pieniądze ludzie dostali, a my nic. Koledzy dzwonią potem do nas: co jest grane? My od sześciu lat czekamy na pieniądze! Nam nie zapłacili! - obruszała się kobieta.
- To nieprawda, że wszystko zostało spłacone – mówił mężczyzna. Dzwonili do redakcji. Do nich zadzwoniło kilkadziesiąt osób. Rozpętała się burza. Wszystko za sprawą krótkiego tekstu w ,,GK’’ o rozbiórce fabryki mebli w Kościanie, gdzie napisaliśmy, że w 2009 roku, po zamknięciu zakładu ,,ludziom w ratach spłacano odprawy’’.
- Były spotkania z burmistrzem i płacono przecież. Likwidator nie wywiązał się z obietnic? - pytam gdy się nareszcie spotykamy. Jest Danuta Mądra i Franciszek Tomaszewski. Stół, ciastka i całe sterty papierów.
- Zapłacił. Wszystko, ale za Fabrykę Mebli Kościan, a za Kościańską Fabrykę Mebli ani grosza nie dostaliśmy – wyjaśnia pani Danuta spokojnie.
- Kościańskiej Fabryki Mebli już przecież nie ma – mówię.
- Jest! I to chodzi. Nie została zlikwidowana. Zwolniła nas w dwa tysiące szóstym, nie zapłaciła za pół roku pracy, o odprawach nawet nie wspominając i teraz się ukrywa! – mówią chórem.
Ukrywająca się dziś Fabryka Mebli Kościan to tak naprawdę spółka z ograniczoną odpowiedzialnością, której twórcą i właścicielem stu procent akcji był Swarzędz Meble S.A. – czyli właściciel kościańskiego zakładu.
- Kto chciał dalej pracować, musiał podpisać umowę ze spółką – opowiada Tomaszewski.- Większość podpisała. Ta spółka nie miała chyba nic. Dosłownie. Tylko nas. Wykonywała tylko zlecenia Swarzędza. Swarzędzowi płaciła za wynajem wszystkich budynków i maszyn bez względu na to czy były wykorzystywane, czy nie. Swarzędz dawał jej zlecenia i pieniądze na ich wykonanie. Za wykonanie płacił z dużym opóźnieniem. I bywało tak, że było zlecenie, ale pieniędzy na kupno materiałów nie dali. Zlecenia nie wykonaliśmy na czas i Swarzędz obłożył nas karami finansowymi. To nie mogło działać.
Fabryka Mebli Kościan niemal od początku miała kłopoty z terminowym płaceniem pensji. W sprawie nie płacenia pracownikom składek do ZUS toczyło się nawet prokuratorskie postępowanie. Umorzono je warunkowo ze względu na... ,,niską szkodliwość społeczną’’ .
- Niska szkodliwość! - obrusza się pani Danuta.- A jak ktoś ma jednoosobową firmę, to go za niepłacenie składek za siebie zniszczą, a tu proszę nie płaci się milionów złotych za stu pięćdziesięciu ludzi od kilku miesięcy i to jest niska szkodliwość. Podatków pewnie wtedy też nie płacili. I też nic nikomu się za to nie stało. A matkę samotnie wychowującą dzieci to w nocy policja z mieszkania wytarga jak złodzieja... Wielkich firm i wielkich prezesów jakoś inne prawo obowiązuje...
Było tak źle, że miasto umorzyło właścicielowi kościańskiego zakładu – Swarzędz Meble S.A – blisko 130 tys. zł. zaległego podatku za lata 2001-2003. To precedens. Umorzenia podatku dla firm zdarzają się niezwykle rzadko. ,,Udzielone ulgi wynikały z uzasadnionego interesu podatnika oraz interesu publicznego’’ – podaje sucho Urząd Miejski w Kościanie, a nieoficjalnie wiadomo, że miasto zgodziło się na umorzenie po to, by Swarzędz zapłacił za wykonane w Kościanie meble i by KFM mogło wypłacić ludziom część zaległych pensji.
Z roku na rok było jednak coraz gorzej. Pracownicy w akcie protestu zaczęli odchodzić od maszyn, a z czasem nawet stawać przy bramie fabryki. Po każdym staniu w ,,Gazecie Kościańskiej’’ było zdjęcie, a oni dostawali kolejne zaliczki i obietnice. Trzeba tylko wysłać jeszcze te tiry z meblami, a pieniądze będą. Jak nie będą pracować, pieniędzy nie będzie – przekonywali prezesi. Pracowali. Od transportu do transportu.
- Raz, jak usiedliśmy przy maszynach, bo powiedzieliśmy, że bez pieniędzy nie zrobimy już żadnego mebla, to nam ogrzewanie wyłączyli. Żebyśmy z zimna zaczęli się ruszać – opowiada Franciszek Tomaszewski.
Za co żyli? Na koszt rodziny, na krechę, na kredyt – mówili ,,GK’’ w marcu 2005 roku przed bramą zakładu (,, Żyją z przyzwyczajenia’’ GK z marca 2005 roku).
- Prezes powiedział nam, że jak nie mamy za co żyć, mamy wziąć sobie deski i ugotować na nich zupę - wołała z tłumu inna. A kolejna deklarowała, że żyją po prostu z przyzwyczajenia.
W tamtych czasach kilka rodzin regularnie było pod opieką Ośrodka Pomocy Społecznej. Szczególnie trudno było tym, które żyły tylko z pracy w fabryce. A małżeństw na etacie KFM było sporo.
- Joli, koleżance, groziła eksmisja z mieszkania – opowiada Danuta Mądra.
W 2006 roku dostają kolejną propozycję – kto chce pracować, musi teraz zatrudnić się w kolejnej spółce - Fabryce Mebli Kościan zarejestrowanej pod tym samym adresem co Kościańska Fabryka Mebli, przy Fabrycznej 3 w Kościanie. Większość podpisała.
- Chcieliśmy mieć pracę. Wielu ludzi w zakładzie przy Fabrycznej pracowało całe życie. Chcieliśmy pracować dalej, a obiecywano nam, że zakład się teraz podniesie - opowiada Mądra.
- Obiecywano, że wszystko dostaniemy – mówi znów pani Danuta. - Prezes Zamelczyk obiecywał, a potem go zwolnili. Nowi prezesi powiedzieli, że mamy iść do niego, bo oni nam niczego nie obiecywali...
Pod nową nazwą, z nową spółką bez starych długów Fabryka miała coraz bardziej świetlane plany. Kupiono nowe maszyny, uszczelniono cieknące dachy, zatrudniono 50 nowych pracowników i kupiono działkę pod budowę nowego, nowoczesnego zakładu. Planowano zwiększyć zatrudnienie do 300 osób. W 2009 roku miała ruszyć budowa nowoczesnej hali produkcyjnej, ale pod koniec 2008 roku przyszło nagle załamanie.
- Trzeba ten kryzys jakoś przetrwać. Co roku szczyt możliwości sprzedaży mebli przypadał na czwarty kwartał. W 2008 roku czwarty kwartał był gorszy od trzeciego – mówił ,,GK’’ w styczniu 2009 roku prezes Zugaj. - Jest nam szalenie przykro z powodu tej sytuacji. Każdy kryzys kiedyś się kończy. Najgorszy będzie 2009 rok.
2009 roku nie przetrwali. Giełdą wstrząsnął upadek spółki Swarzędz Meble. Kilkanaście dni później zwolniono ostatnich 96 pracowników zakładu. Nie było cudu. Nikt nie kupił starego zakładu. Wyprzedano maszyny, ludziom w ratach spłacano odprawy, a wreszcie sprzedano sam zakład przy Fabrycznej. Nowy właściciel stare zniszczone budynki uznał za nic nie warte i nakazał zburzyć je i wydłubać z ziemi wszystkie fundamenty.
- Wszystko, co zostanie z fabryki, to gruz, trochę złomu i ziemia – powiedział ,,GK’’ Piotr Woziwodzki, który kierował rozbiórką.
- Pojechałam tam, jak wszystko było już zrównane z ziemią. Widać było już tylko fundamenty biurowca. Myślałam, że mi serce stanie – mówi teraz Danuta Mądra.
- A ja codziennie widzę kupę gruzu, jaka została z mojej fabryki. Niejeden by tego nie wytrzymał... – dodaje pan Franciszek. Mieszka w bloku przy Surzyńskiego. Równie dobry widok na to, co z fabryki zostało, mają tylko jego sąsiedzi. Większość z nich – jak pan Franciszek – zostawiła w niej spory kawał życia.
- Przyszedłem do tej fabryki jako uczeń w sześćdziesiątym siódmym. Pamiętam jak spychacze rozwalały milicyjne ogródki działkowe, na których stawiano potem nowe hale produkcyjne. W fabryce pracował mój brat, moja żona, teściowa, teść. Jak przyszedłem do pracy, to zaczynała się produkcja dwudrzwiowych szaf na wysoki połysk. To był potem hit przez wiele lat - uśmiecha się do wspomnień.
Ci co w 2006 roku z Fabryką Mebli Kościan umowy już nie podpisali, od razu zaczęli walkę o swoje pieniądze i przynajmniej część zaległych wynagrodzeń otrzymali. Ci co zostali w zakładzie – czekali na spełnienie obietnic, aż w końcu i oni poszli do sądu pracy. Sąd uznał, że pieniądze im się należą z natychmiastową klauzulą wykonalności. I co? I nic.
- Komornik jak przyszedł nie miał co zabrać, bo KFM nic nie miało. Kompletnie nic... - wzdycha Tomaszewski. - Któryś z nowych prezesów powiedział nam potem, że to było nasze ryzyko biznesowe. Ryzyko biznesowe! Czy ja jakiś biznes zakładałem? - obrusza się.
W 2010 roku siedemdziesięcioro byłych pracowników zebrało się w sali kościańskiego OSP na spotkaniu z prawnikiem. Postanowili walczyć o odzyskanie swoich pieniędzy od upadłego Swarzędz Meble S.A., póki jest jeszcze czym dzielić. W kościańskim sądzie odbyły się trzy rozprawy z których na razie wynika tylko tyle, że ostatni prezes Kościańskiej Fabryki Mebli – Paweł Buchowski – prezesem już nie jest. Sąd nie zgodził się na likwidację Kościańskiej Fabryki Mebli, ani na sprzedaż. Mimo tego w 2006 roku kupił ją Dom Inwestycyjny Guziejewski i Albrecht w Łodzi. I ślad po mniej zaginął. Nikt nie odbiera tam telefonów, korespondencja wraca.
- Sprawa w sądzie się ślimaczy – wzdycha Danuta Mądra. - Sąd powołał kuratora, który miał znaleźć kogoś, kto Kościańską Fabrykę Mebli może teraz przed sądem reprezentować, ale rok mija i nic. A tam Swarzędz Meble S.A. już może dłużnicy całkiem rozdrapali.... Znikąd pomocy...
ALICJA MUENZBERG-CZUBAŁA
46/2012
Zgłaszasz poniższy komentarz:
Kapitalizm rodem z VIII wieku-o take polske my walczyly.