Magazyn koscian.net
28 sierpnia 2012Fabryka w gruz (foto)
Z Fabryki Mebli Kościan zostały szczątki budynków i sterty gruzu. - Jeszcze kilka tygodni i będzie tu goła ziemia – mówi kierujący pracami Piotr Woziwodzki. To już trzecia burzona fabryka w Kościanie
Pierwszy padł Konwin. Zakład stał przy Al. Kościuszki i słynął ze szparagów w słoikach. Fasada budynku runęła spektakularnie 15 kwietnia 2005 roku pokrywając połowę ulicy warstwą pyłu. Na gruzach powstać miała galeria handlowa szerząca kulturę i sport, a powstał klockowaty supermarket. W tym samym roku rozpoczął się monumentalny upadek cukrowni Kościan. Zakład rozbierano przez pięć lat. Zostało po nim kilka budynków sterczących obecnie na porośniętej lebiodą pustej przestrzeni. Część lebiody kilka miesięcy temu ogrodzono i ruszyła budowa pierwszego bloku zaplanowanego tam osiedla. Teraz przyszła pora na fabrykę mebli. Przypomnijmy, przyszłość „mebli” zaczęła się malować w wyjątkowo czarnych barwach pod koniec 2008 roku. To był już trzeci kryzys. Pierwszy zakończył się przemianowaniem kościańskiej filii Swarzędzkiej Fabryki Mebli w Kościańską Fabrykę Mebli, której właścicielem był Swarzędz. Drugi przemienił Kościańską Fabrykę Mebli w Fabrykę Mebli Kościan. I ta Fabryka miała świetliste plany na przyszłość. Kupiono nowe maszyny, uszczelniono cieknące dachy, zatrudniono 50 nowych pracowników i kupiono działkę pod budowę nowego, nowoczesnego zakładu. Praca miała się toczyć na trzy zmiany i planowano zwiększyć zatrudnienie do 300 osób. W 2009 roku miała ruszyć budowa nowoczesnej hali produkcyjnej, ale pod koniec 2008 roku przyszło nagle załamanie.
- Trzeba ten kryzys jakoś przetrwać. Co roku szczyt możliwości sprzedaży mebli przypadał na czwarty kwartał. W 2008 roku czwarty kwartał był gorszy od trzeciego – mówił nam w styczniu 2009 roku prezes Zugaj. - Jest nam szalenie przykro z powodu tej sytuacji. Każdy kryzys kiedyś się kończy. Najgorszy będzie 2009 rok.
Ale 2009 roku nie przetrwali. Giełdą wstrząsnął upadek spółki Swarzędz Meble. Już w marcu w Kościanie zwolniono ostatnich 96 pracowników zakładu. Fabryka została wystawiona na sprzedaż. Podobnie jak to było w przypadku cukrowni – jakiś czas liczono na to, że ktoś kupi fabrykę, maszyny znów pójdą w ruch, a dopiero co zwolnieni przy nich staną. Stało się inaczej. Maszyny wyprzedano, ludziom w ratach spłacano odprawy, a wreszcie kilkanaście miesięcy temu sprzedano i to, co z fabryki zostało – budynki na niespełna trzech hektarach ziemi. Właścicielem jest PPHU Jacek Surdyk z Trzemeszna.
- Wszystko tu było w tragicznym stanie - stwierdza Woziwodzki. - Budownictwo z lat sześćdziesiątych, i siedemdziesiątych w przestarzałych technologiach i od wielu lat zostawione same sobie. Popękane ściany, zaciekające dachy i grzyb na ścianach to tutaj był standard. Mam dwa kartony dokumentacji, ale nie wynika z niej nic. Jak fabrykę opuścili pracownicy, nikt już nie wiedział gdzie są kable, gdzie rury z wodą.
Prace rozbiórkowe ruszyły w połowie lipca. Dwadzieścia siedem dni, piętnaście osób i cztery maszyny wystarczyły, by fabrykę zamienić w gruz. Migiem rozebrano rury i poprowadzone w nich okablowania przy ulicy Pogodnej. Padł biurowiec z halami produkcyjnymi. Wielkie maszyny burzą ściany, rozrywają i wygrzebują z ziemi fundamenty i wyrywają betonowe płyty z wewnętrznych dróg.
- Wszystko, co zostanie z fabryki, to gruz, trochę złomu i ziemia – mówi Woziwodzki.
Gruz w tym tygodniu ma trafić do kruszarek i tak jak złom - na sprzedaż.
- Rachunek wyjdzie na zero. Sprzedaż sfinansuje burzenie. Zostaje ziemia – mówi Woziwodzki. A ziemi tam 2,7 hektara. W samym centrum miasta.
- Niby tak, ale wielką wadą jest tylko jeden dojazd – z Fabrycznej. Wokoło są już gotowe plany zagospodarowania i nie biorą one w ogóle pod uwagę tego terenu. Obok, na terenach pocukrowniczych, będzie osiedle, ale żadna z dróg nie dotrze do ewentualnego osiedla na terenie po fabryce. Co tu będzie nie wiem, ale na razie idealnie nadaje się to na zamknięte osiedle – uśmiecha się kierownik budowy.
Właściciel tego co zostało po fabryce nie złożył jeszcze w Urzędzie Miejskim w Kościanie żadnych wniosków. Planów zagospodarowania dla tego terenu nie ma. Rozmowy z miastem o przyszłości tego miejsca jednak już się odbyły.
- Miasto jest bardzo zainteresowane przyszłością tego miejsca i stara się pomóc w określeniu planów. Tych jednak jeszcze nie ma – mówi Woziwodzki.
Najstarsze budynki w zakładzie pochodziły z 1923 roku. Młodsza część zakładu z lat sześćdziesiątych minionego wieku. Konserwator zabytków tymczasem nie zgadza się na rozbiórkę reprezentacyjnego budynku fabryki. Nie jest on wpisany do rejestru zabytków, ale... Ustawiony frontem w kierunku ulicy Śmigielskiej miał kiedyś charakter reprezentacyjny. To była wizytówka fabryki. Potem jednak zastawiono go blokami i zostawiono samemu sobie. Dziś urodę jego i upadek na co dzień obserwują tylko mieszkańcy bloków przy ulicy Śmigielskiej i Surzyńskiego.
- Przyjdzie dobra wichura, to to się samo przewróci – mówi Woziwodzki. - Może gdyby zwolnienia z podatku były, to by się chciało coś takiego ratować, ale inaczej to się nie opłaci.
To była kiedyś piękna willa... (Al)
34/2012
Zgłaszasz poniższy komentarz:
Zaczynałam tam pracę, pierwszą po szkole. Dobrze się pracowało, dyrektorem wtedy był pan Zaprzalski, był rok 1980 , duża produkcja w firmie jak w rodzinie a teraz żal serce ściska , wszystko zniszczone, szkoda patrzeć, czego to się doczekaliśmy.....