Magazyn koscian.net
22 sierpnia 2012Wieś po metamorfozie
Co się tu zmieniło? Wszystko – mówi turystka, która po dwudziestu latach odwiedziła Cichowo w gminie Krzywiń. Nieco ponad dwie dekady wystarczyły, aby spokojna wieś zmieniła się w tętniącą życiem wypoczynkową miejscowość. Czy zatem nazwa nadal pasuje do tego miejsca?
Z dala od miejskiegozgiełku
Do Cichowa, na skraju gminy Krzywiń i powiatu kościańskiego, prowadzi asfaltowa droga. Żeby tu dotrzeć wystarczy w Lubiniu zjechać z drogi wojewódzkiej i kierować się do Bieżynia. Mieszkańcy gminy znają skróty z Mościszek i Łagowa.
W środowe, deszczowe, letnie popołudnie w wypoczynkowej miejscowości panuje cisza jak makiem zasiał. Na głównych drogach pustki. Tak samo jest na parkingach i głównej plaży. „Na Zaciszu” z pomostu przynętę zarzuca wędkarz.
- Dzisiaj nikt nie zdecydował się na kąpiel. Wczoraj też nie. Co pół godziny wychodzę na obserwację – mówi Paweł Kurasiak, ratownik z Wodnego Ochotniczego Pogotowia Ratunkowego w Gostyniu. To jego pierwszy sezon w Cichowie. - Jest spokojnie. Zdarzyło się, że ktoś sobie stopę rozciął, ale podtopień nie było. Teraz jestem sam. W weekendy pracujemy w dwóch, a na głównej plaży jest wówczas trzech ratowników.
Alejką spacerową tuż nad brzegiem jeziora przechadzają się dwie kobiety w towarzystwie dwójki dzieci. Spaceru nie przerywają pomimo mżawki.
- Spokój, cisza i świeże powietrze – to jest najważniejsze – mówi jedna z kobiet, mieszkanka powiatu śremskiego - Przyjeżdżamy tutaj o każdej porze roku.
- Nie byłam tutaj dwadzieścia lat. Co się zmieniło? Wszystko, i to na lepsze – dodaje druga.
Jak Cichowo wyglądało przed kilkudziesięciu laty. Droga asfaltowa do wsi powstała dość wcześnie ze względu na znajdujący się tutaj oddział kościańskiego sanatorium. Pacjenci zajmowali położony tuż nad brzegiem jeziora pałac.
- Drogi do posesji nie było. Gdy się tu przeprowadziłem jeździłem terenowym samochodem radzieckiej marki. Nie raz wyciągałem turystów, których auta utknęły w błocie – wspomina Marek Pinkowski, znany jako soplicowski podkomorzy. Do Cichowa przeprowadził się w 1994 roku. - Były tutaj gospodarstwa rolne. Przy głównym trakcie zagospodarowanych było około trzydziestu działek. Sołtys Jurek Szeląg bardzo czekał na lato. Wychodził kasować za postawienie namiotów.
- W zasadzie było tu pole. Ludzie przyjeżdżali tutaj pod namioty. Na dziko rozbijały się tu całe rzędy – mówi sołtys Cichowa Czesław Kaczmarek. Do letniskowej miejscowości przeprowadził się w 1986 roku z sąsiednich Mościszek. Wspólnie z żoną prowadzi agroturystykę „Zielona Chata”. Jego dom położony jest tuż przy jeziorze i plaży głównej. Turyści przejeżdżają do niego praktycznie przez cały rok. Jerzy Szeląg był jego teściem.
Dopiero, gdy sołtys Szeląg odsprzedał część ziemi nad jeziorem gminie, można było myśleć o rozwoju turystyki. Na zakupionej nieruchomości władze samorządowe wybudowały plażę z amfiteatrem.
Mickiewicz wkracza do Cichowa
Za moment przełomowy dla Cichowa z pewnością można uznać sprowadzenie scenografii z filmu „Pan Tadeusz” Andrzeja Wajdy. Była to wspólna inicjatywa Marka Pinkowskiego i ówczesnych władz samorządowych Krzywinia nawiązująca do pobytu Adama Mickiewicza na tej ziemi. Na otwarciu Skansenu Filmowego „Soplicowo” w czerwcu 1999 roku pojawił się sam reżyser w towarzystwie odtwórców głównych ról. To wydarzenie odbiło się echem w ogólnopolskich mediach.
Choć często turyści mówią, że jadą nie do Cichowa, a do Soplicowa, to zdaniem Marka Pinkowskiego w kwestii rozpropagowania postaci Adama Mickiewicza jest jeszcze sporo do zrobienia. Sam podczas imprez przytacza fragmenty „Pana Tadeusza”.
Wszystko dla turystów
- Ludzie cenią sobie to, że parkingi są blisko jeziora. Nie trzeba daleko iść na plażę – podkreśla zalety Cichowa sołtys Kaczmarek.
- Marzy nam się, żeby rozciągnąć sezon na większą część roku. Zimą jest tu zupełnie inaczej. Wszystko tutaj zamiera. Można iść nad jezioro i nie spotkać człowieka. To atrakcja dla ludzi, którzy szukają spokoju - ocenia soplicowski podkomorzy.- Karczma w Soplicowie czynna jest w niedziele przez cały rok. Na dobre ruszamy w Wielkanoc. Wszystko zależy jednak od pogody. Gdy nie dopisuje, turyści szukają innych atrakcji niż plażowanie albo mruczą pod nosem.
Do Cichowa zjeżdżają turyści z: Gostynia, Śremu, Kościana, Leszna, Poznania, Wrocławia, Ostrowa, Krotoszyna... W Soplicowie gościli niedawno przedstawiciele Tajwanu, Japonii i Indii. Matematycy i statystycy uczestniczący w międzynarodowej konferencji przyjechali poznać polską gościnność, jadło i zabawy.
- Każda z restauracji ma swoich stałych klientów. Jedni przychodzą do Soplicowa, inni idą do Edenu, a kolejni do Chaty Wodnika – wyjaśnia Pinkowski. - Brakuje jeszcze imprezy, która wypromuje Cichowo w mediach. To bardzo dobre miejsce na jakiś festiwal.
- Cichowo to jedna z naszych perełek. Staramy się przyciągnąć tam turystów. Chcemy poszerzać ofertę imprez – podkreśla Bartosz Kobus, asystent burmistrza Krzywinia. - Już teraz praktycznie co tydzień coś się dzieje. Każdy znajdzie coś dla siebie. W ciągu tygodnia nadal jest tu spokojnie.
- Kiedyś kursował tu PKS. Dziś już nie ma autobusów. Dziwię się przewoźnikom, że nie uruchomią kursów chociażby w okresie letnim – dodaj Marek Pinkowski.
- Co tydzień jest zabawa w Chacie Wodnika. Mieszkańcy już zdążyli się przyzwyczaić, że przez dwa miesiące jest tu trochę głośniej. Sami też przychodzą potańczyć – zaznacza sołtys.
Z myślą o turystach powstała kolejka parkowa i tor dla quadów. To prywatne inicjatywy Artura i Magdaleny Matuszewskich. Jest też wypożyczalnia sprzętu wodnego. Przy plaży gmina wybudowała boiska do siatkówki.
Dobrze pomyślane
- Mieszkańców jest około stu dwudziesty. W ostatnich latach mamy tendencję zwyżkową – wyjaśnia sołtys Czesław Kaczmarek. - Ludzie uciekają z miasta do miejscowości takich jak Cichowo. Przeprowadziły się tutaj osoby, które miały działki i przeszły na emeryturę. Mamy tutaj nawet małżeństwa ze Ślaska. Najstarsi mieszkańcy mają ponad osiemdziesiąt lat. Nikt stąd nie ucieka przed turystami. Nadal jest duże zainteresowanie działkami.
Głównym argumentem przemawiającym za przeprowadzą do Cichowa na stałe są cisza i spokój. Jesienią i zimą nie trudno o to. Ale i w okresie letnim mieszkańcy nie narzekają na tłok i hałas.
- W weekendy przyjeżdża tu naprawdę dużo ludzi, ale w środku tygodnia jest naprawdę spokojnie. Ruch turystyczny w ogóle nam nie przeszkadza. U siebie mamy ciszę, a gdy chcemy przebywać wśród ludzi, przychodzimy tutaj. Układ wsi jest bardzo dobrze zaprojektowany. Działki są tak podzielone, że nie zaglądamy sobie w okna – mówi pani Alicja mieszkająca w Cichowie od pięciu lat. - Jest tutaj bardzo czysto. Mamy dużo zadrzewień. To takie małe Mazury. Pejzaże są wspaniałe, a do tego to region o bogatej historii.
I turyści, i mieszkańcy cenią sobie porządek. Cichowo może być stawiane jako przykład dla innych letniskowych miejscowości. Na każdym kroku są kosze do śmieci. W miejscach, gdzie turystów jest najwięcej gmina postawiła beczki. Wszystkie są pomalowane. To efekt prac dzieci na podwórku u sołtysa. Alejki spacerowe i toalety publiczne są sprzątane każdego dnia. Gmina zatrudnia pracownika na okres wakacji, który się tym zajmuje. Ale nawet tutaj są czarne owce. Niektórzy pozbywają się śmieci podrzucając je do koszy na śmieci lub gminnych kontenerów. W najgorszym przypadku odpadki lądują gdzieś w rowie.
- Potrzeba jeszcze zmiany mentalności ludzi. Do niektórych rzeczy trzeba dorosnąć – ocenia sołtys.
Przed kilkoma laty udało się rozwiązać problem samowoli budowlanych na działkach wydzielonych z gruntów rolnych. Właściciel działek i władze samorządowe gminy poszły na ustępstwa.
Do uporządkowania zostały tereny dawnego PGR-u. Nie będzie to łatwe zadanie. Właścicielem zabudować jest skarb państwa. Budynki z roku na rok niszczeją. Podobnie jest z dworem nad brzegiem jeziora, który jest w rękach gminy. Obiekt był już wystawiony na sprzedaż. Blisko dwa miliony okazały się zbyt wysoką ceną.
Zwierzyniec
Wieś bez zwierząt? To niemożliwe. Choć w Cichowie gospodarstw rolnych pozostało niewiele, takiego zwierzyńca nie powstydziłaby się niejedna wioska. Tylko tu, w pobliżu dworu, w sadzie pasie się krowa. To emerytowana gwiazda filmowa Bukietka. Niegdyś cieszyła się wolnością. Tak było do czasu, gdy wybrała się na poszukiwanie partnera do sąsiedniego Łagowa. Swobodą cieszy się natomiast klacz Princessa, która przeszła na emeryturę po zakończeniu kariery sportowej w Klubie Jeździeckim Agro-Handlu. Krok w krok za klaczą podąża Romek. Osioł cieszy się niesłabnącym zainteresowaniem. W zagrodzie Marka Pinkowskiego są też kozy, owce i domowe ptactwo. Atrakcją dla turystów są ptaki drapieżne m.in. orły i sokoły.
- Departament zwierząt na pewno będzie powiększany – zapowiada Pinkowski.
Za to u sołtysa kilka lat temu koza powiła czworaczki. Są tam też kaczki, kury, króliki, psy i koty. W końcu to agroturystyka.
- Dzieci często po raz pierwszy mają tutaj kontakt ze zwierzętami. Mogą je obejrzeć z bliska, dotknąć, a nawet pobawić się z nimi – podkreśla sołtys Kaczmarek.
Nad Cichowem krąży bociek Kuba. Niegdyś był mieszkańcem Soplicowa. Z czasem wybrał życie na wolności. Kilka lat temu z Afryki wrócił... z partnerem. Okazało się, że jest samicą. Para ma gniazdo na słupie w pobliżu jeziora.
- Każdej wiosny zjawia się na podwórzu i domaga się pożywienia. Zagląda też na stanowiska wędkarzy. Nie widać tylko, żeby sam polował. Co roku ma udane lęgi. W tym roku ma trzy młode – zdradza Marek Pinkowski. (h)
33/2012
Zgłaszasz poniższy komentarz:
Czy nazwa pasuje do miejsca? Już nie.