Magazyn koscian.net
2008-04-30Familijni Kościaniacy
Zdecydowali się tuż po maturze. Wysłali zgłoszenie i przeszli eliminację. W poprzednią sobotę (19 kwietnia) zasiedli z rodzinami przed telewizorami i obejrzeli swój występ.
Głównej nagrody nie udało im się wygrać, ale udziału w rodzinnym programie Familiada i tak nie żałują. – To była świetna przygoda – stwierdza Maciej Józefowicz.Na pomysł wzięcia udziału w programie wpadli, gdy jeden z maturzystów znalazł informację, że mogą w nim wystartować nie tylko rodziny, ale również grupy przyjaciół. Piotr Konieczny, Maciej Dudarski, Maciej Józefowicz z Kościana oraz Rafał Iks z Głuchowa i Paweł Grześkowiak z Lubosza Starego znają się już od pięciu lat. Chodzili do jednej klasy w kościańskim I Liceum Ogólnokształcącym im. Oskara Kolberga. Teraz wszyscy studiują na poznańskim Uniwersytecie im. Adama Mickiewicza.
- Po maturze poszliśmy sobie zrobić zdjęcie i stwierdziliśmy, że spróbujemy – wspomina Maciej Józefowicz. – Trzydziestego listopada pojechaliśmy do Poznania na eliminacje. Już wtedy zmierzyli się z pytaniami podobnymi do tych, które zadawane są już podczas programu. Mówili też o swoich zainteresowaniach. Informacje jakie podawali o sobie były skrzętnie notowane. - Te notatki były po to, żeby pan Karol miał później o czymś z nami rozmawiać – dodaje Maciej. - Już podczas eliminacji dostaliśmy informację, że na dziewięćdziesiąt procent pojedziemy – stwierdza Maciej Dudarski. – Nie byliśmy bezbarwni.
Piątka przyjaciół twórcom Familiady spodobała się na tyle, że zaprosili ich na nagranie programu. W telewizyjnym studio pojawili się 4 marca. Do Warszawy pojechali z trzema kompletami ubrań na wypadek, gdyby wygrali jeden z odcinków i mieli brać udział w kolejnych. Zanim rozpoczęło się nagranie wszystkich zawodników obejrzał stylista Tomasz Jacyków.
- Organizacja jest straszna. Mieliśmy mieć nagranie o siedemnastej, a byliśmy nagrywani chyba o piętnastej. Nie odbywało się to w głównym budynku na Woronicza, tylko w siedzibie Super Stacji – wspomina Józefowicz. – Studio jest małe. W telewizji to wszystko wydaje się takie ładne, takie dopasowane, a w rzeczywistości wystrój zrobiony jest z pleksy poskręcanej czarnymi nitami, które do niczego nie pasują. Na widowni siedzi chyba z dwadzieścia osób. - Zaskoczyło mnie to, że było tam tak brzydko – stwierdza Maciej Dudarski. – Tak w kontekście dyskusji, która się teraz toczy, to telewizja publiczna chyba nie potrzebuje abonamentu. - Pan Karol pojawił się w studio chyba z pięć minut przed rozpoczęciem nagrania – relacjonuje Maciej Józefowicz.
Zanim rozpoczęło się nagranie programu drużyna przeszła próbę. Rodzina, z którą rywalizowali, została rozgromiona. Producenci zadecydowali, że we właściwym nagraniu zmierzą się z trudniejszym przeciwnikiem. Stanęli więc naprzeciwko drużyny, która na koncie miała już dwa nagrania. Podczas jednej z edycji Familiady wygrała główną nagrodę.
- W całym nagraniu było w sumie jedno cięcie, bo pan Starsburger miał problemy z wymówieniem nazwy Kościaniacy. Mieliśmy nazywać się Studenci, ale jedna z pań powiedziała, że to już się przejadło. Tak samo było z Przyjaciółmi. To w końcu stwierdziliśmy, że Kościaniaków jeszcze na pewno nie było – wyjaśnia Maciej Józefowicz.
Obyło się bez żartu prowadzącego. Jak kościańską drużynę poinformowała jedna z pań pracujących przy produkcji Familiady, na szczęście żartów na początku programu już nie ma. „Głową rodziny” został Piotr, którego prawdziwa rodzina już wcześniej brała udział w programie. On też zajmował się organizacją wyjazdu. Kościaniacy nie przygotowywali się do udziału w programie. Zdecydowali się zastosować strategię przy ustawieniu poszczególnych zawodników. Pierwsze pytanie z jakim przyszło im się zmierzyć dotyczyło imion muszkieterów. W kolejnych mówili o tym, co znajduje się na karcie kredytowej. Najlepiej poszła im odpowiedź na pytanie o gry rozgrywane na stole. - Zgarnęliśmy wszystko, co było do zgarnięcia – podkreśla Maciej Józefowicz.
Po tej rozgrywce mieli 280 punktów, a ich przeciwnicy 80. Do finału brakowało im tylko 20 punktów. ,,Wyłożyli” się na ostatnim pytaniu, w którym trzeba było podać nazwę popularnej rośliny zawierającej przymiotnik włoski. Rodzina, z którą rywalizowali, odrobiła straty i weszła do finału. Kościaniacy zakończyli grę mając na koncie 840 złotych.
Już zastanawiają się nad kolejnym startem w programie. W tym samym składzie będą mogli jednak wziąć udział w Familiadzie dopiero za dwa lata. (h)
GK 18/2008
Zgłaszasz poniższy komentarz:
Cytat z tekstu "Organizacja jest straszna. Mieliśmy mieć nagranie o siedemnastej, a byliśmy nagrywani chyba o piętnastej. Nie odbywało się to w głównym budynku na Woronicza, tylko w siedzibie Super Stacji – wspomina Józefowicz." I dalej opisując bałagan chłopaki twierdzą że TP nie powinno mieć abonamentu. UWAGA: startujący studenci nawet nie wiedzieli, że nie jechali do TVP na nagranie. TVP nie produkuje Familiady, tylko kupuje gotowe odcinki od zewnętrznej firmy producenckiej. Bałagan dotoczy zatem producenta.