Magazyn koscian.net
2009-09-02Hodowca bez winy
W miniony piątek Sąd Rejonowy w Kościanie odrzucił zarzuty stawiane Stanisławowi Książykowi. Hodowca psów nie zapłaci mandatu karnego za zakłócanie spokoju
Przypomnijmy, że sprawa dotyczyła hodowli psów rasy alaskan malamut, która na swojej posesji prowadzi Stanisław Książyk. Kościański hodowca ma ich dziewięć. Zasłynął startami w zawodach psich zaprzęgów. Ze sportu już się wycofał, a czworonogi przeszły na emeryturę.Przed wymiar sprawiedliwości Książyk trafił, gdy okazało się, że sąsiadom przeszkadza ujadanie psów. Sąsiedzki konflikt z psami w roli głównej rozpoczął się na dobre w 2008 roku. Jego kulminacja nastąpiła w lutym bieżącego roku. Wówczas Straż Miejska, w związku ze skargami na zachowanie psów, skierowała do sądu wniosek o ukaranie hodowcy. Postawiono dwa zarzuty. Pierwszy dotyczył art. 51 kodeksu wykroczeń (,,Kto krzykiem, hałasem, alarmem lub innym wybrykiem zakłóca spokój, porządek publiczny, spoczynek nocny albo wywołuje zgorszenie w miejscu publicznym podlega karze aresztu lub grzywny”). Drugi związany był z nieprzestrzeganiem regulaminu utrzymania czystości i porządku w mieście.
W trakcie postępowania przed kościańskim sądem przesłuchano kilkunastu świadków. Wśród nich byli mieszkańcy ul. Niemcewicza, którzy sąsiadują bezpośrednio z hodowlą, a także mieszkańcy sąsiedniej ulicy Chociszewskiego. Zeznawał także sam obwiniony i jego żona oraz osoby, które na uciążliwe sąsiedztwo skarżyły się Straży Miejskiej. Do materiału dowodowego dołączono płytę z nagraniem odgłosów wydawanych przez zwierzęta.
Podczas rozprawy, która odbywała się w poprzedni poniedziałek sąd przesłuchał ostatnich świadków. Straż Miejska wnioskowała o ukaranie Książyka mandatem w wysokości 400 złotych. Obrońca podkreślił, że hodowcy nie można przypisać żadnych nagannych zachowań. Psów nie głodził, nie szczuł, nie znęcał się nad nimi. Ich zachowanie było naturalne. Poruszył także aspekt zakłócania ciszy i spokoju. Uznał, że taki zapis jest niemożliwy do realizacji skoro człowiek od wieków obcuje z psami. Przedstawił także zbiór dokumentów świadczących, że lokalne środowisko pozytywnie odnosi się i do hodowcy, i do jego psów.
Wyrok z sprawie kościańskiego hodowcy został ogłoszony w piątek. Analizując materiał dowodowy sąd doszedł do wniosku, że Książyk nie dopuścił się czynu, o którym mowa w art. 51 kodeksu wykroczeń.
- Może to być wyłącznie czyn umyślny. Na to dowodów w sprawie nie ma – stwierdziła Joanna Nyczka sędzia Sądu Rejonowego w Kościanie. - Zarzut zmierzał do tego, że obwiniony nie zapobiegł określonym zachowaniom psów. Tego nikt obwinionemu nie dowiódł.
Sąd podkreślił, że osoby, które uważają, że ich dobra zostały naruszone mogą wystąpić na drogę powództwa cywilnego. (h)
GK 35/2009
Zgłaszasz poniższy komentarz:
Czy komuś jest wstyd? Czy komuś jest łyso? Jeśli tak, to świetnie. Szczególnie rozbawiła mnie sytuacja z płytką z nagraniem szczekania psów na ul. Niemcewicza. Równie dobrze ktoś mógłby przynieść płytkę z nagraniem - za przeproszeniem - pierdnięcia prezydenta RP. Miałoby to równie dużą wartość merytoryczną i poznawczą. Żenujący ludzie muszą tam mieszkać...