Magazyn koscian.net
06 maja 2011Jesteśmy po to, aby podejmować decyzje
O przekształceniu miejskich wodociągów w spółkę komunalną z burmistrzem Kościana Michałem Jurgą rozmawia Paweł Sałacki
- W relacjach ze spotkań poświęconych planom przekształcenia Miejskiego Zakładu Wodociągów i Kanalizacji w spółkę dominuje głos przeciwników tej koncepcji. Trudno zrozumieć intencje pomysłodawców, a w ulicznych rozmowach dominuje słowo prywatyzacja. Chce pan sprywatyzować wodociągi?
- Kategorycznie zaprzeczam, żeby w całym tym procesie chodziło o prywatyzację. Od samego początku staram się wielokrotnie wyjaśniać, że chcemy przekształcić zakład budżetowy w spółkę prawa handlowego ze stuprocentowym udziałem miasta, czyli w spółkę komunalną. Nie ma tu mowy o prywatyzacji. Uważam, że dostarczanie wody i odprowadzanie ścieków to usługi, które muszą podlegać szczególnej ochronie i nie należy ich wystawiać na wolny rynek.
- Jednak wielu przekształcenie w spółkę traktuje jako krok w kierunku prywatyzacji.
- Aby sprzedać zakład nie trzeba go przekształcać. Proszę pamiętać, że o sprzedaży mienia komunalnego decyduje jego właściciel. Potrzebna jest na to zgoda rady i to w głosowaniu imiennym. Nie ma więc mowy o jakimś „cichym” przygotowaniu wodociągów do prywatyzacji.
- To po co panu ten cały ambaras? Nie może zostać tak jak jest?
- Może, ale wiele na tym tracimy, a skoro tak, to trzeba ten stan zmienić i zacząć korzystać z możliwości, które nam dziś umykają.
- Na przykład?
- Formuła zakładu budżetowego ma wiele ułomności. Przede wszystkim zakład nie ma osobowości prawnej. Zakład budżetowy nie może pozyskiwać wielu zleceń na rynku komercyjnym oraz na przykład startować w przetargach. Ogranicza to możliwość zwiększania przychodów, a te są konieczne dla zachowania wysokiego poziomu świadczonych usług. Przekształcenie w spółkę pozwoli zwiększyć dochody dzięki m.in. nowym formom zarobku, a nie tylko przez podnoszenie cen.
- W jakich to przetargach może startować spółka wodociągowa?
- Na przykład w budowie kanalizacji deszczowej, kanałów teleinformatycznych - sami ogłaszamy takie przetargi. Inny przykład: budujemy sieci w układzie nowej drogi. Nie możemy zaproponować mieszkańcom budowy przyłączy, choć wielu z chęcią skorzystało by z takiej usługi. Niestety, zakład budżetowy nie może realizować wielu takich zadań, choć ma odpowiedni sprzęt i doświadczoną załogę.
- Sądzi pan, że takich zleceń będzie dużo?
- Trzeba się schylać po każdą złotówkę i zapewniam, że uzbierało by się sporo. Ale proszę sprawdzić statuty innych spółek wodociągowych i zobaczyć jak różnorodne usługi świadczą. Możliwości jest naprawdę dużo. Dzięki zwiększeniu wpływów będzie więcej pieniędzy na niezbędne inwestycje. I tu mamy kolejny powód, dla którego warto powołać spółkę. Dziś gdy zakład budżetowy nie ma pieniędzy na dużą inwestycję, to może je otrzymać jedynie z budżetu miasta w formie dotacji. Natomiast spółka komunalna ma szanse pozyskiwać pieniądze na rynku.
- Czyli brać kredyty...
- Między innymi. Ale to ważne. Od pewnego czasu z ogromną determinacją rząd wprowadza ograniczenia w zakresie zaciągania kredytów przez samorządy, i to mimo protestów samorządowców. Tymczasem spółka komunalna nie będzie ograniczona tymi przepisami i może sobie świetnie poradzić w poszukiwaniu pieniędzy na inwestycje, choć oczywiście kredyty to tylko jedna z opcji. Mamy nadzieję, iż w przyszłości spółka będzie mogła korzystać również z innych, bardziej korzystnych form pozyskiwania kapitału. Proszę pamiętać, iż przez poprzednią kadencję podchodziliśmy do kwestii zadłużenia z dużą ostrożnością, spłacając sporo długów z minionych lat i to się nie zmieni.
- Spółka jest wymarzonym klientem banku: ma monopol na świadczone usługi.
- Tak, ale to nie jedyny zysk z przekształcenia. Jest ich dużo więcej. Gdyby forma spółki nie była dla gmin korzystna, to nie obserwowalibyśmy zjawiska masowego przekształcania zakładów budżetowych. Według danych jakie posiadam, rocznie powstawało kilkadziesiąt komunalnych spółek wodociągowych. Dlaczego? Bo daje to gminom możliwość lepszego gospodarowania.
- Reasumując: po przekształceniu wodociągi będą mogły świadczyć dodatkowe usługi i będą miały możliwość zaciągania kredytów na inwestycje. Brzmi dobrze, tyle że oponenci jak mantrę powtarzają, iż celem spółki jest zarabianie pieniędzy i w pędzie za gotówką interesy miasta i jego mieszkańców mogą zejść na dalszy plan.
- Nie mogą. Dla kogo pracuje spółka? Komu ma zapewnić zysk? Właścicielowi. A kto jest właścicielem spółki komunalnej? Miasto. Nie ma zatem żadnego zagrożenia. Spółka komunalna ma zgromadzić środki na niezbędne inwestycje, bo to one są najważniejszym celem właściciela, którym jest gmina, czyli wszyscy mieszkańcy.
- Oponenci mówią, że osiągnie to wzrostem cen usług.
- To kolejny zarzut, który odnosi się do prywatyzacji, której przecież nie robimy. Owszem, dla prywatnego właściciela liczyć się będzie tylko zysk, ale tu właścicielem jest samorząd, dla którego ważne jest, aby dochód w całości pozostał w mieście i był przeznaczony na inwestycje.
- Pomówmy zatem o właścicielu. W jaki sposób miasto będzie sprawowało kontrolę nad tym co robi spółka?
- Jest rzeczą oczywistą, że o losach spółki decyduje tylko właściciel. W tym przypadku właścicielem będzie miasto. Spółka dostanie samodzielność i będzie miała działać jak najlepiej, a właściciel będzie ją z tego rozliczał.
- Ale w jaki sposób?
- Walnym zgromadzeniem spółki jest burmistrz. Burmistrz powołuje także radę nadzorczą.
- Kilkukrotnie zarzucono panu pośpiech przy przekształceniu wodociągów. Powiem więcej: podejrzany pośpiech...
- Jaki pośpiech? Od półtora roku jeden radny pyta na sesjach o przekształcenie. Zawsze odpowiadałem, że gdy przyjdzie czas, gdy wszystko dobrze przemyślę, to rada zostanie poinformowana jako pierwsza. I tak się stało. Myślałem o tym od ubiegłej kadencji.
- To raczej opieszałość niż pośpiech. Piąty rok pan o tym myśli?
- Nie, to spokojna analiza. Zajmowałem się wodociągami bardzo intensywnie w mojej pierwszej kadencji. Pamiętajmy, iż jednym z jej priorytetów było zapewnienie miastu stałych dostaw wody i na tym się skupialiśmy. Na przykładzie problemów jakich samemu doświadczyłem, przekonałem się jak ważnym jest aby nadać właściwą strukturę przedsiębiorstwu i stąd moje przekonanie o konieczności przekształcenia. Jak tu mówić o pośpiechu? Nie wyszedłem do radnych z projektem uchwały, lecz z analizą ekonomiczną proponowanej zmiany. Sprawdziliśmy, czy spółka będzie na naszym rynku dobrze funkcjonowała. Analiza jest dokładna i każdy radny ją otrzymał.
- Być może część radnych ma obawy oparte na złych doświadczeniach z przeszłości kiedy sprzedano zakład oczyszczania miasta...
- I wówczas był niezrozumiały pośpiech. Nie było dyskusji i opracowań. Dziś mamy spokojną analizę. Wszystko można sprawdzić, o wszystko zapytać.
- Wielu pozostaje nieprzekonanych.
- Nie da się wszystkich przekonać, ale każdy musi otrzymać pełną informację. Jeśli potrzeba więcej rozmów, to będziemy rozmawiać, ale trzeba w końcu rozstrzygnąć: przekształcamy, czy nie? Ja uważam, że powinniśmy zakład przekształcić.
- Podczas spotkania radnych z załogą jeden z pracowników powiedział, że od dwóch lat wodociągi przynoszą straty. To może budzić kolejne podejrzenia...
- To nieprawda. Jest w niezłej kondycji finansowej.
- To przypomnę kolejny argument z tego spotkania: skoro jest dobrze, to po co to zmieniać? Może lepiej poczekać?
- Poczekać na co? Po przemyśleniu i dotychczasowych, koniecznych inwestycjach uważam, że teraz jest najwłaściwszy moment na dokonanie przekształcenia. Pojawiają się na rynku możliwości na zarabianie, a my chcemy z nich korzystać. Możemy świadczyć usługi dla sąsiednich gmin, możemy przejmować nadzór technologiczny nad mniejszymi oczyszczalniami. Wachlarz możliwości jest naprawdę szeroki.
- To jeszcze jeden cytat. Radny Frąckowiak oświadczył, że nie zagłosuje za przekształceniem ponieważ nie ma w tym niczego dobrego i skutkować będzie jedynie podwyżkami cen wody.
- A gdzie rzeczowe argumenty? Gdzie analiza? Nie, bo nie? To jest wyraz troski o miasto? Ja nie jestem wszechwiedzący i opieram się na analizach fachowców, a na czym opierają swoje opinie przeciwnicy przekształceń? Możemy i powinniśmy dyskutować, ale na argumenty.
- Może wasze opracowania były za mało dokładne?
- Zarzucono nam raczej, że są zbyt dokładne, choć byli i radni, którzy chcieli wiedzieć więcej. Ponieważ pytania się powtarzały, postanowiłem je zebrać i udzielić na nie pisemnej odpowiedzi. Myślę, że rozwieje to wiele wątpliwości.
- Jeśli nie rozwieje?
- Trudno. Nie da się wszystkich przekonać.
- Najtrudniej rozwiać obawy związków zawodowych.
- Spotykamy się ze związkami. Sądzę, że wspólnie wypracujemy porozumienie, które da pracownikom poczucie bezpieczeństwa na tyle, na ile można je zapewnić. Jestem przekonany, że najłatwiej dogadamy się co do tego czego obawiają się najbardziej, czyli utraty pracy. Należy pamiętać, iż może być też tak, że spółka będzie potrzebowała większej liczby pracowników. Ma przecież pozyskiwać nowe zlecenia, a do tego trzeba ludzi.
- Pisemna odpowiedź na pytania radnych i rozmowa ze związkami ma zakończyć okres dyskusji?
- Kiedyś trzeba ją zakończyć i podjąć decyzję. Jesteśmy przecież tu po to, aby podejmować decyzje.
- I kiedy chciałby pan zadać radnym to ostateczne pytanie?
- Myślę, że jeszcze przed wakacjami.
- Czyli powróci zarzut o pośpiech...
- I po raz kolejny musiałbym wyjaśnić, że nie ma żadnego pośpiechu, tylko doszliśmy do końca długiego procesu analiz, który doprowadził mnie do przekonania, że miasto zyska powołując spółkę.
- Stanowczo broni pan swego stanowiska.
- Nigdy nie używałem tego argumentu, ale teraz to powiem. Po to mnie wybrano na burmistrza Kościana, abym podejmował decyzje sprzyjające rozwojowi miasta. Jestem otwarty na dyskusję i argumenty, ale nie będę się uginał pod opiniami typu „nie, bo nie”. Sądzę, że obdarzono mnie zaufaniem po raz drugi właśnie z tego powodu, że idę prostą drogą i działam przy otwartej kurtynie. Tak jak w tym przypadku. Mam nadzieję przekonać do projektu większość radnych i przekształcić wodociągi w spółkę. Jestem przekonany, że właściciel na tym zyska. Przypomnę tylko, że właścicielem jest miasto. Zyskają zatem wszyscy.
Gazeta Kościańska 17/2011
Zgłaszasz poniższy komentarz:
No i dobrze, że ktoś o tym myśli